Sokół już od pierwszych sekund grał tak jak najlepiej potrafi. Szybkie rzuty za trzy oraz kontry to styl gry ekipy z Podkarpacia. Na trójki Koszuty i Krupy dwukrotnie odpowiedział Michał Wołoszyn, ale to goście nadawali ton w pierwszej kwarcie. Trener Przelazły miał spore problemy z rozgrywającymi. Grający w pierwszej piątce Bacik zupełnie nie radził sobie z dużo szybszym Krupą (3 trójki w pierwszej połowie) i szybko został zmieniony przez Sulińskiego, ale ten popełniał proste błędy.
Dopiero wprowadzenie kapitana zespołu Dominika Czubka odmieniło losy spotkania. Pruszkowianie nie szli już na wymianę ciosów, a skupili się na twardej walce w obronie. Z sięgającej już nawet 10. punktów przewagi Sokoła pod koniec pierwszej połowy zostały zaledwie dwa oczka. - Zostaliśmy wybici z uderzenia. Chaos wkradł się w poczynania moich zawodników. Nie graliśmy swojej koszykówki, za dużo graliśmy indywidualnie. Trzech zawodników stało praktycznie bez ruchu, a rywale zacieśnili strefę podkoszową. - mówił po meczu Dariusz Kaszowski, trener Sokoła. Ekipa z Podkarpacia miała także spore problemy na pozycji numer jeden, bo bardzo szybko trzy faule złapał dobrze grający Krupa i musiał usiąść na ławce.
Po przerwie Wózki postanowiły wykorzystać swą przewagę pod koszem. Dominik Czubek konsekwentnie grał do Łukasza Kwiatkowskiego, który raz po raz radził sobie z niższymi rywalami, a jego drużyna zaczęła kontrolować przebieg spotkania. - Przy kryciu na pick?n rollach postawiliśmy na krycie rozgrywających, stąd wzięły się punkty wysokich graczy Wózków. Warto też zwrócić uwagę, że w moim zespole nie ma klasycznego centra i tutaj mieliśmy troszeczkę utrudnione zadanie. - dodał trener Kaszowski.
Na początku czwartej kwarty Wózki osiągnęły kilkupunktową przewagę, ale bardzo szybko ją roztrwoniły. Najpierw Czubek po raz czwarty faulował Krupę przy rzucie, a potem popis swojej gry dał Łukasz Pacocha. Dwukrotnie trafił z dystansu, w tym raz niepilnowany przez nikogo i Sokół zaczął odjeżdżać. Gospodarze uciekali Siudo fauli, ale wychowanek warszawskiej Polonii nie mylił się z linii rzutów wolnych i pruszkowianom nie udało się już rywali dogonić. - Gdy zaczęliśmy grać swój basket, było widać, że jest w tym zespole mądrość. Można było oddać piłkę na czystą pozycję grając nawet pełne 24 sekundy.
W barwach Wózków bardzo dobrze zaprezentował się Jakub Dłoniak. Grał mądrze w ataku, zdobywał punkty po penetracjach, często był faulowany, a w obronie przez większą część meczu dobrze pilnował Pacochy. W końcówce jednak błędy przy przekazaniu krycia, dały zawodnikowi trochę miejsca, co świetnie wykorzystywał. W ostatnich minutach Wózki nie miały także przewagi pod koszem, bo Kwiatkowskiemu, który niedawno wrócił po kontuzji, zabrakło sił, by skutecznie walczyć z rywalami.
- Przed spotkaniem wiedziałem, że będzie bardzo ciężko, bo zespół z Pruszkowa w ostatnich kolejkach się odrodził, zdobył kilka cennych punktów, postawił się faworytom jak na przykład Zniczowi Jarosław, dlatego tym bardziej się cieszę, że wygraliśmy.
BT Wózki Pruszków - Sokół Łańcut 83:89 (22:27, 12:9, 27:24, 22:29)
BT Wózki: Dłoniak 23, Matuszewski 13, Wołoszyn 13, Kwiatkowski 12, Czubek 11, Suliński 3, Aleksandrowicz 3, Bajer 3, Bacik 0, Bogdanowicz 0, Malewski 0.
Sokół: Pacocha 20, Krupa 18, Chromicz 14, Koszuta 13, Salomonik 13, Mroczek-Truskowski 6, Dudzik 3, Klima 2, Ożóg 0.