Jeszcze przed kilkoma dniami wydawało się, że koszykarze Alby Berlin znajdują się na straconej pozycji. Podopieczni Luki Pavicevicia przegrywali bowiem rywalizację z Telekomem Baskets Bonn już 0:2. Jednak mistrzów poznaje się po tym, że potrafią podnieść się po upadku. Najpierw stołeczny klub na własnym parkiecie nie dał szans swoim rywalom w meczu numer trzy, teraz z kolei okazał się wyraźnie lepszy także w spotkaniu wyjazdowym. Alba wygrała ten pojedynek 62:52 i tym samym w serii do trzech zwycięstw doprowadziła do remisu 2:2.
Pierwsza połowa spotkania nie przebiegała jednak po myśli przyjezdnych i już nie po raz pierwszy w tej rywalizacji wydawało się, że aktualni mistrzowie Niemiec odpadną z dalszej fazy rozgrywek. Telekom grał skutecznie w ataku, a także lepiej bronił. Z biegiem czasu już obie drużyny coraz większy nacisk zaczęły stawiać na defensywę. Bardziej korzystali jednak na tym gospodarze, kórzy po pierwszej połowie prowadzili różnicą 5 "oczek".
Słowa reprymendy ze strony trenera Pavicevicia udzielone swoim podopiecznym w szatni najwyraźniej jednak podziałały mobilizująco na zespół ze stolicy Niemiec. Koszykarze Alby w drugiej połowie wybiegli na parkiet całkowicie odmienieni. Goście natomiast kompletnie pogubili się w ataku, prezentując się tak, jak gdyby nie mieli żadnego pomysłu na grę. Przyjezdni w mgnieniu oka zniwelowali wszystkie straty, a po trzeciej kwarcie zyskali sobie nawet 9-punktowe prowadzenie. W ostatniej partii mistrzowie Niemiec umiejętnie bronili wyniku, powiększając jeszcze nieco swoją przewagę.
Zaledwie dwóch zawodników gospodarzy zaliczyło w tym spotkaniu powyżej 10 punktów. Największą zdobyczą mógł szczycić się Brandon Bowman. Amerykański skrzydłowy zapisał na swoje konto 13 punktów, 5 zbiórek, 3 asysty oraz 2 przechwyty. W szeregach gości natomiast najlepiej spisał się Julius Jenkins, który ukończył zawody z dorobkiem 14 "oczek", 6 asyst, 4 zbiórek oraz 2 przechwytów.
Alba zagrała w tym spotkaniu nieco bardziej zespołowo. W całym meczu podopieczni trenera Pavicevicia zanotowali 12 asyst, podczas gdy ich rywale zaledwie 8. Goście w tym pojedynku także nieznacznie lepiej spisywali się w walce na tablicach, wygrywając z rywalem w rankingu zbiórek 34:31. Telekom nie potrafił tego dnia postawić przysłowiowej kropki nad i. W pierwszej połowie miejscowi zdominowali rywala, jednak później nie poszli za ciosem, co pozwoliło przeciwnikowi wrócić do gry i w konsekwencji wygrać cały mecz.
- Gratulacje dla całego zespołu rywali. Nie mogę jednak krytykować mojej drużyny, bo w końcu Alba to klasowy team i nie jest łatwo z nimi wygrać. Jest 2:2. To wcale nie oznacza, że znajdujemy się na straconej pozycji. Jedziemy do Berlina po zwycięstwo - powiedział po spotkaniu Mike Koch, szkoleniowiec Telekomu.
- Należą się gratulacje dla moich graczy za walkę ze świetnym przeciwnikiem. Jestem dumny z mojego zespołu. Myślę, że ten mecz mógł się podobać publiczności. Zaprezentowaliśmy się przede wszystkim dobrze w obronie. Rywalizacja się wyrównała. Teraz gramy o być albo nie być przed własną publicznością - mówił trener Pavicević.
Decydujące starcie pomiędzy tymi zespołami zostanie rozegrane 11 czerwca o godzinie 20.15 w hali O2 World w Berlinie.
Telekom Baskets Bonn - Alba Berlin 52:62 (19:17, 14:11, 9:23, 10:11)
Telekom: Bowman 13, Rowland 10, Frazier 8, Bowler 8, Flomo 4, Johnson 4, Yarbrough 3, Kołodziejski 2, Strasser 0, King 0
Alba: Jenkins 14, Jacobsen 12, Sekulić 8, Chubb 6, Nadjefi 6, Hamann 5, Dojcin 4, Sesay 4, Wright 3
Stan rywalizacji: 2:2