WNBA: Sparks lepsze od Fever

Przed sezonem Los Angeles Sparks były stawiane w roli murowanego faworyta do mistrzostwa ligi. Liczne kontuzje pokrzyżowały jednak plany trenera Michaela Coopera. Teraz również szkoleniowiec hollywoodzkiej drużyny nie może korzystać z usług Betty Lennox, ale pozostałe koszykarki wspięły się na wyżyny swoich umiejętności i zdołały pokonać w Staples Center Indianę Fever, najlepszą obecnie drużynę WNBA. Królem parkietu była Lisa Leslie, która stała się pierwszą koszykarką w WNBA z 6,000 punktów.

Krzysztof Kaczmarczyk
Krzysztof Kaczmarczyk

Spotkanie w Staples Center pomiędzy Los Angeles Sparks i Indianą Fever było zapowiadane, jako pojedynek dwóch byłych gwiazd Uniwersytetu Tennessee, czyli Tamiki Catchings i Candace Parker. Obie poprowadziły swoją uczelnię do mistrzostwa, a teraz są gwiazdami ligi WNBA. Była to dopiero druga konfrontacja tych zawodniczek.

Żadna z nich nie zdołała jednak zostać bohaterką meczu, bo to miano przypadło najbardziej doświadczonej na parkiecie Lisie Leslie. Środkowa Sparks zapisała na swoim koncie double-double w postaci 21 punktów i 11 zbiórek, i to właśnie ona poprowadziła ekipę z LA do sukcesu w starciu z najlepszą obecnie drużyną w WNBA.

Leslie dodatkowo stała się pierwszą koszykarką w historii ligi WNBA, która przekroczyła barierę 6,000 zdobytych punktów. Dokonała tego na 12 sekund przed końcem pierwszej połowy meczu. - Nie wiedziałam, że to już tyle punktów mam na swoim koncie - powiedziała Leslie, która najbardziej zdziwiona była postawą swojego męża Michaela Lockwooda. Po jubileuszowych punktach ten wstał i pokazał jej palcami liczbę 6. - Zobaczyłam go kiedy wracałam do obrony. Widziałam, że stoi i pokazuje do mnie szóstkę. Pomyślałam sobie wtedy "jest dwanaście sekund do końca, o co ci chodzi?" - zakończyła Leslie. Środkowa Sparks przewodzi również w klasyfikacji zbiórek, gdzie ma ich na swoim koncie po poniedziałkowym spotkaniu 3,214.

- Jej kolano nie jest jeszcze w 100 procentach tak sprawne, jak być powinno. Ale ona niesamowicie ciężko pracuje i pracuje, i pracuje. Na meczu chce dostać piłkę i wie co z nią zrobić, jak zdobyć punkty. Dzisiaj tak właśnie robiła. To ona nas zabiła - skomentowała wydarzenia Catchings, która zapisała na swoim koncie 15 punktów i 6 zbiórek.

Kluczem do sukcesu drużyny LA była skuteczność rzutów z gry. W całym meczu podopieczne Michaela Coopera osiągnęły pułap 51 procent. W pierwszej połowie meczu było jeszcze lepiej, bo wskaźnik pokazywał 58 procent, a Sparks miały 17 punktów przewagi w pewnym momencie. To jednak nie zrobiło wrażenia na Fever, które na 8 minut przed końcem meczu doprowadziły do stanu 51:50 dla Sparks. Wtedy ekipa z Hollywood zdobyła 9 punktów z rzędu i ten fragment zadecydował o ich końcowym triumfie.

Pojedynek Catchings kontra Parker punktowo minimalnie wygrała ta pierwsza, która uzyskała 15 punktów. Parker zakończyła spotkanie z dorobkiem 14 punktów i 7 zbiórek, czyli w tej drugiej dziedzinie to zawodniczka Sparks była o jedną lepsza.

Wynik:

Los Angeles Sparks - Indiana Fever 75:63
(L.Leslie 21, C.Parker 14, K.Harrower 10, N.Quinn 10 - K.Douglas 16, T.Catchings 15, B.January 10, J.Moore 8)

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×