W Palace of Auburn Hills w Detroit koszykarki Shock wzięły rewanż za niedawną porażkę w Chicago nad Sky. Tym razem podopieczne Billa Laimbeera okazały się lepsze od swoich rywalek z Chicago różnicą 10 punktów. Duże znaczenie w takim rezultacie miał brak w kadrze meczowej Sky Sylwii Fowles, która w pierwszym meczu przedsezonowym pomiędzy tymi drużynami była najlepszą zawodniczką meczu.
Gospodynie tej potyczki od samego początku narzuciły swój agresywny styl gry i już po kwarcie otwierającej mecz prowadziły różnicą dziesięciu punktów. Kolejne dwie odsłony meczu to pogoń Sky za remisem i po trzech kwartach było 53:49 dla Shock. W ostatniej odsłonie gospodynie jednak zdołały dorzucić sześć oczek do swojej przewagi i ostatecznie udało im się zrewanżować za porażkę sprzed kilku dni w Chicago.
Do zwycięstwa nad Sky ekipę Shock poprowadziła debiutantka Shavonte Zellous. Nowa rozgrywająca ekipy z Detroit zakończyła spotkanie z dorobkiem 18 punktów i 8 zbiórek. Prym wśród Sky wiodła inna tegoroczna debiutantka Kristi Toliver. Rozgrywająca Chicago zakończyła spotkanie z 17 punktami, 3 asystami i 2 zbiórkami na koncie.
Wśród Sky z pewnością więcej oczekiwano od Candicy Dupree. Liderka chicagowskiej ekipy spędziła na parkiecie ponad 32 minuty, w ciągu których zapisała na swoim koncie zaledwie 7 punktów (3/13 z gry) i 7 zbiórek.
Do drugiego środowego meczu doszło w Arco Arena w Sacramento, gdzie tamtejsze Monarchs gościły Phoenix Mercury. Pomimo fatalnej dyspozycji rzutowej Diany Taurasi, ekipa z Phoenix zdołała wygrać swój pierwszy test mecz 74:70
Po pierwszej połowie meczu to gospodynie mogły być zadowolone z rezultatu, gdyż prowadziły 40:32. O wszystkim zadecydowała jednak trzecia część meczu, którą Mercury wygrały 20:8. W ostatniej ćwiartce padł remis, a to satysfakcjonowało przyjezdne.
Mercury, mistrzynie WNBA z 2007 roku, chcą w tym sezonie przypomnieć o sobie, gdyż w roku ubiegłym nie zdołały wywalczyć nawet awansu do fazy play off. By marzyć o mistrzostwie z pewnością lepiej niż w Sacramento musi grać Taurasi, która w pierwszym sparingu zdobyła zaledwie 4 punkty, trafiając tylko 1 z 8 rzutów z gry.
Nieoczekiwanie najlepszą zawodniczką drużyny z Arizony była Allie Quigley, która w ciągu prawie 19 minut spędzonych na parkiecie wywalczyła 15 punktów. 10 oczek do dorobku Mercury dodała DeWanna Bonner.
Wśród "Monarchiń" najwięcej, bo 11 punktów, zapisała w statystykach środkowa Laura Harper, a 10 Courtney Paris.
W ekipie gospodyń zabrakło Kary Lawson i Rebbekhi Brunson, a wśród Mercury zabrakło m.in. nowo pozyskanej Nicole Ohlde.
Udanie swoje sprawdziany przedsezonowe rozpoczęła najgorsza drużyna poprzedniego sezonu Atlanta Dream, która w pierwszym meczu pokonała we własnej hali Connecticut Sun 76:73.
Jedną z głównych autorek sukcesu była dobrze znana w Polsce Chamique Holdsclaw, która rozegrała swój pierwszy mecz po reaktywacji swojej kariery na parkietach WNBA. Holdsclaw zapisała na swoim koncie 16 punktów. Dobrze wspierała ja Erika DeSouza, która oprócz 16 punktów miała również 9 zbiórek.
Wśród "Słońc" z Connecticut 18 punktów było autorstwa Erin Phillips.
Wynik:
Detroit Shock - Chicago Sky 78:68
(S.Zellous 18, O. Sanni 15, K.Smith 10 - K.Toliver 17, J. Perkins 9, C.Dupree 7)
Sacramento Monarchs - Phoenix Mercury 70:74
(L.Harper 11, C.Paris 10, C.Kelly 9 - A.Quigley 15, D.Bonner 10, C.Pondexter 9)
Atlanta Dream - Connecticut Sun 76:73
(C.Holdsclaw 16, E.DeSouza 16, A.McCoughtry 14 - E.Phillips 18, A.Jones 8, L.Whalen 8)