Qvo vadis Ricky?

Nadal nieznana pozostaje przyszłość Ricky’ego Rubio - nastoletniej gwiazdy reprezentacji Hiszpanii i jednego z najbardziej łakomych kąsków tego lata transferowego. Zaraz po wyborze w drafcie młody zawodnik oznajmił, że nie ma zamiaru grać w Minnesota Timberwolves, więc kontrakt zaoferowały mu najlepsze ekipy na Półwyspie Iberyjskim.

Michał Fałkowski
Michał Fałkowski

Minnesota Timberwolves, Real Madryt, Regal FC Barcelona czy może jednak DKV Joventut Badalona? Który z tych zespołów okaże się największym wygranym w potyczce o angaż największego młodego talentu w Europie, Ricky’ego Rubio? Na początku cieszyli się działacze "Leśnych Wilków", którzy postawili na Hiszpana w drafcie, lecz ten, mając nadzieję być wybranym przez silniejszy zespół, od razu odmówił gry w przeciętnej ekipie.

W tym momencie do gry włączyły się dwie uznane marki i jednocześnie dwaj najwięksi rywale z hiszpańskiej ekstraklasy: mistrz z Barcelony oraz odbudowujący pod wodzą Ettore Messiny stołeczny Real. Działacze "Królewskich" doszli nawet do porozumienia z aktualnym, jeszcze, pracodawcą Rubio, DKV Joventutem Badalona w sprawie obniżenia wykupu. Dotychczas bowiem potencjalny oferent zmuszony był zapłacić za kontrakt rozgrywającego około 6 milionów euro. Realowi zaś udało się wynegocjować kwotę o połowę mniejszą.

- Otrzymaliśmy bardzo konkretną ofertę z Realu Madryt. Nie opiewa ona co prawda na sumę, która jest zapisana w umowie Ricky’ego, ale jesteśmy z niej zadowoleni - mówił wówczas Jordi Villacampa, prezes Joventutu. W chwili jednak kiedy wypowiadał te słowa dla hiszpańskiej prasy, oficjalną propozycję wystosował mistrz ACB, Regal FC Barcelona. Katalończycy, korzystając z tego, że Real obniżył oczekiwania ekipy z Badalony, również przefaksowali ofertę opiewającą na 3 miliony euro. I choć drużyna Ettore Messiny może zaoferować koszykarzowi większą gażę miesięczną (w Joventucie zarabiał 30 tysięcy euro miesięcznie po podwyżce), to jednak aktualni mistrzowie dysponują asem nie od przebicia. Rubio urodził się bowiem w malutkim miasteczku El Mansou, miasteczku... katalońskim, gdzie wychowywany był w sportowej nienawiści do Realu. Mimo to ekipa z Madrytu nie zamierza odpuścić walki o młodego gracza i jest gotowa zwiększyć uprzednio zmniejszoną kwotę wykupu.

W całym galimatiasie odpuszczać nie zamierzają również sternicy Minnesota Timberwolves. Dan Fegan, agent koszykarza, nieustannie namawia Davida Kahna, generalnego menedżera "Leśnych Wilków" by zatrudnienie Hiszpana potraktował priorytetowo i znalazł sponsorów, którzy pomogą wykupić kontrakt zawodnika. Przepisy NBA mówią, za koszykarza wybranego w drafcie, drużyna może wyłożyć jedynie 500 tysięcy dolarów. Resztę musi pokryć sam gracz. Wedle pomysłu Fegana zamiast gracza, różnicę poniósłby ewentualny sponsor.

Jedno jest pewne - w przyszłym sezonie Rubio nie zagra na pewno w Joventucie. Choć prezes Villacampa podkreślał kilka dni temu, że sprawa pozostaje otwarta, nawet jeśli pozostanie gracza w zespole miałoby być "najdziwniejszą decyzją pod słońcem", wydaje się, że sam koszykarz zdaje sobie sprawę, że swoimi wypowiedziami i niezdecydowanym zachowaniem zamknął sobie drogę powrotu. Tym bardziej, że w ekipie trenera Sito Alonso nie ma już wakatu na pozycji pierwszopiątkowego rozgrywającego. Nowym playmakerem będzie Łotysz Kristaps Valters.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×