Mimo tego poznańscy działacze, trenerzy i zawodnicy są dobrej myśli. - Patrzymy w przyszłość z umiarkowanym optymizmem - przyznał Adam Bekier, prezes klubu. - Myślę, że mogliśmy zająć wyższe miejsce, ale teraz nie ma co gdybać. Jesteśmy w tym miejscu i musimy po prostu wygrać ze Zniczem Jarosław.
Politechnika mogła znaleźć się na zdecydowanie wyższym miejscu, na przeszkodzie stanęły jednak porażki z niżej notowanymi drużynami Resovii, Siarki i Polonii 2011. Drużynę nie ominęły także kontuzje. - Z tego wzięły się te porażki - wyjaśnił trener Tomasz Cichocki. - Naszym problemem jest brak zmienników na pozycjach nr 1 i 5. Grając w pełnym składzie przegraliśmy chyba tylko raz, a gdy zabrakło Stokłosy czy McNaulla to grało nam się dużo trudniej, bo ciężko było te luki zapełnić - przyznał.
Dwa mecze rundy zasadniczej ze Zniczem były bardzo zaciekłe i kończyły się niewielkimi zwycięstwami gospodarzy, aby myśleć o dalszej walce Politechnika musi chociaż raz wygrać na wyjeździe. - Szanse oceniam na pół na pół - powiedział Cichocki. - Obie drużyny są bardzo wyrównane. W Zniczu jest kilku zawodników z przeszłością ekstraligową, u nas także. Szkoda, że nie pomoże nam Stasiu Prus, bo znowu nie będziemy w pełnym składzie.
- Nie jest to szczyt naszych marzeń i możliwości - dodał Marcin Stokłosa, kapitan Politechniki. - Piąte miejsce stawia nas w gorszej sytuacji przed play off, ale poprzednie rozgrywki pokazały, że wszystko jest możliwe i zwycięstwa na wyjeździe nie są żadnym problemem. Znicz to dobry zespół z doświadczonymi zawodnikami, ale my także nie jesteśmy chłopcami do bicia. Jesteśmy dobrze przygotowani, bojowo nastawieni i chcemy wygrać z Jarosławiem - zapewnił rozgrywający Politechniki, który w ostatnim meczu z Polonią 2011 Warszawa z powodu kontuzji barku siedział na ławce. Na mecze w Jarosławiu będzie jednak gotowy.
Oprócz braku Stanisława Prusa, Politechnika ma także inny problem ? mecze play off ze Zniczem Jarosław i ewentualne kolejne potyczki w Poznaniu nie odbędą się w Arenie, ale w hali w Krzesinach. - W Arenie na co dzień trenujemy, więc w Krzesinach nie jesteśmy do końca u siebie. Nic niestety nie możemy poradzić na to, że jakieś targi są ważniejsze niż sport - narzekał Cichocki. Działacze jednak stanęli jednak na wysokości zadania i zorganizowali kilka treningów w hali, która do końca sezonu będzie areną meczów Politechniki. Dobre strony takie rozwiązania widzi jednak prezes Adam Bekier. - Naszym problemem jest frekwencja. Arena jest za duża na mecze I ligi i zawodnicy nie czują dopingu kibiców. W Krzesinach trybuny są tuż obok parkietu i kontakt zawodników z kibicami jest dużo lepszy, a to może nam tylko pomóc - zakończył.