O dwa punkty za dużo

W pierwszej kwarcie podczas niedzielnego starcia Sokołowa Znicza Jarosław z Politechniką Poznań, sędziowie stolikowi dodali dwa punkty graczom z Wielkopolski. Błąd zauważyli dziennikarze i część kibiców , ale na wyraźne sugestie sędziowie i komisarz zawodów którym był Krzysztof Kołaszewski z Lublina nie reagowali.

W pierwszej kwarcie niedzielnego starcia Znicza z Politechniką koszykarzom z Poznania dopisano dwa punkty!

Po dwóch wolnych Tomasza Fortuny, gospodarze przegrywali 7 oczkami (7:14). Za moment akcję Politechniki zepsuł Grzegorz Radwan, który popełnił błąd kroków i nawet nie dorzucił do kosza, ale na tablicy po stronie gości nieoczekiwanie znalazły się dwa punkty.

Sędziowie stolikowi tłumaczyli się, że wcześniej nie zaliczyli punktów Jackowi Sulowskiemu, co ciekawe Sulowski do tej pory nie rzucał, a wszystko doskonale widać na analizie video. – Nie jestem zobowiązany by udzielać jakichkolwiek informacji – tak na pytanie na jakiej podstawie dodano punkty Politechnice i kto za ten błąd odpowiada powiedział Mariusz Kucab, sędzia odpowiadający za tablicę, po czym rzucił słuchawką.

- To był ważny mecz i taka sytuacja nie powinna się zdarzyć. To jest bardzo poważny błąd – powiedział Zbigniew Błażkowski, prezes Podkarpackiego Związku Koszykówki – Ktoś powinien ponieść konsekwencje. Po to na meczu jest komisarz (Krzysztof Kołoszewski – przyp. red.), by pilnować prawidłowego przebiegu meczu. Taką sytuację należało zgłosić jeszcze w trakcie pojedynku – dodał Błażkowski.

Niestety w trakcie meczu, ani sędziowie stolikowi, ani też komisarz zawodów nie chcieli słyszeć o błędzie. Zarzekając się, że wszystko jest prawidłowo, zgodnie twierdzili, że nikt nie ma prawa im tego podważać.

Tuż po meczu spróbowaliśmy zapytać komisarza zawodów o ten fakt. Odpowiedź brzmiała: - Ja tych punktów nie dopisałem.

Komentarze (0)