Serial dokumentalny "The Last Dance" odsłania wiele kulis nie tylko ostatniego mistrzowskiego sezonu Michaela Jordana oraz Chicago Bulls, ale także tego, co miało miejsce we wcześniejszych latach. Jedną z bardzo ważnych kwestii, poruszonych w dokumencie, jest rywalizacja "Byków" z Detroit Pistons oraz ich ówczesnym liderem, Isiahem Thomasem. Bez cienia wątpliwości rozgrywający był jednym z najlepszych graczy swoich czasów na pozycji numer 1, ale zabrakło dla niego miejsca w składzie legendarnego Dream teamu w 1992 roku.
- Bardzo cenię talent Isiaha Thomasa. W mojej opinii rozgrywającym wszech czasów jest Magic Johnson, a tuż za jego plecami umieściłbym właśnie Thomasa. Nieważne, jak bardzo go nienawidzę, szanuję jego grę - stwierdził bez ogródek MJ. Jednocześnie lider Bulls i kadry USA przyznał, że obecność gracza "Tłoków" w reprezentacji miałaby na nią destrukcyjny wpływ.
- W Dream Teamie bazowaliśmy na jak najlepszych relacjach wewnątrz drużyny. Panowała w niej wielka harmonia, a najważniejsze dla wszystkich było koleżeństwo. Czy Isiah zaburzyłby atmosferę w ekipie? Uważam, że tak - zaznaczył Jordan. Zresztą nie tylko on miał z Thomasem nie najlepsze relacje. Magic Johnson, Larry Bird czy też Scottie Pippen również nie pałali do niego sympatią.
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Czy zabraknie pieniędzy na polski sport? "Liczę na to, że budżet ministerstwa sportu będzie wyglądał tak samo"
Ostatecznie rozgrywającego popularnych "Bad Boysów" z Detroit zabrakło w reprezentacji Stanów Zjednoczonych podczas IO w Barcelonie, a zamiast niego powołanie otrzymał John Stockton. Jak twierdził później Thomas, zawodnik Utah Jazz "skradł" mu wówczas miejsce w składzie. Dopiero po latach rozgrywający Jazzmanów opowiedział, że jego rywal wyraził jednak skruchę.
- Kiedy dym już opadł, wydarzyło się coś fajnego. Isiah odnalazł numer telefonu do mojego Taty i zadzwonił do niego. Przeprosił za komentarze dobiegające z jego obozu i powiedział, że bardzo mnie szanuje. Wytłumaczył, że uważa, iż zasłużył na to, by znaleźć się w kadrze olimpijskiej, ale ze mną, a nie zamiast mnie. Tata wyjawił mi tę historię wiele lat później - zdradził Stockton w swojej autobiografii.
Można jednak samemu ocenić, który z wspomnianych rozgrywających w tamtym okresie bardziej zasłużył na bycie częścią legendarnego Dream Teamu, który ostatecznie w cuglach wywalczył złote medale, w finale pokonując 117:85 Chorwatów.
Sezon 91/92 | śr. punktów | % z gry (za 3) | śr. asyst | śr. zbiórek | śr. przechwytów |
---|---|---|---|---|---|
Stockton | 15,8 | 48 (40) | 13,7 | 3,3 | 3 |
Thomas | 18,5 | 45 (29) | 7,2 | 3,2 | 1,5 |
Czytaj także:
Carmelo Anthony szczerze o straconym sezonie 2018/19. "Uderzyłem w dno" >>
Niechciani w Denver, cenieni w Minnesocie. Timberwolves chcą zatrzymać Malika Beasleya i Juancho Hernangomeza >>