Niesamowity spektakl zakończony trzema dogrywkami stworzyły drużyny Seattle Storm i Los Angeles Sparks. W Key Arena lepsze ostatecznie okazały się gospodynie, które pokonały ekipę gwiazd z Hollywood 98:87.
O wygranej Storm przesądził run 13:0 w trzeciej dogrywce, w którym pierwsze skrzypce grała Sue Bird. - Kiedy spudłujesz pierwszych dziesięć rzutów, wtedy musisz pomyśleć, że kolejne dziesięć znajdą drogę do kosza - mówiła po meczu liderka Storm, która zdobyła 23 punkty, trafiając 8 na 20 rzutów z gry, w tym 7 z 14 za 3 punkty.
Storm w decydujących momentach meczu musiały radzić sobie bez swojej największej gwiazdy Lauren Jackson, która wróciła do gry po urazie ścięgna Achillesa. Australijka w połowie drugiej kwarty spięła się z Delishą Milton-Jones, została ukarana drugim przewinieniem technicznym i została usunięta z gry przez sędziów. Do tej pory LJ zapisała na swoim koncie 18 punktów, 3 bloki, 2 przechwyty, 2 asysty i 1 zbiórkę.
Trzecią dogrywkę od trójki rozpoczęła Tina Thompson, ale kolejnych 13 punktów należało do ekipy z Seattle, która odskoczyła na prowadzenie 95:85. Storm miały szansę wygrać spotkanie już w normalnym czasie gry, ale rzut Bird za 3 punkty nie doleciał do kosza. Rozgrywająca z Seattle wzięła jednak pełen rewanż w trzeciej dogrywce. - Ona spudłowała ważny rzut na 9 sekund przed końcem czwartej kwarty. Przy ławce koleżanki powiedziały jej jednak, że będzie miała następne okazje, i że musi nadal rzucać - powiedział po spotkaniu Brian Agler, szkoleniowiec Storm.
Bird zakończyła spotkanie z dorobkiem 5 asyst, co pozwoliło jej wskoczyć na trzecie miejsce w historii WNBA pod względem ilości asyst. Teraz brakuje jej 60 asyst, żeby wskoczyć na pozycję drugą, którą zajmuje jej koleżanka z zespołu Shannon Johnson. Pierwsze miejsce na liście wszech czasów należy do Tichy Penicheiro.
Drużynie Sparks nie pomogło nawet pierwsze od czasu powrotu do gry double-double Candacy Parker, która zanotowała 10 punktów i 10 zbiórek. Miała też 6 bloków i 5 asyst. Double-double zdołała wywalczyć też Betty Lennox z 19 punktami i 12 zbiórkami.
Również po dogrywce zakończyło się spotkanie w Auburn Hills w Detroit, gdzie Shock gościły Atlantę Dream. Niespodziewanie po 45 minutach lepsze okazały się przyjezdne z Atlanty. Wynik spotkania zmieniał się jak w kalejdoskopie - raz na korzyść Shock, raz na korzyść Dream. W samej końcówce regulaminowego czasu gry, przy remisie, do kosza trafiła środkowa Dream Michelle Snow. Po wnikliwej analizie wideo sędziowie oznajmili jednak, że rzut został oddany tuż po rozbrzmieniu syreny, zatem potrzebna była dogrywka.
W dogrywce kluczową akcję przeprowadziła Chamique Holdsclaw, która na 100 sekund przed końcową syreną trafiła za 3 punkty. Zawodniczki z Michigan miały swoje szanse, ale rzut zza łuku Deanny Nolan na 16 sekund przed końcem, ku rozpaczy wszystkich fanów na hali, okazał się nieskuteczny.
Atlanta wygraną zawdzięczać może swoim rezerwowym. Ivory Latta i Angel McCoughtry zdobyły łącznie 42 punkty, a Michelle Snow dodała 16 oczek i 12 zbiórek.
Brak Diany Taurasi okazał się zbyt duży, żeby Phoenix Mercury mogły pokonać we własnej hali Minnesotę Lynx. Tym samym zakończona została seria sześciu kolejnych zwycięstw ekipy z Arizony.
- Taurasi jest naszą kluczową zawodniczką, ma na nas niesamowity wpływ. Tęsknimy za nią bardzo, ale nie możemy cały czas o tym myśleć, że jej nie ma. Na szczęście będzie znów razem z nami po przerwie na WNBA All Star i znów będziemy tworzyć drużynę - powiedziała po meczu Le'Coe Willingham.
Pod nieobecność Taurasi dwoiła się i troiła Cappie Pondexter, która uzbierała 28 punktów. 23 oczka dodała Tangela Smith, która trafiła m. in. pięciokrotnie za 3 punkty.
W ekipie z Minneapolis zawodniczki zagrały bardzo równo. Aż pięć z nich zdobyło 15 i więcej punktów, a najwięcej zapisała na swoim koncie Nicky Anosike - 21.
Do niespodzianki doszło minionej nocy w Chicago, gdzie Sky uległy niespodziewanie New York Liberty. Sky, które nie zwykły w tym sezonie przegrywać we własnej UIC Pavilion, tym razem nie sprostały przeciętnym Liberty.
Sky wygrały trzy pierwsze kwarty i prowadziły 56:48. W ostatniej części frontalny atak przypuściły (notując m. in. run 11:0) koszykarki z Nowego Jorku, które ostatecznie mogły cieszyć się ze zwycięstwa.
Wyniki:
Detroit Shock - Atlanta Dream 95:98 (po dogrywce)
(K.Braxton 25, S.Zellous 20, T.McWilliams 15, A.Hornbuckle 12 – I.Latta 22, A.McCoughtry 20, M.Snow 16, S.Lyttle 14)
New York Liberty - Atlanta Dream 89:86
(S.Christon 32, J.McCarville 21, C.Kraayeveld 14, E.Carson 14 - C.Holdsclaw 26, I.Castro-Marques 24, E.DeSouza 14, I.Latta 10)
Chicago Sky - New York Liberty 70:77
(S.Fowles 15, J.Perkins 14, E.Thorn 14, C.Dupree 9 - S.Spencer 15, C.Kraayeveld 14, S.Christon 11, A.Battle 10)
Connecticut Sun - Sacramento Monarchs 83:75
(A.Jones 28, S.Gruda 12, L.Whalen 10, T.White 9 - N.Powell 18, S.Robinson 11, K.Lawson 11, D.Walker 9)
Seattle Storm - Los Angeles Sparks 98:87 (po trzech dogrywkach)
(S.Bird 23, L.Jackson 18, C.Little 17, S.Cash 16 - T.Thompson 22, B.Lennox 19, D.Milton-Jones 15, C.Parker 10)
Phoenix Mercury - Minnesota Lynx 86:99
(C.Pondexter 28, T.Smith 23, D.Bonner 15, K.Swanier 8 - N.Anosike 21, R.Hodges 20, C.Houston 17, T.Humphrey 17)