Nowe wyzwania Martyny Koc

W nowym sezonie ma być jedną z najważniejszych opcji trenera Mirosława Orczyka w talii drużyny UTEX ROW Rybnik. Po dwóch latach spędzonych w drużynie z Leszna, zdecydowała się na przenosiny na Śląsk. Martyna Koc, bo o niej mowa, będzie w nowym sezonie jedyną polską zawodniczką pod koszem ROW-u, dlatego będzie na niej spoczywać dość duża odpowiedzialność. - Traktuję to jako wyzwanie - mówi silna skrzydłowa rybnickiego zespołu.

Martyna Koc ma 26 lat, 193 centymetry wzrostu i może grać na pozycji środkowej lub silnej skrzydłowej. Po dwóch sezonach spędzonych w Wielkopolsce, gdzie broniła barw drużyny z Leszna, zdecydowała się na zmianę barw klubowych. Ostatecznie wybór padł na drużynę UTEX ROW Rybnik. - Mój kontrakt w Lesznie dobiegł końca, więc postanowiłam wybrać klub, w którym zaproponowano mi najbardziej optymalne warunki oraz możliwość spędzenia sporej liczby minut na parkiecie - powiedziała Koc.

Przez zawodniczką rodem z Wołomina zapowiada się trudny sezon, w którym będzie mogła spokojnie pokazać wszystkie swoje walory. Dlaczego? - Martyna będzie naszą jedyną polską zawodniczką podkoszową. Będzie grała w rotacji z Amerykankami, dlatego jej dyspozycja i gra będą dla nas bardzo ważne i być może kluczowe - mówił Mirosław Orczyk, trener UTEX ROW Rybnik. Co na to sama koszykarka? - Mam taką nadzieję, że sytuacja się nie zmieni w sezonie i rzeczywiście minuty będą rozdzielane pomiędzy mną i dwiema amerykankami. Traktuję to jako wyzwanie. Wiadomo, że czarnoskóre zawodniczki mają lepsze predyspozycje fizyczne, dlatego dołożę wszelkich starań, aby moje umiejętności nie odbiegały zbyt dużo od nich, a może nawet coś więcej... - komentuje tą sprawę nowa zawodniczka klubu z Rybnika.

Poprzedni sezon Koc zakończyła ze średnimi 6,1 punktu i 6,1 zbiórki na mecz. Rozegrała 29 spotkań, z których 20 rozpoczęła w wyjściowym składzie, będąc jedną z podstawowych zawodniczek leszczyńskiego zespołu. Dobra gra zaowocowała tym, że po zakończeniu kontraktu w Lesznie otrzymała kilka ofert przed nowym sezonem. - Tak jak większość dziewczyn miałam kilka ofert do wyboru. Miałam możliwość gry w innych klubach. Była propozycja z beniaminka z Pruszkowa. Na pewno większość ludzi ze światka koszykarskiego już mnie zaocznie umieściła w tej drużynie kierując się argumentem, iż jest blisko mojego rodzinnego miasta, ale efekt końcowy znamy, więc chyba nie ma po co do tego wracać. Jestem koszykarką drużyny z Rybnika - ucięła krótko spekulacje Koc.

Czego była zawodniczka drużyny z Leszna oczekuje po nowym sezonie? Nowy klub, nowe otoczenie i nowe koleżanki z zespołu - tym będzie się charakteryzował tegoroczny sezon dla Koc. - Poznawanie nowych ludzi jest ściśle związane z sytuacją zmiany klubu. Część moich koleżanek z drużyny już znam i bardzo cenię je jako koszykarki. Mam nadzieję, że prywatne relacje również będą się pozytywnie układały. Jeśli chodzi o mnie, to na pewno chcę grać lepiej niż w zeszłym sezonie. Chcę aby moje umiejętności były na takim poziomie, aby pomóc mojej drużynie dostać się do fazy play off, a potem walczyć w nich o jak najwyższe noty - zapowiada ambitnie 26-latka.

Koc, jak już wspomniała, miała kilka ofert przed zbliżającym się sezonem. Ostatecznie jednak wybór padł na Rybnik. Wpływ na to mogły mieć dobre kontakty zawodniczki z Moniką Siwczak, która w połowie poprzedniego sezonu przeszła z Leszna do Rybnika. - Zazwyczaj jeśli jest możliwość wywiedzenia się paru rzeczy od koleżanek na temat klubu, w którym spędziły trochę czasu, to raczej się ją wykorzystuje. Potem składa się wszystkie tzw. "za" i "przeciw" i podejmuje ostateczną decyzję. Mam nadzieję, że moja była słuszna - zakończyła z uśmiechem sympatyczna zawodniczka.

Przed sezonem 2009/2010 Koc nie była jedyną zawodniczką, która przyszła do rybnickiego zespołu. Na taki sam ruch zdecydowała się również Katarzyna Krężel. Wcześniej trasę Leszno - Rybnik zdecydowała się przebyć również dobrze znana w Polsce Amerykanka - Nikita Bell.

Komentarze (0)