NBA: co zrobi Luka? "Wahania młodego Doncicia"

Facebook / Luka Doncić
Facebook / Luka Doncić

Phoenix Suns okazali się największymi szczęśliwcami tegorocznej loterii draftu, bowiem wylosowali pierwszy numer. Kogo jednak z nim wybiorą?

Igor Kokoskov mianowany nowym szkoleniowcem i wylosowany pierwszy wybór draftu 2018. Wszystko zdawało się składać w jedną, jak najbardziej logiczną całość - Phoenix Suns postawią na Lukę Doncicia. Wiele wskazuje jednak na to, że może być inaczej. Drugim najbardziej obiecującym obok niego koszykarzem tegorocznego naboru jest środkowy DeAndre Ayton i to właśnie ku niemu mogą chcieć się skłaniać Słońca.

Sytuacja wygląda tak, że w chwili obecnej zespół z Arizony największy brak odczuwa właśnie na pozycji centra. Poprzedni sezon bardzo szybko okazał się być straconym, do Milwaukee przeniósł się jeden z liderów, rozgrywający Eric Bledsoe, więc na pozycji nr jeden także powstała dziura. Tę udało się jednak załatać ostatniego dnia trade deadline, pozyskując z Orlando Magic Elfrida Paytona. Nie jest on może jedynką pokroju Westbrooka czy Walla, jednak posiada swoje atuty. Luka pod koszem nadal jest jednak mocno widoczna i zespół koniecznie potrzebuje tam wzmocnienia. Zatem zamiast Doncicia, Suns mogą rzeczywiście zdecydować się na Aytona. Co by to oznaczało dla młodego Słoweńca?

Raczej nic przyjemnego, gdyż z drugim numerem wybierać będą... Sacramento Kings. NBA to chyba dla każdego młodego koszykarza absolutne spełnienie marzeń, ale trafienie pod skrzydła tej organizacji, słynącej ze słabego zarządzania i podejmowania niecelnych decyzji, już niekoniecznie. Być może właśnie dlatego Doncić, który nigdy wcześniej tego nie mówił, wyznał ostatnio w rozmowie z dziennikarzami przed Final Four Euroligi, że nie ma pewności, czy pozostałe w tym sezonie 2 mecze tych rozgrywek, będą dla niego ostatnimi w Europie...

Słoweniec nie musi bowiem od razu po wyborze decydować się na przenosiny do Stanów Zjednoczonych. W przeszłości było wielu europejskich graczy, którzy decydowali się jeszcze na kilkuletnie pozostanie na Starym Kontynencie, jednak Doncić wydawał się być absolutnym pewniakiem, który - kolokwialnie rzecz ujmując - miał do ligi NBA "wjechać z buta". Bardzo możliwe, że tak nawet się stanie, jednak niekoniecznie w trykocie Kings.

ZOBACZ WIDEO Iberostar lepszy od Barcelony! Kolejny świetny mecz Ponitki

Wypowiedź Doncicia może mieć na celu chęć zniechęcenia do siebie organizacji z Sacramento i skłonienie jej do wyboru kogoś innego. Wówczas na 19-letniego gracza najprawdopodobniej postawiliby Atlanta Hawks, którzy będą wybierać z trójką. Problem polega jednak na tym, że ta ekipa także jest na etapie przebudowy, wobec czego tam również Doncić nie trafiłby na w miarę poukładany już klub, jakim mimo wszystko wydają się Suns, mający lidera w osobie Devina Bookera, wokół którego Kokoskov może zbudować team na miarę walki o play-offy Zachodu.

Wykluczyć nie można w końcu jeszcze innej sytuacji. Być może - najzwyczajniej w świecie - koszykarz Realu Madryt nie czuje się jeszcze na siłach, aby iść od razu do NBA. To jednak zupełnie inna rzeczywistość niż gra w Europie, gdzie Słoweniec jest swego rodzaju perełką. Tam, owszem, uznawany byłby za kogoś z niesamowitym talentem i olbrzymim potencjałem, jednak na swoją pozycję musiałby ciężko pracować. Tu już nie musi. Udowodnił wszystkim niemal wszystko. W wieku 19 lat ma na koncie Mistrzostwo Europy i dwa mistrzostwa Hiszpanii oraz całą paletę wyróżnień indywidualnych. Brakuje mu jeszcze jednak triumfu w Eurolidze.

Gdyby zatem prawdziwa była ta właśnie kwestia, Doncicia nawet ewentualny wybór z numerem 1 nie musiałby nakłonić do przenosin od razu do USA. Kibice zapewne z zapartym tchem będą teraz obserwować rozwój wydarzeń dotyczący największego talentu europejskiej koszykówki. Mimo wszystko chyba każdy chciałby go jednak zobaczyć w dużo bardziej poukładanej organizacji niż Kings, więc może to jest główna motywacja słów Doncicia. Wiele wskazuje na to, że tak właśnie jest.

Komentarze (1)
avatar
Katon el Gordo
20.05.2018
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Na tym polega cały urok draftu, że najsłabsi wybierają jako pierwsi. W ten sposób zespoły z końca ligi mają przynajmniej teoretyczne szanse żeby się odbudować. Gdyby pierwsi wybierali najlepsi, Czytaj całość