Litwini do Polski przyjechali bronić brązowych medali wywalczonych dwa lata temu na EuroBaskecie, który rozgrywany był w Hiszpanii. Wtedy podopieczni Ramunasa Butautasa przegrali tylko jedno spotkanie w całym turnieju, spotkanie półfinałowe przeciwko Rosjanom. Wtedy też Butautas miał do dyspozycji takich zawodników jak Ramunas Siskauskas, Sarunas Jasikevicius, Darius Songalia, Arvyda Macijauskas czy też Rimantas Kaukenas. To właśnie czwórka z tych koszykarzy, nie wliczając Macijauskasa, była motorem napędowym swojej reprezentacji. I właśnie tej czwórki trener Butautas nie ma do dyspozycji na tegorocznym turnieju w Polsce. Co oznacza brak tejże czwórki w składzie litewskiej reprezentacji widać gołym okiem po wynikach, jakie osiąga reprezentacja Litwy na tegorocznym EuroBaskecie.
Pomimo braku w składzie wyżej wymienionych zawodników, litewska reprezentacja "na papierze" i tak prezentuje się bardzo dobrze. Linas Kleiza, który ostatnie lata spędził na parkietach NBA w drużynie Denver Nuggets. Bracia Darjus i Ksistof Lavrinovicie, podkoszowi Robertas Javtokas czy Marijonas Petravicius czy znakomity strzelec Simas Jasaitis. Czy takie zestawienie nie może budzić respektu wśród rywali? W pierwszym meczu we wrocławskiej Hali 100-lecia litewska kadra uległa po walce Turkom, a tego nie można było nazwać za sensację, bo Turcy grają naprawdę dobry basket. Kolejna porażka jednak, przeciwko Polakom, mocno skomplikowała sytuację Litwinów, którzy w meczu o życie musieli pokonać Bułgarów. Po długich męczarniach podopieczni Butautasa zdołali pokonać rywala i pojechali do Łodzi na drugi etap. Tutaj jednak już na dzień dobry dostali srogiej lekcji od Słoweńców, którzy rozbili swojego rywala. Co dalej z reprezentacją Litwy?
Na Litwinów czekają teraz rozdrażnieni aktualni Wicemistrzowie Europy Hiszpanie, a potem młodzi, waleczni, ambitni i głodni sukcesu Serbowie. Oba te mecze Litwini muszą wygrać i czekać na cud w pozostałych spotkaniach. Czy są na to jakieś szanse? Po wcześniejszych meczach trudno to podejrzewać. Słabo gra Kleiza, który zamiast być liderem drużyny i skupić się na grze, częściej kłóci się z sędziami. Słabo grają bracia Lavrinowicze, a zupełnie niewykorzystywany jest Javtokas. Najbardziej kuleje jednak rozegranie, gdzie aż nadto widoczny jest brak Jasikeviciusa. Andrius Mazutis i Arturas Jomantas starają się jak mogą, ale to nie to samo co popularny "Saras". MVP finałów Mistrzostw Europy z 2003 roku, gdzie Litwini triumfowali, zrezygnował z gry na polskich parkietach, a to jak widać ma ogromne przełożenie na wynik jego reprezentacji. To właśnie Jasikevicius i Siskauskas zawsze mieli receptę na dobrą grę Litwy, gdyż potrafili wyklarować pozycję na parkiecie dla siebie czy kolegów własną finezyjną grą, a nie wynikającą tylko i wyłącznie z taktyki. Finezja i wyszkolenie techniczne tych zawodników pozwalały im w pojedynkę rozstrzygać o losach spotkań, a gdy ich w kadrze nie ma.. wyników również nie ma.
Jedyne, z czego Litwini mogą być dumni jak dotychczas, to fani. Wiadomo, że koszykówka na Litwie jest sportem narodowym, jest świętością, czymś niesamowicie ważnym. Do Polski Litwini zjechali w bardzo silnej i bardzo dobrze zorganizowanej grupie. Doping zaczynający się na długo przed meczem i kończący dopiero po meczu, bez względu na wynik ich pupili. Wszyscy ubrani w narodowe barwy, wszyscy zgodnie śpiewający plus kilkanaście bębnów, które przywieźli ze sobą - czy Litwa na EuroBaskecie to tylko kibice? Patrząc z tego pozytywnego aspektu, to na pewno tak. Bo w przeciwieństwie do swoich pupili, oni nie mogą mieć sobie nic do zarzucenia.
Warto również dodać, że kolejny turniej z cyklu EuroBasket, odbędzie się w 2011 roku właśnie na Litwie. Każdy chciałby, żeby na tym turnieju Litwini osiągnęli dobry wynik. Dotychczasowe występy na polskich parkietach nie mogą jednak pozytywnie wpływać na to, co może dziać się za dwa lata. Chociaż wtedy kto wie, może wszystkie największe gwiazdy znów połączą wspólnie swoje siły i na własnym podwórku będą chciały udowodnić, że Litwa w kosza grać potrafi. A, że potrafi, to chyba nikogo przekonywać nie trzeba. W dotychczasowej historii Mistrzostw Europy reprezentanci tego kraju wywalczyli pięć medali, z czego dwa w ciągu ostatnich trzech turniejów. W Polsce na medale już praktycznie liczyć nie mogą, ale za dwa lata, medal, to już z pewnością będzie cel minimum.