Ważny gracz wraca do formy, a Legia odzyskała chęci. Trener zdradza, co pomogło

WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: Muhammad-Ali Abdur-Rahkman
WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: Muhammad-Ali Abdur-Rahkman

- Brak meczów w FIBA Europe Cup ma znaczenie. Z Robertem Johnsonem trzeba było nauczyć się grać - mówi Wojciech Kamiński, trener Legii Warszawa. Jego zespół w sobotę rozbił we własnej hali King Szczecin i zrobił kolejny krok w stronę play-off PLK.

101:71 - takim wynikiem na korzyść Legii zakończyło się sobotnie spotkanie w Warszawie. King Szczecin od początku został zepchnięty do defensywy. Nie miał nic do powiedzenia.

Nic dziwnego, że trener Wojciech Kamiński był po spotkaniu zadowolony, ale i... zaskoczony. - Zagraliśmy trochę nietypowo dla siebie. Bardzo dobrze szukaliśmy pozycji podkoszowych - przyznał dodając, że nie pamięta meczu, w którym jego podopieczni mieli 70 procent skuteczności w rzutach za dwa punkty.

Szukanie się piłką to jedno, trafianie i wykorzystywanie pozycji to drugie. - Czasami był z tym problem, ale mam nadzieję, że na play-off - o ile do nich awansujemy - wszystkie elementy zadziałają - dodał popularny "Kamyk".

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: niespodziewana scena na treningu Nadala. Co za gest!

Legia ma aktualnie bilans 16 zwycięstw przy 12 porażkach. Ósemka jest na wyciągnięcie ręki. Może nawet okazać się tak, że stołeczny zespół nie będzie musiał wygrać żadnego z dwóch swoich pozostałych meczów, aby się w niej znaleźć.

To dało nowe siły

W ostatnich tygodniach stołeczna ekipa miała mocno napięty grafik, bowiem z powodzeniem walczyła na dwóch frontach, czyli w Energa Basket Lidze i FIBA Europe Cup. W europejskich pucharach Legia po raz ostatni zagrała 16 marca, kończąc przygodę na ćwierćfinale i przegranym dwumeczu z włoską ekipą Unahotels Reggio Emilia.

Kamiński nie ma wątpliwości, że to naprawdę miało znaczenie. - Na pewno tak. To było widać - odpowiada bez chwili zawahania. - Tych meczów w ostatnim czasie było dużo i było ciężko grać.

- To był pierwszy taki tydzień, że mieliśmy troszkę więcej czasu. Nie będę oszukiwał, że specjalnie przygotowywaliśmy się na ten mecz, po prostu odpoczęliśmy. I chyba widać było, że fizycznie wyglądaliśmy dobrze - dodał.

Jego podopieczni chętnie biegali, mocno bronili. Było widać, że drużyna jest odmieniona, a może nawet głodna gry? - Mieliśmy energię. Było widać nawet dużo chęci - przyznał Kamiński.

On jest kluczowym graczem?

27 minut na parkiecie, 21 punktów i 8 z 10 wykorzystanych rzutów z gry. Tak w piątek zaprezentował się Muhammad-Ali Abdur-Rahkman. Amerykanin doskonale wszedł w sezon, ale w ostatnich tygodniach spisywał się słabiej. Kolokwialnie mówiąc zaliczył "dołek".

- Bardzo liczymy, że będzie grał co najmniej tak, jak z Kingiem czy ze Śląskiem. On ma też bardzo dużo zadań defensywnych, na które kibice czy dziennikarze nie zawsze zwracają uwagę - mówi Kamiński. - Jeżeli do dobrej defensywy dołoży atak, to wtedy jest bardzo wartościowym graczem. Na prawdę bardzo na niego liczymy.

Sam zawodnik też zdaje sobie sprawę, że nieco obniżył loty po doskonałym wejściu w sezon. Przyznaje jednak, że duży wpływ na to miały względy zdrowotne. - COVID-19 wybił mnie z rytmu. Trzeba sobie jednak radzić bez względu na okoliczności. Wiadomo, że nikt nie chce grać gorzej - przyznał.

Jego słabsze "cyferki" zbiegły się też w czasie z przyjściem do drużyny Roberta Johnsona, który przejął role lidera Legii. Zabrał też dużo "piłki" i rzutów.

- Przyjście Roberta (Johnsona - przyp. red.) trochę zaburzyło jego grę, ale nie tylko jego, ale u wszystkich. Trzeba było nauczyć się z nim grać. Jak ważna jest jednak rola "Aliego" pokazują minuty spędzone przez niego na boisku - wyjaśnił szkoleniowiec.

Zobacz także:
Katastrofa Lakers. Ta porażka może ich dużo kosztować
Stal zdemolowała kolejnego rywala. Wciąż może być pierwsza

Komentarze (0)