Kadeci (prawie) na medal

To były wielkie Mistrzostwa Europy kadetów. Wielkie pod każdym względem. Przede wszystkim stały na bardzo wysokim poziomie. W dodatku równorzędną walkę z najlepszymi ekipami na Starym Kontynencie nawiązali reprezentanci Polski, którzy ostatecznie zajęli świetną 4. pozycję. Niewiele brakowało aby wywalczyć brązowy medal, ale i tak jest to najlepszy wynik w historii młodzieżowej koszykówki.

Na zeszłorocznych mistrzostwach Europy kadetów w koszykówce reprezentacja Polski uplasowała się na 14. miejscu w gronie 16 drużyn. Wynik ten nie był dobry, ale pozwolił na utrzymanie kadry w dywizji A. Jaki był cel na tegoroczny EuroBasket? - My braliśmy udział w Mistrzostwach Europy dywizji A. I takim naszym bardzo ważnym celem było nie spaść, a utrzymać się, ponieważ jest to możliwość utrzymania kontaktu z najlepszymi federacjami w Europie. Gra z Hiszpanami, z Litwą, Francuzami, Turkami są to nacje, które w tej chwili najlepiej szkolą w Europie - mówi specjalnie dla portalu SportoweFakty.pl Jerzy Szambelan, trener reprezentacji Polski do lat 16.

Grupa była ciężka. Rywalem biało-czerwonych byli bowiem Grecy, Rosjanie oraz Litwini. W szczególności gospodarze tego czempionatu byli niezwykle groźnym rywalem. Podopieczni Dariusa Dikciusa bronili bowiem tytułu wywalczonego przed rokiem. Nic więc dziwnego, że zdaniem ekspertów Polska była tutaj skazana na pożarcie niemal przez wszystkie ekipy. Jedynie kadeci z Hellady byli na mniej więcej takim samym poziomie. Jednak już początek EuroBasketu pokazał, że po naszych koszykarzach można się spodziewać. Bardzo dobra gra w starciu z Grecją dała nam pierwszą wygraną i spore szanse na awans do kolejnej fazy rozgrywek. Jednak kolejnym przeciwnikiem była Litwa. Wszystkie znaki na niebie wskazywały na triumf gospodarzy. Los chciał jednak inaczej i biało-czerwoni wygrali. Dzięki temu byli oni sprawcami jednej z największych sensacji na tych Mistrzostwach Europy. Co więcej stawiało to graczy Szambelana w bardzo korzystnej sytuacji przed ostatnim starciem jeszcze w pierwszej rundzie. Reprezentanci Sbornej byli jednak poza zasięgiem naszych kadetów, w efekcie czego Polacy uplasowali się na 2. miejscu w grupie.

W drugim etapie biało-czerwoni również nie zawiedli. Rozpoczęli go oni od zwycięstwa na Włochami. W drugim starciu podopieczni Szambelana po raz kolejny zaskoczyli i ograli brązowych medalistów ubiegłorocznych Mistrzostw Europy, Turków. Wówczas to o naszych kadetach zrobiło się głośno w zagranicznych mediach. Byli oni na ustach wszystkich. Wtedy to także pojawił się przydomek "Kopciuszek". W ostatnim meczu, który niczego w układzie tabeli już nie mógł zmienić, Polska przegrała z Czarnogórą. - Ten mecz nie był istotny dla nas. W związku z tym chcieliśmy rozłożyć siły. I graczy podstawowych chcieliśmy oszczędzić, by mieć możliwość skierowania zawodników rezerwowych - tłumaczy Szambelan.

O ile przez pierwszą i drugą rundę biało-czerwoni przeszli jak burza, o tyle już na wyższym szczeblu pojawiły się spore problemy. W walce o półfinał naszym rywalem była drużyna narodowa z Chorwacji. Mecz był bardzo wyrównany, i każdy punkt był tutaj na wagę złota. Ostatecznie jednak, co było kolejną sensacją na tej imprezie, Polska awansowała do kolejnego etapu. Dopiero w 1/2 finału nasi kadrowicze napotkali belkę nie do przejścia. Rywalem ponownie była Litwa, ale okoliczności były zdecydowanie inne niż w pierwszej rundzie. - Mieliśmy bardzo trudną grupę, bo graliśmy w grupie z Rosją, Litwą i Grecją. W pierwszym meczu udało się. Jeżeli chodzi o ten mecz półfinałowy, drugi mecz - było już zdecydowanie trudniej, ponieważ graliśmy w takiej specyficznej atmosferze. Na Litwie koszykówka jest religią. Graliśmy na tej hali na której występuje na co dzień Żalgiris, i przyszło pięć tysięcy widzów. Wspaniała, gorąca atmosfera - w takiej sytuacji nasi chłopcy znaleźli się po raz pierwszy, więc trudno im się dziwić. Przeciwnik świetnie przygotowany, świetnie wyszkolony, zresztą ostatecznie wicemistrz Europy - mówi trener kadetów i dodaje: W sumie mecz się dla nas źle ułożył. Nasi chłopcy podeszli trochę bez wiary w zwycięstwo. I ta pierwsza połowa była troszkę słabsza, ale potrafili się zmobilizować w przerwie, skoncentrowani na drugą połowę. Niewiele zabrakło byśmy wrócili z medalem, ale tak to jest.

Tym samym reprezentanci Polski zajęli 4. miejsce co i tak jest najlepszym wynikiem w historii młodzieżowej koszykówki. Lokata ta niewątpliwie została odebrana za wielki sukces, zważywszy na fakt, że przed turniejem celem było utrzymanie się w gronie najlepszych ekip na Starym Kontynencie. - My braliśmy udział w Mistrzostwach Europy dywizji A. I takim naszym bardzo ważnym celem było nie spaść, a utrzymać się, ponieważ jest to możliwość utrzymania kontaktu z najlepszymi federacjami w Europie. Hiszpania, Litwa, Francja, Turcja są to nacje, które w tej chwili najlepiej szkolą w Europie - powiedział Szambelan.

Gwiazdą naszej drużyny został Przemysław Karnowski. Niespełna 16-letni zawodnik mierzy aż 211 cm wzrostu. Koszykarz ten świetnie wykorzystał swoje warunki fizyczne, i wielu spotkaniach to właśnie on był liderem naszego zespołu. Karnowski zakończył turniej ze średnimi statystykami na poziomie 10 punktów, 7,7 zbiórki, 1,6 asysty oraz 1,4 bloku. - - Przemek ma bardzo dobre warunki fizyczne. Jest bardzo wysoki, ma 212 cm wzrostu. I nasza taktyka także polegała na tym by go wykorzystać. Także ta współpraca między zawodnikami obwodowymi, a graczami podkoszowymi była dopracowana na miarę możliwości - wyjawia szkoleniowiec biało-czerwonych.

Jerzy Szambelan zdradza nam również receptę na sukces: Czynników składowych sukcesu jest kilka. Po pierwsze kadra trenerska była na wysokim poziomie. Współpracowałem z trenerami, którzy wcześniej pracowali przy reprezentacji. Także są to trenerzy doświadczeni, o dużej wiedzy. Stworzyliśmy również taką grupę, która dobrze się rozumiała i dobrze rozumiejącą się. Była także dobra atmosfera. To jest psychologia grupy - zachowanie indywidualne zawodników, czy trenerów wpływa na całokształt. Wydaje mi się, że kadra trenerska była jednym z takich elementów, który działa pozytywnie na zespół. Innym elementem takim składowym było to, że jest dobra selekcja. W tej chwili posiadamy dobry program organizacyjno-szkoleniowy stworzony przez Polski Związek Koszykówki. I w zasadzie teraz jest jakby totalny przegląd populacji. Także trudno się pomylić żeby nastąpiła taka sytuacja, że gdzieś w Polsce jest chłopak o którym my nie wiemy. Aktualnie są bowiem organizowane specjalne campy wojewódzkie. Tych campów jest cztery, i na każdym są cztery województwa. Także przegląd tych zawodników najbardziej uzdolnionych jest totalny. Organizowane są również Spartakiady wojewódzkie - i znowu są najlepsi chłopcy z każdego województwa. Następnym etapem jest przegląd finałów i półfinałów Mistrzostw Polski kadetów. Także to też był taki bardzo istotny czynnik. Wybrani zostali więc chłopcy najbardziej predysponowani, którzy obecnie dysponują największymi umiejętnościami w Polsce.