Zachowali nadzieje - relacja z meczu Energa Czarni Słupsk - Anwil Włocławek

Zespół Energi Czarnych Słupsk pokonał Anwil Włocławek w drugim meczu rywalizacji o brązowy medal, doprowadzając tym samym stan serii do remisu 1-1. Ojcem zwycięstwa w ekipie gospodarzy był Amerykanin Demetric Bennett, który zdobył 26 oczek i skutecznie egzekwował rzuty wolne w końcówce spotkania. Anwil nie wykorzystał szansy zakończenia sezonu w środę, więc obie drużyny zmierzą się ze sobą w sobotę w Hali Mistrzów.

Mecz od samego początku toczył się w bardzo szybkim tempie. Obydwie drużyny chciały już w pierwszej kwarcie osiągnąć kilkupunktowe prowadzenie i tym samym ustawić sobie dalszy przebieg spotkania. Bardzo dobrze mecz otworzył Marcin Sroka, który trafił dwie trójki, lecz tym samym po stronie gości odpowiedział Tommy Adams. Amerykanin w ogóle w pierwszej kwarcie próbował aż siedmiokrotnie rzucać z dystansu, trafiając trzy takie rzuty. Tyle samo zresztą co Sroka. Gdy zaś doda się do tego fakt, że dwie trójki zaaplikował Łukasz Koszarek, śmiało można twierdzić, że pierwsza część meczu upłynęła pod znakiem małego konkursu rzutów zza linii 6,25 m.

Co ciekawe, szybkie tempo i skuteczne akcje odbywały się przy całkowitej aprobacie obu szkoleniowców. Pierwszy, który poprosił o czas był Igor Griszczuk na pięć minut przed syreną między przerwą, kiedy to jego zespół stracił prowadzenie (34:32). Chwilę wcześniej bowiem Anwil wygrywał czterema punktami, lecz indywidualne błędy sprawiły, że to gospodarze zaczęli dominować na parkiecie. - W dzisiejszym meczu każdy z zawodników wniósł coś do gry. Oczywiście mieliśmy słabsze momenty, jak kwarta na początku, ale później pokazaliśmy charakter - opowiadał Marcin Sroka.

Rozmowa białoruskiego szkoleniowca z graczami nie przyniosła efektów i ci dalej popełniali proste straty (aż 10 w pierwszej połowie przy zaledwie 2 Energi Czarnych), nie potrafiąc w dodatku skutecznie zakończyć kilku akcji z rzędu. Podopieczni Gaspera Okorna tymczasem co i rusz dziurawili kosz, wygrywając tę część spotkania aż 17:2 (do stanu 45:34). Wypracowana przewaga włocławian w zbiórkach stopniała, licznik fauli wzrósł do piętnastu (przy zaledwie ośmiu gospodarzy), a na dodatek przewinieniem technicznym sędziowie ukarali trenera Griszczuka, gdyż ten... przez kilkadziesiąt sekund upominał się, że siatka na koszu nie wisi swobodnie, lecz zakręciła się na obręczy. W tej sytuacji tylko dwa celne rzuty za trzy Andrzeja Pluty w końcówce pozwoliły gościom utrzymywać dystans do efektywnie grającej ekipy słupskiej (50:42).

Początek drugiej połowy pozwolił wlać nadzieję w serca włocławskiej ekipy, gdyż pięć punktów z rzędu zdobył Paul Miller i przewaga gospodarzy zmalała tylko do kilku oczek (52:47). Ci jednak szybko otrząsnęli się z chwilowego marazmu i po kilku udanych wejściach pod kosz, po punktach Demetrika Bennetta, osiągnęli najwyższe prowadzenie w meczu - 61:47. Anwil wyraźnie stracił koncepcję w ofensywie, pojedyncze, szarpane akcje Koszarka czy Pluty na niewiele się zdawały, a w dodatku w obronie nie potrafił zatrzymać kluczowych strzelców Energi Czarnych. Z rytmu gospodarzy nie wybił nawet faul niegodny sportowca Mantasa Cesnauskisa.

Sam Litwin zresztą niewiele przejął się swoich zachowanie. Wraz z rozpoczęciem czwartej kwarty przymierzył z dystansu i na tablicy wyników pojawił się rezultat 82:66. Wówczas słupszczanie chyba uwierzyli, że losy spotkania zostały rozstrzygnięte i o mały włos nie kosztowało to ich brązowego medalu. - Przeciwnik zaskoczył nas bardzo postawieniem strefy w tej części meczu. Muszę przyznać, że to była dobra decyzja trenera gości - komplementował trener Okorn zespół Anwilu. Po zmianie defensywy oraz po trójkach Pluty i Koszarka przewaga stopniała do dziesięciu oczek (82:72), a po chwili 9 punktów z rzędu zdobył Marko Brkić (m.in. skutecznie egzekwowane rzuty wolne po niesportowym faulu Omara Barletta) i Anwil doprowadził do stanu 86:84!

Na szczęście dla fanów zgromadzonych w Hali Gryfia, wśród ich ulubieńców znajdował się Demetric Bennet. Amerykanin w ostatnich trzech minutach zdobył 10 punktów i pewnie trafiając z linii osobistych, przedłużył sezon dla obu drużyn do soboty. W całym spotkaniu obrońca Energi zdobył 26 oczek, zaś ważne punkty zdobywali również Sroka oraz Cesnauskis. W Anwilu po 21 oczek na swoim koncie zapisała trójka koszykarzy: Koszarek, Pluta i Miller. Do swojego dorobku amerykański środkowy dodał 9 zbiórek, podczas gdy polski rozgrywający również 9, tyle że asyst.

- Bardzo cieszę się, że ostatnia mecz w tym sezonie w Gryfii zakończyliśmy zwycięstwem. Mniej lub bardziej, ale generalnie przez cały czas kontrolowaliśmy przebieg spotkania. Udowodniliśmy, że jesteśmy profesjonalistami i walczymy do końca - mówił po meczu słoweński szkoleniowiec gospodarzy. Dobrego nastroju na konferencji prasowej nie miał trener Griszczuk. - Jeżeli chcemy wygrywać, to po prostu nie możemy tracić stu punktów. Czarni wygrali dzisiaj zasłużenie.

Energa Czarni Słupsk - Anwil Włocławek 100:94 (24:25, 26:17, 29:24, 21:28)

Energa Czarni: Bennett 26 (3x3), Sroka 18 (4x3), Booker 15 (8 zb.), Cesnauskis 13 (1x3), Bakić 7 (1x3), Barlett 6, Leończyk 6, Malesa 5, Burks 4 (6 as.), Kedzo 0.

Anwil: Koszarek 21 (3x3, 9 as., 7 zb.), Miller 21 (9 zb.), Pluta 21 (3x3), Brkić 16 (2x3, 7 zb.), Adams 9 (3x3), Boylan 2, Gabiński 2, Wołoszyn 2, Michalski 0.

Źródło artykułu: