Od zakończenia sezonu zasadniczego mówiło się, że Filip Dylewicz (29 lat, 202 cm) nie przedłuży kontraktu z Asseco Prokomem, w barwach którego występuje od 1997 roku, z przerwą na wypożyczenie do Old Spice Pruszków. Wielu brało to jednak jako kaczkę dziennikarską, ale okazuje się, że reprezentacyjny skrzydłowy opuści nie tylko ekipę mistrzów Polski, ale także Polską Ligę Koszykówki.
- Najprawdopodobniej w nowym sezonie zabraknie mnie w gdyńskim zespole. Nikt mnie z drużyny mistrzów Polski nie wyrzuca, dostałem propozycję przedłużenia kontraktu, ale... praktycznie podjąłem decyzję, tak na 99 procent, o zmianie klubu - mówił nieco tajemniczo Dylewicz. Dziś jednak już wiemy, że skrzydłowy mistrzów Polski najpewniej opuści polską ligę i wyjedzie na zachód Europy.
Za cel Dylewicz obrał włoską LEGA Basket, w której prawdopodobnie będzie występował w nadchodzącym sezonie. Jego zespołem nie będzie jednak drużyna z czołówki ligi, czyli żadna występująca w europejskich pucharach. - Wyjeżdżam z Polski. Zdecydowałem się na występy w zespole ze środka tabeli ligi włoskiej. Nie szukałem supersilnego klubu, tylko takiego, w którym dostanę dużo minut i będę mógł pokazać się zagranicą - powiedział koszykarz na łamach Przeglądu Sportowego.
Dylewicz jest wychowankiem Astorii Bydgoszcz, jednak już jako 17-latek przeniósł się do Sopotu i grał w tym zespole do zakończenia minionych rozgrywek. W 2002 roku wypożyczony został do drużyny Old Spice Pruszków, ale po roku wrócił i stawał się coraz ważniejszą postacią sopocian. Najlepszy dla Polaka był sezon 2004/05, kiedy to w Eurolidze notował blisko osiem punktów w każdym meczu.
Z zespołem Asseco Prokomu sześciokrotnie wygrywał zmagania w polskiej lidze (nieprzerwanie od sezonu 2003/04), cztery razy wygrywał Puchar Polski i raz Superpuchar. Występował w Meczach Gwiazd polskiej ligi, a także razem z sopockim zespołem, jako pierwszy polski klub awansował do TOP 16 Euroligi.