Po ostatnim spotkaniu Anwilu Włocławek z Legią Warszawa (103:72) było niemal pewne, że Jakub Parzeński zmieni pracodawcę. Poniekąd potwierdzeniem tego były słowa trenera Igora Milicicia, który na konferencji prasowej zapytany o tak krótki występ środkowego (2 sekundy) odpowiedział: "każdy dostaje to, na co zasługuje".
Kilka klubów wyraziło wstępne zainteresowanie polskim środkowym (m.in. AZS, Legia czy Rosa). Najwięcej determinacji wykazali radomianie, którzy od początku sezonu mają ogromne problemy pod koszem. Fatalnie bowiem spisuje się Hanner Mosquera-Perea, który jest na wylocie z klubu.
W piątek dopięto szczegóły umowy z Parzeńskim, który w Rosie będzie grał na zasadzie wypożyczenia z Anwilu do końca tego sezonu. Jego dwuletni kontrakt z włocławskim klubie nadal obowiązuje.
- Nie jest tajemnicą, że od jakiegoś czasu planowaliśmy wzmocnienie na pozycji podkoszowej, rozważaliśmy różne opcje i wybór padł na Polaka, Jakuba Parzeńskiego. Jesteśmy przekonani, że jest wybór najlepszy, biorąc pod uwagę również nasze możliwości - mówi Piotr Kardaś, prezes Rosy Radom (za rosasport.pl).
Parzeński do Rosy mógł trafić już wcześniej, bo przed sezonem 2016/2017. Wtedy wybrał jednak propozycję dwuletniego kontraktu w MKSie Dąbrowa Górnicza. W zespole prowadzonym przez Roberta Witkę zadebiutuje w niedzielnym spotkaniu z Legią Warszawa (9 grudnia, 12:40).
ZOBACZ WIDEO: Hołowczyc o Orlenie wspierającym Kubicę: To dobrze wydane pieniądze. Znak na bolidzie to coś dużego