Kenny Walker niedawno zakończył rozgrywki czeskiej Mattoni NBL. Od samego początku stał się tam wielką gwiazdą. Jego zasługi w minionym sezonie zostały docenione. Amerykanin, który doskonale znany jest polskim kibicom, otrzymał nagrodę MVP sezonu. Należy on do graczy niezwykle walecznych, którzy uparcie starają się realizować swoje cele.- Ciężko pracuję, dążę do tego, żeby stać się lepszy niż jestem. Chcę grać tak twardo, jak tylko potrafię. To cała filozofia - przyznał Walker.
Nie od dziś wiadomo, że były gracz Polonii Warszawa marzy o występach na parkietach najlepszej ligi świata. Pomimo tego, że sen o wielkiej karierze w NBA prawdopodobnie nigdy się dla niego nie spełni, to jednak Walker przyznaje, że nie zwątpił jeszcze w to, w co od dziecka wierzy.- Kiedy dorastałem zawsze oglądałem mecze NBA. Pragnąłem zagrać w tej lidze i to było moje wielkie marzenie. Każdego lata starałem się dostać tam, ale to jest trudne, co nie znaczy, że się poddam. Tak długo, jak długo będę uprawiał ten sport, moje marzenia o NBA nie zgasną. Nie ważne ile masz lat, zawsze jest szansa. Muszę po prostu posuwać się do przodu - kontynuuje Amerykanin.
Walker jak większość koszykarzy nie lubi oceniać samego siebie. Pomimo tego jednak ma poczucie własnego talentu. - Trenerzy mówią mi, że jestem świetnym zawodnikiem, bo znam tę grę, mam doświadczenie, a na parkiecie potrafię zacisnąć zęby. Myślę, że to też pokazuję na boisku. Nie jestem typem zawodnika, który dużo mówi, ale raczej tym, który działa. Zawsze staram się prowadzić moją drużynę do zwycięstwa. Każdy przecież kocha zwycięstwa - mówi Walker.
Były gracz Polonii przyznał również, że nie jest on samoukiem. Nie raz zdarza mu się podglądać nieco zawodników z NBA. Kto zatem szczególnie przypadł do gustu Walkerowi?- Oglądam Kobe'go Bryanta i Vince'a Cartera. Naprawdę ich lubię. Uwielbiam także Dwighta Howarda. Staram się czegoś nauczyć od tych graczy, po to, bym mógł stać się jeszcze lepszym zawodnikiem - dodał amerykański skrzydłowy.
Walker na czeskie parkiety zawitał w 2008 roku. Podpisał wówczas kontrakt z ekipą - Geofin Novy Jicin. Ze swoim zespołem dwukrotnie dochodził do finału NBL, gdzie jednak za każdym razem drużyna ta musiała uznać wyższość ekipy CEZ Nymburk. W minionym sezonie jego team poległ po czterech krótkich spotkaniach. Sam Walker przez cały czas jednak siał spustoszenie w szeregach rywali.
W sezonie zasadniczym 2008/09 Geofin mógł szczycić się bilansem 30 zwycięstw i 10 porażek. Zarówno w pierwszej jak i drugiej fazie play off drużyna ta gładko ogrywała swoich rywali 3:0. Walker w szeregach swojego teamu przewodził w rankingu zbiórek, bloków oraz statystyce evaluation. W trakcie trwania całego sezonu zdobywał przeciętnie 14,8 punktu, 8 zbiórek oraz 1,4 bloku w każdym pojedynku. Grał przy tym na bardzo wysokiej, ponad 61 procentowej skuteczności.
Warto przypomnieć, iż Amerykanin w 2006 roku zawitał do Polski, a konkretniej do drużyny Polonii Warszawa. W PLK rozegrał 31 spotkań. Na boisku spędzał średnio 28 minut. W tym czasie zdobywał przeciętnie niespełna 13 punktów, 7,7 zbiórki oraz 1,8 bloku w każdym meczu.