NBA: Magiczny numer 23

Zawodnik z numerem 23 trafia zwycięski rzut z odległości 23 stóp. To LeBron James, najlepszy zawodnik ligi NBA. Jego niesamowita próba pozwoliła Cleveland Cavaliers zwyciężyć w drugim meczu przeciwko Orlando Magic i doprowadzić do remisu w finale Konferencji Wschodniej. W 1989 roku inny zawodnik z 23 na koszulce dokonał podobnego wyczynu, także w hali Cleveland. Był nim sam Michael Jordan.

Jacek Konsek
Jacek Konsek

Jest rok 1989. W pierwszej rundzie Konferencji Wschodniej Chicago Bulls mierzą się z Cleveland Cavaliers. 25-letni wówczas Michael Jordan we wspaniałym stylu wymanewrował Larry’ego Nance’a i oddał zwycięski rzut nad bezradnym Craigiem Ehlo. Byki wygrały ten mecz i całą rywalizację 3:2. Rzut ten przeszedł do historii NBA jako jeden z najważniejszych w rozgrywkach play off. Już sama nazwa wskazuje na wyjątkowość tej próby - "The Shot". - Nie ma takiej drugiej rzeczy na świecie jak uczucie, gdy masz piłkę w ostatnich sekundach, czas bardzo wolno płynie, a ty wyskakujesz, wisisz w powietrzu i potem oddajesz rzut. Człowieku, to jest naprawdę coś! Nie ma takiego drugiego uczucia! - mówił wówczas Jordan.

Słynny rzut Michaela Jordana z 1989 roku:



Jest rok 2009. W finale Konferencji Wschodniej Cleveland Cavaliers toczą boje z Orlando Magic. 24-letni LeBron James, największa gwiazda ligi NBA w nieprawdopodobny sposób zapewnia swojej drużynie zwycięstwo w ostatniej sekundzie gry. Wyjście do podania oraz rzut nad broniącym Hedo Turkoglu to jeden z najważniejszych momentów w obecnych play off. - Nie było nic słychać oprócz potężnego wrzasku. Wszyscy fani na to zasłużyli. To był najważniejszy rzut w mojej karierze - triumfował MVP sezonu zasadniczego.

Zwycięski rzut LeBrona Jamesa:



Oba wydarzenia mają ze sobą wiele wspólnego. Po pierwsze zarówno Jordan jak i James to zawodnicy z numerem 23 na plecach. 23 stopy to odległość z jakiej gwiazdor Cavs oddał zwycięski rzut. Oba wydarzenia miały miejsce w wypełnionej po brzegi hali Cleveland. Wówczas 20 tysięcy sympatyków Cavs ucichło w jednym momencie. Teraz oszalało z radości. Ponadto, pomiędzy oboma zawodnikami jest wiele podobieństw i coraz więcej osób zaczyna porównywać ówczesne Chicago Bulls z teraźniejszymi Cleveland Cavaliers. - Tego człowieka nie ma już w lidze i nie będzie. Teraz jest czas innego numeru 23 - powiedział bohater piątkowej nocy.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×