W Ergo Arenie, hali na granicy Gdańska i Sopotu, w czwartkowy wieczór kibice koszykówki mogli podziwiać dwóch zawodników z NBA: Jonasa Valanciunasa i Domantasa Sabonisa.
Obaj udowodnili, że nie przez przypadek grają w najlepszej lidze świata. Zawodnik Toronto Raptors zdobył 11 punktów, z kolei reprezentant Indiany Pacers uzyskał 17 oczek - obaj mieli po siedem zbiórek.
- To nie był łatwy mecz. Polska to dobry, ofensywnie nastawiony zespół. Tam ma kto zdobywać punkty. Mieli wyśmienity początek meczu, objęli prowadzenie, ale z biegiem czasu zaczęliśmy się rozkręcać. Uważam, że musieliśmy włożyć sporo wysiłku, by wygrać ten mecz - mówi Valanciunas, który toczył twarde boje z polskimi podkoszowymi. Gwiazda NBA przypomina, że z Maciejem Lampe zna się od już wielu lat.
- Pamiętam, że pierwszy raz rywalizowaliśmy w wieku 17 lat. To był jakiś młodzieżowy turniej w Polsce. To bardzo dobry i doświadczony zawodnik, był zresztą kiedyś w NBA, co najlepiej świadczy o jego umiejętnościach. Nie jest łatwo przeciwko niemu grać - ocenia środkowy Toronto.
W dwóch ostatnich okienkach reprezentacyjnych Valanciunasa i Sabonisa zabrakło w kadrze. Nie było ich ze względu na grę w lidze NBA. Obaj zgodnie podkreślają, że występy w reprezentacji to ogromny zaszczyt. - Nigdy bym nie odmówił kadrze. Jestem dumny z tego, że jestem Litwinem. Cieszę się, że znów mogłem pomóc drużynie - twierdzi Valanciunas.
Litwa pokonała Polskę w Ergo Arenie 79:61.
Zobacz także: Slaughter odmówił przyjazdu. Skończmy z naturalizacją zawodników
ZOBACZ WIDEO Korespondencja z Wołgogradu. "Wydaje mi się, że czekają nas chude lata"