Śląsk zasługuje przynajmniej na jeden zespół w PLK - rozmowa z Marcinem Salamonikiem, zawodnikiem BIG STAR-a Tychy

Marcin Salamonik opuszcza Podkarpacie, by powrócić na Śląsk. Ten mierzący 202 cm gracz po odejściu z krośnieńskiego MOSiR-u, będzie reprezentował barwy BIG STAR-a Tychy, który w przyszłym sezonie powalczy o awans do Polskiej Ligi Koszykówki.

Marcin Jeż
Marcin Jeż

Marcin Jeż: W minionym sezonie reprezentował pan barwy MOSiR-u Krosno. W następnym roku zmagań już pan w tym klubie nie zagra, gdyż podpisał pan kontrakt z BIG STAR-em Tychy. Dlaczego wybrał pan grę w tyskim klubie?

Marcin Salamonik: O moim przejściu do BIG STAR-a zadecydowały przede wszystkim sprawy rodzinne. W Chorzowie, który jest właśnie blisko Tych, mamy z żoną mieszkanie. Żona tu pracuje, dlatego też będzie nam łatwiej. Poza tym ostatnie dwa lata spędziłem poza domem. Czas tej rozłąki już mi wystarczył. Chcę po prostu żebyśmy z żoną razem trochę pomieszkali.

Trenerem BIG STAR-a będzie Mariusz Niedbalski, który mając 32 lata, będzie najmłodszym trenerem w pierwszej lidze. Szkoleniowiec będzie zaledwie o sześć lat starszy od pana...

- Myślę, że nie będzie to dla mnie jakaś olbrzymia nowość. Miałem już okazję pracować z młodymi trenerami - Andrzejem Adamkiem, czy Dariuszem Kaszowskim, i w miarę miło wspominam współpracę z tymi szkoleniowcami. Uważam, że trener też musi gdzieś nabywać doświadczenie, i dlaczego miałby tego nie robić w pierwszej lidze w zespole z Tych. Ja jestem dobrej myśli, i uważam, że z relacjami na linii trener - zawodnik, będzie wszystko w porządku.

Jak się panu grało w Krośnie?

- Jestem bardzo zadowolony z tego, że mogłem grać w takiej ekipie jak MOSiR Krosno. Odszedłem do BIG STAR-a, ale bardzo ciężko było mi się rozstać z krośnieńskim klubem. Drużyna była super, ludzie z Krosna również, a do tego była fajna atmosfera. Jest to jeden z lepszych klubów, w których grałem do tej pory.

Od kilku sezonów gra pan w klubach, które swoją postawą udowadniają, że zasługują na miejsce w czołówce ligi. Począwszy od wywalczenia awansu do ekstraklasy z Górnikiem Wałbrzych, z kolejnymi pana klubami - Sokołem Łańcut i MOSiR-em Krosno, zaszedł pan bardzo daleko, dochodząc do pierwszej czy drugiej rundy play-off. Wie pan, jakie kluby wybierać...

- Można powiedzieć, że mam trochę tego szczęścia do wyboru klubów. Najpierw Z Górnikiem Wałbrzych wywalczyłem awans do ekstraklasy. Później trafiłem do Łańcuta, gdzie z Łukaszem Pacochą, Bartkiem Krupą i innymi chłopakami stworzyliśmy bardzo fajny team. Przez cały czas byliśmy w czołówce ligowej tabeli, i dużo nie brakowało, żebyśmy w półfinale pokonali Sportino Inowrocław i weszli do PLK. Następnie znalazłem się w drużynie beniaminka ligi - MOSiR-u Krosno. Celem miało być utrzymanie w lidze, a jeżeli znaleźlibyśmy się w czołowej ósemce, byłoby super - tak wszyscy mówili przed sezonem. Tymczasem okazało się, że było nas stać na więcej, i przez cały sezon byliśmy w górze tabeli. Dotarliśmy do pierwszej rundy play-off, a tam dopiero po pięciu meczach lepsza okazała się Stal Stalowa Wola. Moim zdaniem plany bardzo pokrzyżowała nam kontuzja Krzysztofa Kalinowskiego, i być może gdyby Krzysiek nie narzekał na uraz, to my awansowalibyśmy do półfinału. Uważam, że zespół z Krosna był największym zaskoczeniem minionego sezonu zaplecza ekstraklasy.

Wspomniał pan o Łukaszu Pacoszy, z którym grał pan w łańcuckim Sokole. Chciałby pan ponownie grać w jednej drużynie z tym zawodnikiem?

- Z Łukaszem grało mi się bardzo dobrze w Łańcucie. Zresztą lubimy się i kolegujemy. Ale na razie nie jest jeszcze przesądzone to, czy Łukasz zdecyduje się pozostać w BIG STAR-ze. Ja mam taką nadzieję, bo bardzo chętnie pograłbym na boisku obok Packa.

Jakby pan ocenił swoje postępy od czasu, kiedy awansowaliście do ekstraklasy z wałbrzyskim Górnikiem?

- Myślę, że ponownie doszedłem do formy, jaką prezentowałem kiedyś w Albie Chorzów. W tym klubie grałem przed przejściem do Górnika Wałbrzych, w którym ta moja dyspozycja trochę zanikła z różnych powodów. Trafiłem przede wszystkim na dobrych trenerów. W Łańcucie współpracowałem z trenerem Kaszowskim, w Krośnie z trenerem Zamirskim. Szkoleniowcy ci zaufali mi, co przełożyło się na dużo minut na parkiecie. I to zaprocentowało moją dobrą postawą.

O co powalczy BIG STAR Tychy w przyszłym sezonie?

- Będziemy walczyć o awans do ekstraklasy. Uważam, że na Śląsku, przynajmniej jeden zespół powinien rywalizować w najwyższej klasie rozgrywkowej. Mam nadzieję, że za rok będzie można powiedzieć, że jest to BIG STAR Tychy.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×