Dwa rozegrane dotychczas finałowe spotkania miały zupełnie inny przebieg. W pierwszym meczu to koszykarze z Sopotu od samego początku dyktowali warunki i pewnie prowadzili, z minuty na minutę powiększając swoją przewagę, która do przerwy wynosiła już dziewiętnaście punktów. Obraz gry uległ zmianie po przerwie, kiedy to do ataku rzucili się zgorzelczanie i w mgnieniu oka zniwelowali połowę strat. Sopocianie popisali się jednak serią celnych rzutów i osiągnęli przewagę dwudziestu jeden punktów, których przygraniczna drużyna nie była już w stanie zbytnio zniwelować.
Zupełnie inaczej było we wtorek. Goście od samego początku starali się nie odstępować rywali na krok i toczyła się wyrównana walka kosz za kosz. Zgorzelczanie grali bardzo mądrze, ale chwila słabości kosztowała ich serię ośmiu straconych punktów. Po zmianie stron wydawało się, że jest już po meczu i druga wygrana Asseco Prokomu wisi na włosku. Sopocianie prowadzili 21 punktami, ale zatrzymali się, a przerwa na żądanie poproszona przez trenera Pawła Turkiewicza poskutkowała. Tyus Edney, niczym generał, dyrygował swoimi kolegami z drużyny, a zgorzelczanie wyrównali stan rywalizacji.
Seria przenosi się do Zgorzelca, gdzie rozegrane zostaną dwa spotkania. Ta wtorkowa wygrana dodała skrzydeł wicemistrzom Polski, którzy przechylili na swoją stronę przewagę parkietu. W ubiegłorocznym finale PGE Turów dwukrotnie pokonał na swoim parkiecie gości z Sopotu, więc dlaczego ta sztuka miałaby się nie powtórzyć? Być może będziemy świadkami podobnego rozstrzygnięcia walki o złoty medal mistrzostw Polski jak miniona, najlepsza w historii ligi?
Nie wiadomo, czy w składzie przygranicznej drużyny znajdzie się Bryan Bailey, który narzeka na uraz barku. Amerykanin doznał go w ostatnim półfinałowym meczu z Energą Czarnymi w Słupsku i w Sopocie na boisku przebywał zaledwie niespełna pięć minut. Bez swojego drugiego rozgrywającego spory orzech do zgryzienia ma trener Turkiewicz, a zdecydowanie większa odpowiedzialność ciąży na Tyusie Edney’u. 36-letni Amerykanin udowodnił jednak we wtorek w Sopocie, iż, nawet grając bez zmiennika, nadal jest w stanie grać na bardzo wysokim poziomie.
Przygraniczna ekipa rozegra teraz swoje spotkania na własnym parkiecie, co wcale nie znaczy, że z góry okażą się one rozstrzygnięte. Mistrzowie Polski zostali podrażnieni porażką w Sopocie i z całą pewnością będą chcieli się zrewanżować. Który zespół jest bardziej zmotywowany? PGE Turów, który odrobił tak dużą stratę i ostatecznie wyrwał zwycięstwo nad morzem, czy Asseco Prokom - drużyna, która przegrała wygrany mecz?
Trzeci mecz pomiędzy PGE Turowem Zgorzelec a Asseco Prokomem Sopot odbędzie się w piątek, tj. 15.05.2009 r., w Zgorzelcu. Początek meczu zaplanowano na godzinę 18:00, a bezpośrednią transmisję przeprowadzą Radio Wrocław (103,6 FM), Muzyczne Radio (105,8 FM lub 106,7 FM) i TVP Sport. Kolejny mecz w niedzielę, także w Zgorzelcu.