AZS i Polonia spotykały się do tej pory 13-krotnie, 7 z tych meczów wygrali stołeczni koszykarze. W tym sezonie każda z drużyn wygrała po jednym pojedynku, a ostatni mecz tych drużyn to była czysta koszykarska uczta. Teraz to wszystko idzie w zapomnienie, obie drużyny startują od zera, choć patrząc na grę tych zespołów w sezonie zasadniczym faworytem wydaje się być AZS. To gracze z Koszalina będą dysponować przewagą własnego parkietu.
By wygrać rywalizację z Polonią trener Dariusz Szczubiał potrzebuje przede wszystkim dobrej gry D.J. Thompsona. Ten filigranowy rozgrywający w sobotnim meczugrał nieskutecznie i nie radził sobie ani z Szubargą ani Harringtonem. Tylko dzięki popisom strzeleckim ex-polonisty Jeffa Nordgaarda AZS doprowadził do dogrywki. Skrzydłowy przyznawał po meczu, że to jego najlepszy mecz odkąd odszedł za stołecznej drużyny. Czy dobrą formę przeciwko Polonii utrzyma w pre play-off zobaczymy.
Polonia finisz sezonu miała świetny. - Przed sezonem zakładałem, że będziemy w ósemce i niwiele się pomyliłem - żartował trener Wojciech Kamiński tuż po utrzymaniu warszawskiej ekipy w lidze. W decydujących momentach wreszcie dobrze zagrali ci, którzy mieli wprowadzić Polonię do pierwszej ósemki. Skuteczność wróciła Millerowi, spokojem imponuje Harrington, ważne punkty zdobywa Richardson, a tak potrzebną nutę boiskowego szaleństwa daje Szubarga. Słabiej gra ostatnio Riley i to może się okazać kluczowe.
Bez wątpienia więcej atutów jest po stronie AZS-u. Największy to przewaga własnego boiska, bo kłopoty Polonii z wygrywaniem na wyjazdach są wszystkim dobrze znane. Z drugiej strony stołeczni koszykarze są teraz na fali. Wygrali trzy ostatnie mecze w tym mecz właśnie z AZS-em. Czy ta siła rozpędu zaprowadzi ich do ćwierćfinału?