Spójnia Stargard zderzyła się z ekstraklasą. King Szczecin rozbił beniaminka potwierdzając aspiracje

PAP / Marcin Bielecki / Na zdjęciu: Jakub Schenk
PAP / Marcin Bielecki / Na zdjęciu: Jakub Schenk

Spójnia Stargard nie będzie miło wspominała pierwszego meczu w Energa Basket Lidze. Faworyzowany King Szczecin wygrał 95:64 i pokazał, że jego medalowe aspiracje nie są wyssane z palca.

W Stargardzie na ekstraklasę czekali 14 lat, ale takiego powrotu raczej nie chcieli. King nie miał litości, grał swobodnie i łatwo powiększał swoje konto punktowe. Beniaminek może mieć tylko nadzieję, że im dalej w sezon, tym będzie lepiej.

Szczecinianie wyglądali na zespół zupełnie innej ligi. Paweł Kikowski zdobył 21 "oczek" (4/5 zza łuku), 20 dołożył Tauras Jogela. O double-double otarli się z kolei Martynas Paliukenas i Jakub Schenk - pierwszy miał 11 punktów i 9 zbiórek, drugi 13 "oczek" i 8 asyst.

Podopieczni Łukasza Bieli rozpoczęli mocno, bo od prowadzenia 11:2. Spójnia miała ogromne problemy w ofensywie - w pierwszej kwarcie wykorzystali zaledwie 3 z 15 rzutów z gry. Spudłowali też pierwszy 11 prób zza łuku. Pierwszą trójkę trafił Anthony Hickey dopiero po przerwie. Wtedy tak naprawdę było już po meczu.

To właśnie przebudzenie amerykańskiego rozgrywającego Spójni dawało powody do radości fanom Spójni. W końcówce włączył się też Piotr Pamuła - obaj ostatecznie zdobyli 37 punktów.

King wygrał różnicą 31 punktów, a gdyby chciał, mogłoby się skończyć jeszcze więcej. Szczecinianie zupełnie nic nie robili sobie z defensywy drużyny Krzysztofa Koziorowicza. Dużo punktów zdobywali z kontry i z pomalowanego. Rozdali też 21 asyst.

W składzie Spójni pojawił się Byron Wesley, który zastąpił w nim Jalena Hayesa. Amerykanin potrzebuje jednak jeszcze czasu, żeby "wejść" w drużynę - w sobotę na parkiecie spędził zaledwie 7 minut.

Na koniec warto również dodać, że drużyna Kinga miała miała koszulki z napisami "Trenerze czekamy na ciebie". Hasło skierowane oczywiście do Mindaugasa Budzinauskasa, który leczy się na Litwie, ale pozostaje w stałym kontakcie z klubem.

Spójnia Stargard - King Szczecin 64:95 (7:22, 19:20, 13:28, 25:25)

Spójnia: Anthony Hickey 21, Piotr Pamuła 16, Wojciech Fraś 8, Nick Madray 6, Marcin Dymała 5, Byron Wesley 3, Dawid Bręk 3, Hubert Pabian 2, Albert Owens 0, Maciej Raczyński 0, Konrad Koziorowicz 0.

King: Paweł Kikowski 21, Tauras Jogela 20, Jakub Schenk 13, Martynas Paliukenas 11, Kaspars Vecvagars 10, Mateusz Bartosz 9, Łukasz Diduszko 5, Martynas Sajus 4, Darrell Harris 2, Maciej Majcherek 0.

ZOBACZ WIDEO Inauguracja EBLK dla Arki. Punkty zostają w Gdyni

Komentarze (19)
avatar
Sektor6
6.10.2018
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Sukces Krosna z przed 2 lat wywołał u ostatnch beniaminków totalną ślepotę... Na szczęście około 5 kolejki wraca ostrość widzenia. Bo jak było to cała Polska widziała. I treneiro znów wchodzi d Czytaj całość
avatar
znany-kibic
6.10.2018
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
King ma zupełnie inny cel w sezonie niż Spójnia i ma zespół wielokrotnie lepszy niż Stargardzianie a wygrał bezdyskusyjnie i zasłużenie
`Spójnia do samego końca będzie walczyć o utrzymanie i t
Czytaj całość
avatar
Marecki CS
6.10.2018
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Tak jak jeden z forumowiczów poniżej, również uważam że pomimo okazałego zwycięstwa nad beniaminkiem, wieszanie już medali przez autora na szyjach szczecinian jest totalnym nieporozumieniem. Ni Czytaj całość
avatar
Julian Burek
6.10.2018
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Jak najbardziej gratulacje dla Kinga jednak chyba kogos tu ponioslo. Jesli wystarczy ograc beniaminka aby potwierdzic medalowe aspiracje to mysle iz mojemu Anwilowi tez sie uda ta nie lada sztu Czytaj całość
Gabriel G
6.10.2018
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Redaktor napisał : Szczecinianie wygladali na zespół zupełnie innej ligi. I właściwie to wystarczy za cały komentarz. King jest zespołem z innej ligi. Jest z ekstraklasy a Spójnia z I ligi. I t Czytaj całość