Krok do ósemki zrobiony: Stal Stalowa Wola - Politechnika Poznań 81:72 (relacja)

Koszykarze Stali Stalowa Wola pokonali Politechnikę Poznańską 81:72 i zachowali szansę na awans do play off I ligi. O wszystkim zadecyduje teraz wynik potyczki Polonii 2011 Warszawa i Żubrów Białystok.

W tym artykule dowiesz się o:

Politechnika Poznań przyjechała do Stalowej Woli mocno osłabiona. Kontuzji w ostatnim meczu nabawił się Stanisław Prus, a w trakcie treningów Joseph McNaull. Na Podkarpacie nie dotarł także z przyczyn osobistych Paweł Wiekiera. Nie w pełni sił był także Marcin Stokłosa. Tak osłabiona Politechnika musiała sobie radzić w sobotnim pojedynku. - Brak podstawowych zawodników w zespole gości wprowadził troszkę rozluźnienia w naszych szeregach - stwierdził po meczu Roman Prawica.

Od początku sobotniego spotkania lepiej prezentowali się goście z Wielkopolski, którzy szybko odskoczyli na osiem punktów. Po dwóch i pół minutach na tablicy widniał wynik 2:10 dla gości. Stalówka jednak szybko zaczęła odrabiać straty. Po ponad pięciu minutach goście z Poznania prowadzili jeszcze 10:15, ale przez prawie trzy minuty nie zdobyli żadnego punktu. Stalowcy natomiast zaczęli znów trafiać. W ciągu półtorej minuty gospodarze sobotniego spotkania zdobyli 11 punktów z rzędu i wyszli na 6-punktowe prowadzenie. Jeszcze na niecałe 4 minuty prowadziła Politechnika i było to ich ostatnie prowadzenie w tym meczu. Pierwszą odsłonę meczu rzutem za trzy równo z końcową syreną zakończył Paweł Pydych.

Druga kwarta była dość nuda, a to za sprawą bardzo słabej postawy zawodników z Wielkopolski. Trener Tomasz Cichocki dość często rotował składem. - . Chciałem dać pograć rezerwowym i odblokować ich. Chciałem żeby na mecze w play-off ze Zniczem Jarosław byli przydatni. Część chłopaków tą szansę wykorzystała i będziemy mieli silniejszą ławkę - stwierdził po meczu szkoleniowiec gości. W 14. minucie po dwóch trafieniach z linii rzutów wolnych Tomasza Smorawińskiego był remis 26:26. Dwie minuty później Stalówka prowadził znów, tym razem 31:26, lecz półtorej minuty później ponownie był remis 31:31. I ponownie gracze z Poznania stanęli, a koszykarze ze Stalowej Woli trafiali. Równo z syreną oznajmującą przerwę Bartłomieja Szczepaniaka przy próbie rzutu za trzy sfaulowała Smorawiński i obrońca Stali wykorzystał dwa z trzech rzutów ustalając wynik po dwudziestu minutach na 39:31.

Udanie trzecie dziesięć minut rozpoczęli gospodarze. W 21. minucie prowadzili już 43:31. To nie było jednak najwyższe prowadzenie podopiecznych Leszka Kaczmarskiego. Jednak i Stalowcom zdarzył się moment większego przestoju. W ciągu trzech minut goście odrobili stratę i po czterech i pół minutach trzeciej części meczu doprowadzili do wyrównania po 43. To był ostatni taki zryw zawodników z Wielkopolski. Stal ponownie odjechała. Na trzy minuty przed końcem tej kwarty Stalówka prowadziła jeszcze tylko 54:49, aby ostatecznie po trzydziestu minutach prowadzić 62:51.

W niespełna dwie minuty czwartej kwarty goście odrobili pięć oczek. Jednak minutę później znów było dwanaście punktów przewagi Stali. Goście próbowali jeszcze niwelować straty, ale Stalowcy grali bardzo dobrze. - Zagraliśmy dzisiaj w pełnym gazie. Narzuciliśmy rytm gry przeciwnikom i udało się wygrać - powiedział Jacek Jarecki, skrzydłowy Stali Stalowa Wola. Dwanaście punktów przewagi to było mało i po trójce Pydycha na niespełna cztery minuty przed końcem meczu zawodnicy z Podkarpacia prowadzili 74:61. To jednak nie był koniec. Na trzy minuty i dziesięć sekund przed końcem meczu po punktach tego samego gracza Stal prowadziła 76:61 i to było najwyższe prowadzenie Hutników w tym spotkaniu. W 38. minucie po trójce Jareckiego

Stal Stalowa Wola - Politechnika Poznań 81:72 (24:20, 15:11, 23:20, 19:21)

Stal: Jarecki 22 (1x3), Pydych 21 (4x3), Szczepaniak 17 (1x3), Nikiel 8, Partyka 7, Prawica 4, Maj 2.

Politechnika: Sulowski 20 (4x3), Radwan 15 (1x3), Bogdan 12 (1x3), Semmler 8 (1x3), Smorawiński 8, Baganc 6, Dudek 3 (1x3), Stokłosa 0, Skowroński 0, Mowlik 0.

Sędziowali: Adam Krasucki, Jacek Rzeszotarski, Marcin Miszkiewicz.

Widzów: 300.

Źródło artykułu: