Klaudia Niedźwiedzka: Rzuciłyśmy do ataku wszystkie siły. Udało się utrzymać

WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Na zdjęciu: Klaudia Niedźwiedzka
WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Na zdjęciu: Klaudia Niedźwiedzka

Reprezentacja Polski kobiet do lat 20 ma za sobą ważny mecz na mistrzostwach Europy. Dzięki pokonaniu Słowenii 81:77 w dramatycznych okolicznościach nasze zawodniczki zapewniły sobie utrzymanie w dywizji A.

Oceniając cały czempionat można przytaczać różne opinie. W grupie Biało-Czerwone pokonały tylko Chorwację (87:84), natomiast nie potrafiły wyrwać zwycięstwa Łotwie (60:72) i wysoko uległy gospodyniom, Węgierkom (36:56). Później, walcząc o ćwierćfinał, jedynie przez 20 minut dorównywały kroku Portugalii, by finalnie przegrać 46:61.

Niemniej pojedynek ze Słowenią, którego stawką było utrzymanie się w dywizji A, zdaje się przykrywać wszelkie złe momenty. Polki przed przerwą przegrywały co prawda różnicą nawet dwudziestu punktów, ale tuż po niej, zdając sobie sprawę z powagi sytuacji, wyszły z marazmu i odwróciły losy starcia.

Wymagało to ogromnego poświęcenia, ale podopieczne trenera Krzysztofa Szewczyka sprawiły sobie oraz kibicom piękny prezent. - Nie ukrywam, że myślałyśmy nawet o wejściu do "ósemki", przy czym porażka z Portugalią niestety przekreśliła na to szanse. Wtedy wiedziałyśmy, iż przed nami ostatnia szansa na pozostanie wśród zespołów dywizji A. Stąd rzuciłyśmy do ataku wszystkie siły i udało się - opowiada zawodniczka reprezentacji Polski U 20, Klaudia Niedźwiedzka.

Końcówka meczu przybrała, wręcz dramatyczny charakter, bowiem sekundę przed końcem na czele były… Słowenki. Prowadziły wówczas 72:71, lecz Karolina Stefańczyk wymusiła przewinienie i wykorzystała jeden rzut osobisty, doprowadzając do dogrywki. W dodatkowej partii, Polska postawiła na swoim. - Z jednej strony nie jechałyśmy tylko po to, żeby się utrzymać, jednak przed takim wyzwaniem nas postawiono, dlatego bardzo się cieszymy z tego, co zostało zrealizowane i jesteśmy szczęśliwe - dodaje.

Niedźwiedzka miniony sezon spędziła w Wiśle Can Pack Kraków właśnie pod wodzą wspominanego trenera Szewczyka. Teraz pod tym względem nic nie ulegnie zmianie, więc współpraca będzie trwać. Wydaje się, że korzystnie. - Każdy trening czy minuta spędzona na parkiecie przyniosła coś dobrego. Ćwiczyłam również indywidualnie z trenerem Szewczykiem i uważam, że zrobiłam postęp. Zresztą przedłużenie kontraktu może o tym świadczyć - podkreśla.

Teraz przed Polkami spotkanie z Belgią, które odbędzie się w sobotę (14 lipca) o godzinie 19:45. Nasza reprezentacja walczy o miejsca 9-12.

ZOBACZ WIDEO Mundial 2018. Pocztówka z Dzierżyńska. Miasto które na wiele lat wymazano z mapy

Komentarze (0)