Całą sprawę opisuje "Przegląd Sportowy". Karolina i Jacek to młodzi Chińczycy oddelegowani do opieki nad polską kadrą podczas MŚ w koszykówce. Oboje studiują polonistykę, kierunek coraz popularniejszy w kraju gospodarza turnieju.
- Do tej pory pamiętam zdziwioną minę Mateusza Ponitki, gdy się odezwałem do niego na lotnisku - powiedział "Jacek" dla "Przeglądu Sportowego", a właściwie Su Weifeng, bo tak brzmi jego prawdziwe imię.
Wspominał, jak Międzynarodowa Federacja Koszykówki (FIBA) zamieściła ogłoszenie, że każda z drużyn potrzebuje attache. - Pomyślałem, że skoro studiuję polonistykę i mówię po polsku, to jest to jedyna szansa dla mnie, żebym mógł towarzyszyć tej reprezentacji i to w moim ojczystym kraju - powiedział Su Weifeng.
ZOBACZ WIDEO Stacja Tokio. Tomasz Kaczor pracował na fermie indyków. Dziś jest wicemistrzem świata
CZYTAJ TAKŻE MŚ w koszykówce. Rosjanin uwielbia Polskę i Polaków, ale trzyma kciuki za swoich. "Stać ich na dużo"
Razem ze swoją koleżanką uczą się języka, tradycji i kultury Polski. Jacek przyznał, że polonistykę wybrał nieco przypadkowo, ale nie żałuje. Język naszego kraju jest dla Chińczyków bardzo trudny, nawet lektorzy nie mówią bez błędów. Koszykarze kadry Mike'a Taylora jednak żartują, że Jacek mówi lepiej po polsku niż niektórzy zawodnicy.
Karolina i Jacek byli na wymianie studentów w Gdańsku, oboje kończą studia. Jacek planuje zostać lektorem, choć przyznaje, że w Polsce miałby większą szansę na rynku pracy, bowiem pracownicy mówiący po chińsku są bardzo poszukiwani.
CZYTAJ TAKŻE Mistrzostwa świata w koszykówce Chiny 2019. Zobacz wszystkie najlepsze akcje Polaków (wideo)
CZYTAJ TAKŻE Mistrzostwa świata w koszykówce. Niespodziewany lider strzelców, Ponitka nadal wysoko