Jarosław wciąż walczy

Drużyna Znicza Jarosław na czele z prezesem Romanem Śliwińskim już od kilku lat potwierdza, że najważniejsze dla nich jest gra fair play, wola walki, determinacja, ambicja i oddanie kibiców. Wszystkie te jakże ważne cechy próbuje przekreślić swoimi decyzjami zarząd Polskiej Ligi Koszykówki

Grzegorz Czech
Grzegorz Czech

Nie od dziś wiadomo, że klub znad Sanu ma problemy finansowe. Tak naprawdę nie pomijając małych i oddanych sercem darczyńców jedynym większym sponsorem jest miasto - które nadal chce wspierać nadsański zespół.

Jarosławianie w ubiegłym sezonie właśnie z ogromnymi problemami finansowymi lecz z wolą walki i ambicją utrzymali się w najwyższej klasie rozgrywek. Uciecha kibiców była tak wielka, że chyba nikt nie dopuszczał do siebie myśli, że w przyszłym sezonie może zabraknąć tej drużyny na koszykarskiej mapie Polski. Wszystko jednak wskazuje na to, że tak się właśnie stanie.

Sytuacja Znicza Jarosław jest nadal bardzo niejasna. Na łamach Nowin, prezes Polskiego Związku Koszykówki - Roman Ludwiczuk i zarazem szef rady nadzorczej Polskiej Ligi Koszykówki twierdzi, że Znicz nie ma szans na grę w ekstraklasie, jedyna możliwość jaka im pozostaje to gra w I lidze - pod warunkiem wykupienia "dzikiej karty".

Faktycznie z powodu problemów finansowych klub z Jarosławia nie przeszedł weryfikacji uprawniających do gry w ekstraklasie – bez prawa odwołania. Właśnie od tego momentu i od tej decyzji zaczyna się coś co smiało można okreslić mianem komedii.

Tytułując to wszystko komedią mam namyśli decyzję i zachowanie władz PLK.
Jarosławski klub najpierw dostaje faks podpisany przez prezesa PLK - Janusza Wierzbowskiego, a w piątek do klubu dociera list, w którym jasno jest napisane, że wprawdzie Znicz nie otrzymał licencji, jednak ma tydzień na odwołanie. Dzień później prezes PLK w porozumieniu z Romanem Ludwiczakiem prezesem PZKosz i równocześnie z szefem rady nadzorczej PLK zmienił zdanie i stwierdził, że pisma wysłane do jarosławskiego klubu były pomyłką.

Nie bardzo to wszystko rozumie. Faktycznie mamy bardzo trudną sytuację, bo cały czas szukamy sponsora, ale skoro dostaliśmy na piśmie szanse na odwołanie to tego zamierzamy się trzymać – dodaje Roman Śliwiński - prezes Znicza.

Włodarze Znicza nie poddają się, walczą dalej i zamierzają złożyć odwołanie. Wszystko to jednak jest uzależnione od ostatnich już rozmów z firmą, która jest zainteresowana rola sponsora strategicznego.

W tym tygodniu jesteśmy umówieni na kolejne rozmowy. Trudno mi powiedzieć co z nich wyniknie, Jestem wdzięczny, że firma w ogóle podjęła temat. Oby skończyło się pozytywnie. W przeciwnym razie te kilka lat ciężkiej pracy, którą włożyliśmy w budowanie silnej drużyny pójdą na marne - komentuje całą sytuacje sternik jarosławian - Roman Śliwiński

Wszystkie te sytuacje w polskiej koszykówce jak i posunięcia PLK na pewno nie napawają optymizmem , można by śmiało stwierdzić, iż napawają grozą. Dziś nie liczy się sport - dziś ważne są pieniądze, które za wszelką cenę próbują pozyskać kosztem tak wielu istotnych cech jakie liczą się w sporcie władze PLK. Dla mnie jak i zapewne dla wielu ludzi nie zrozumiałe jest kupowanie sobie miejsca w rozgrywkach ligowych. "Dzika karta" to sposób aby zagrać niezależnie od wyników sportowych w danej lidze. Jest to bardzo krzywdzące dla klubów, które pochodzą z mniejszych miast, w których nie można pozyskać odpowiednio dużych sponsorów.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×