W Polsce pracował już w sześciu klubach, w tym dwukrotnie prowadząc Astorię Bydgoszcz i Sportino Inowrocław. Ten ostatni objął rok temu i był jego trenerem przez cały poprzedni sezon. Mimo problemów - finansowych i ze skompletowaniem składu - uzyskał z nim dobrą pozycję na koniec. - Wszyscy wiemy, jaka była wtedy sytuacja. Drużyna docierała się już w trakcie gry. Nie było to łatwe zadanie - mówi portalowi SportoweFakty.pl Aleksander Krutikow. Pracę swojego poprzednika w Inowrocławiu docenia nowy szkoleniowiec Sportino Mariusz Karol. - Trener Krutikow wykonał kawał dobrej roboty. Kadra jego zespołu krystalizowała się w czasie, gdy większość była po ponad miesięcznych przygotowaniach. - ocenia dla naszego serwisu były opiekun Polpharmy. - Z czasem Sportino stało się postrachem faworytów. Pokonało przecież wicemistrza Polski Turów Zgorzelec, a kilka spotkań z trudnymi rywalami przegrało dopiero po zaciętych końcówkach - dodaje.
Obecnie Białorusin czeka na konkretną ofertę pracy. W tegorocznej przerwie otrzymał już co prawda kilka takich zapytań, jednak nie zdecydował się na żadne z nich. - Miałem kilka propozycji, jednak nie były one zbyt precyzyjne. Postanowiłem więc jeszcze poczekać. Ile? Tego nie jestem w stanie określić. Zobaczę, jak potoczą się moje sprawy - komentuje Krutikow, który od zakończenia rozgrywek wziął już udział w trzech klinikach trenerskich. - Uczestniczyłem w takich spotkaniach m.in. w Niemczech i Włoszech. Człowiek uczy się całe życie, także trener musi poznawać nowe tajniki pracy - kończy z uśmiechem.