Polpharma gorsza w hicie EBL, ale nie ma czego się wstydzić. Artur Gronek ryzykował do końca

Materiały prasowe / Daniel Szczypior/ Polpharma / Na zdjęciu: zawodnicy Polpharmy Starogard Gdański
Materiały prasowe / Daniel Szczypior/ Polpharma / Na zdjęciu: zawodnicy Polpharmy Starogard Gdański

Niedzielny hit EBL nie zawiódł. Polpharma przegrała na wyjeździe z BM Slam Stalą Ostrów Wielkopolski 79:101, ale nie ma się czego wstydzić. Starogardzianie zaprezentowali ciekawy basket, a ich trener Artur Gronek walczył do końca o dobry wynik.

Każdy, kto nie widział niedzielnego meczu w Ostrowie Wielkopolskim, ma prawo pomyśleć, że gospodarze nie mieli najmniejszych problemów z pokonaniem Farmaceutów. Tak jednak nie było. Podopieczni Artura Gronka zaprezentowali ciekawą, ambitną koszykówkę i z tygodnia na tydzień zyskują sympatyków swojej gry. Do połowy Kociewskie Diabły walczyły jak równy z równym z faworyzowanym rywalem, w drugiej kwarcie prowadziły nawet różnicą 11 punktów, lecz później zabrakło im przede wszystkim skuteczności. Z tym problemów nie miała ekipa BM Slam Stali, która w samej czwartej kwarcie trafiła aż 6 "trójek".

- Jeśli chce wygrać się z takimi rywalami, jak Stal czy Stelmet trzeba mieć 101 procent skuteczności i zaprezentować się na 101 procent po obu stronach parkietu - nie ukrywa Artur Gronek. - Chcę pogratulować trenerowi Wojtkowi Kamińskiemu tego, że stworzył ciekawą ekipę, którą bardzo mądrze prowadzi. Oni wykorzystywali każdy nasz błąd, są bardzo doświadczeni. Tak naprawdę są tam dwie równe piątki, kto wchodził na parkiet dawał coś od siebie. Nam na pewno zabrakło udziału Kacpra Młynarskiego w grze. On co prawda pomógł nam w rotacji, ale z powodów bólów mięśniowych nie mógł być sobą w tym meczu - tłumaczy trener Polpharmy Starogard Gdański.

Kiedy na tablicy świetlnej widnieje 17 "oczek" straty do przeciwnika, a rywalizacja dobiega końca, wielu trenerów odpuszcza już takie pojedynki najczęściej wpuszczając na parkiet młodzież. Co robi w takich sytuacjach Artur Gronek? Ryzykuje, wystawia niski skład, każe swoim zawodnikom grać w obronie przez cały czas na granicy faulu. W tym wypadku ryzyko to się nie opłaciło, ale taka postawa trenera Polpharmy musi budzić szacunek wśród starogardzkich kibiców i nie tylko.

-  W końcówce obniżyłem skład, graliśmy pięcioma małymi zawodnikami, kazałem graczom ryzykować, bo nie mieliśmy nic do stracenia - podkreśla szkoleniowiec Farmaceutów. - Tak naprawdę powinno być w tym meczu minus 10, skończyło się 20 i biorę to na siebie - dodaje.

Polpharma może się zastanawiać, co by było gdyby w 3. kwarcie parkietu z powodu urazu nie musiał opuścić Thomas Davis. Amerykanin w bardzo ważnym momencie meczu skręcił kostkę, kiedy jego ekipa zaczęła odrabiać straty do BM Slam Stali. Wszystko wskazuje na to, że kontuzja kapitana Farmaceutów nie jest bardzo poważna i za około tydzień będzie mógł on wrócić do treningów. Dobra wiadomość dla biało-niebieskich jest taka, że kolejne starcie rozegrają dopiero 4 grudnia z Asseco Arką Gdynia, więc mają sporo czasu na wyleczenie wszelkich urazów w drużynie.

- Kontuzja Thomasa wydarzyła się w 3. kwarcie, kiedy Stal zaczęła nam odjeżdżać z wynikiem, ale był to też taki moment, kiedy stopniowo zaczęliśmy odrabiać stratę - wspomina Artur Gronek. - Jego zejście z parkietu na pewno mocno pokrzyżowało nam plany, ale nie ma co gdybać. Jeśli chodzi o jego powrót na parkiet? Na razie noga jest mocno spuchnięta, miał rentgen, będzie potrzebował trochę czasu na powrót do treningów. Myślę, że około 7 dni. Mamy co prawda czas do następnego meczu, ale nie zamierzam go poświęcać tylko na dochodzenie do zdrowia zawodników. Chcemy mocno trenować, żeby poprawiać kolejne elementy naszej gry - zapowiada.

ZOBACZ WIDEO Kamil Grosicki: Wisi nad nami jakaś klątwa

Źródło artykułu: