W tym artykule dowiesz się o:
Dariusz Szczubiał (2000-03) Bilans meczów (w eliminacjach lub turnieju finałowym ME): 7 zwycięstw - 8 porażek
Przejął drużynę w trudnym momencie, gdy Piotr Langosz zdołał właściwie zaprzepaścić nasze szanse na awans do EuroBasketu (przegrał trzy z pięciu meczów). Dariusz Szczubiał okazał się silnym impulsem, zdołał nieco zmodernizować nasz zespół, wskutek czego odnieśliśmy pod jego wodzą aż cztery zwycięstwa w pięciu spotkaniach, w tym prestiżowe - na zakończenie eliminacji - nad Grecją. Niestety, zajęliśmy dopiero trzecie miejsce w grupie. Wyprzedzili nas nie tylko koszykarze z Hellady, ale również... Estończycy.
Szczubiał miał dobry początek, tyle że w kolejnych eliminacjach tonął. Jego zespół grał naprawdę słabo, przegrywał starcia z niezbyt uznanymi i - teoretycznie - wymagającymi przeciwnikami. Poniekąd wynikało z trudów zlepienia drużyny, odświeżenia składu, ale wyraźnych porażek z Estonią czy Białorusią nic nie usprawiedliwiało. Biało-czerwoni zajęli ostatnie, szóste miejsce w grupie z bilansem 3 wygranych i aż 7 porażek.
Andrzej Kowalczyk (2003-04) Bilans meczów: 1-5
Jego poprzednik zaczął tonąć, ale Andrzej Kowalczyk nie był selekcjonerem, który zdołałby nas wyciągnąć na powierzchnię. Nie, on kontynuował "dzieło". Polacy grali koszmarnie, w eliminacjach wyciągnęliśmy raptem jeden triumf. Jeden triumf, który de facto nic nie znaczył, a jedynie pokazał, jak nisko upadamy. Zwłaszcza że to był dopiero początek wielkiej klęski.
Veselin Matić (2005) Bilans meczów: 1-5
Serbski szkoleniowiec miał nas uratować przed relegacją. Biało-czerwoni znaleźli się bowiem w barażach, które dawały przepustkę albo do dalszej walki o EuroBasket, albo... do totalnego upadku naszej koszykówki. Cóż, ziścił się ten drugi scenariusz, bo Matić nie tylko nas nie potrafił uratować, lecz sam nie umiał pływać. Pływać w trudnych warunkach, pod wielką presją, podobnie jak ówczesny prezes Polskiego Związku Koszykówki Marek Pałus, który nie potrafił przyznać się do błędów przy doborze szkoleniowców. Przegraliśmy baraże z Czechami i Estonią, a następnie ulegliśmy Szwedom i Holendrom! To był dramat - spadliśmy do dywizji B.
Andrej Urlep (2006-07) Bilans meczów: 4-5
Relegacji na szczęście uniknęliśmy, bo szefowie FIBA Europe przyznali nam dziką kartę w eliminacjach do mistrzostw Europy 2007. Nowym selekcjonerem został doskonale znany Andrej Urlep, który okazał się całkiem trafnym wyborem. Słoweniec miał wiele wad, niektórzy uważali go za furiata, ale potrafił całkiem sporo wykrzesać z zawodników i wreszcie - po 10 latach oczekiwania - znowu zagraliśmy w turnieju finałowym EuroBasketu.
To był sukces, ale hiszpańska przygoda była intensywna, lecz krótka. Nasi zawodnicy przegrali wszystkie trzy mecze - z trudnymi rywalami: Hiszpanią, Włochami, Słoweńcami - i odpadliśmy z dalszej rywalizacji.
Muli Katzurin (2008-09) Bilans meczów: 2-4
W korzystnych warunkach pracował Muti Katzurin. Izraelski szkoleniowiec nie miał bowiem presji czasu, mógł spokojnie przygotowywać zespół do turnieju finałowego, który został rozegrany w Polsce. Dlatego nasi koszykarze rozegrali sporo meczów towarzyskich, w których - niekiedy - prezentowali się z naprawdę dobrej strony - wygrywali z Chorwatami czy Włochami, walczyli jak równy z równym z Argentyńczykami i Hiszpanami.
Niestety, w decydującym momencie biało-czerwoni zawiedli. Wprawdzie mieliśmy świetny start (zwycięstwa nad Bułgarią i Litwą), ale później było już tylko gorzej, a atmosfera robiła się jeszcze gorsza ze względu na nieciekawe informacje napływające z kadry. Polacy zakończyli swój udział w ważnym turnieju na drugiej rundzie. Częściowo Katzurina i jego graczy mógł usprawiedliwić fakt, że rywale byli silni, ale przecież graliśmy przed własną publicznością. Ten atut powinien zostać znacznie lepiej wykorzystany. Poza tym, jeśli myślisz o sukcesie na EuroBaskecie, to musisz być gotowy na wygrywanie z najlepszymi.
Igor Griszczuk (2010) Bilans meczów: 4-4
Po nieudanych mistrzostwach Europy władze PZKosz postawiły na odnoszącego sukcesy w naszej ekstraklasie Igora Griszczuka. To nie był jednak dobry wybór. Białorusin, posiadający również polskie obywatelstwo, niewiele potrafił wykrzesać z zespołu, który zdaniem ekspertów miał naprawdę spory potencjał. W eliminacjach EuroBasketu spisywaliśmy się momentami wręcz tragicznie. Efekt? Brak wygranej na wyjeździe, porażka nawet z (!) Portugalią. Nic dziwnego, że mimo awansu - przyznanego przez powiększenie liczby uczestników - nie przedłużono z nim umowy.
Ales Pipan (2011-12) Bilans meczów: 8-5
Ales Pipan wkroczył do reprezentacji po Griszczuku. Miał zatem jeden cel - wykorzystać potencjał na turnieju finałowym. Biało-czerwoni rozegrali kilka sparingów, ale tak naprawdę byli wielką zagadką, bo na Litwie byliśmy wyraźnie osłabieni. Mimo to nasi zawodnicy podjęli rękawice i pokonali Portugalię oraz wicemistrzów świata Turków, ale nie udało nam się awansować do drugiej rundy, bo przegraliśmy z Wielką Brytanią.
To nie była klęska, zwłaszcza że Pipan nie miał do dyspozycji kilku ważnych ogniw. Dlatego dostał szansę poprowadzenia drużyny w eliminacjach do EuroBasketu 2013. Nasi koszykarze zaliczyli w nich falstart, by później wygrywać tak, jak wszyscy od nich tego oczekujemy. Polacy awansowali dość przekonująco, choć styl niekiedy pozostawiał wiele do życzenia. Na tym - dość niespodziewanie - zakończyła się praca Słoweńca w naszej drużynie.
Dirk Bauermann (2013) Bilans meczów: 1-4
W miejsce Pipana wskoczył Dirk Bauermann. Niemiec został okrzyknięty najlepszym selekcjonerem od dawna (podobnie mówił Pałus, gdy kadrę przejmował Matić) i miał się skupić na jednym celu - dobrym wyniku na mistrzostwach Europy, czyli awansie do czołowej ósemki na Starym Kontynencie. Wszystko przez ostatnie miesiące było podporządkowane pod reprezentację, ale ta kompletnie zawiodła.
W Słowenii biało-czerwoni stawili się właściwie w najsilniejszym zestawieniu, a zagrali wprost beznadziejnie. Udało nam się wygrać tylko z gospodarzami, dla których tamto spotkanie nie miało najmniejszego znaczenia. W pozostałych starciach albo byliśmy deklasowani, albo mieliśmy tylko zrywy, momenty przyzwoitej gry.
Polacy szybko pożegnali się z turniejem i pozostał wielki niesmak. Obiecywano wiele, Bauermann mówił o wielkim potencjale, ale może po prostu ten zespół nie jest w stanie wykrzesać z siebie nic więcej?
Podsumowanie
Od 2000 roku mieliśmy aż ośmiu selekcjonerów, a zaledwie jeden miał korzystny bilans meczów - Ales Pipan. Co więcej, został zwolniony kilka miesięcy przed turniejem, na który wprowadził biało-czerwonych. Kolejny w zestawieniu jest Igor Griszczuk, zwycięzca dokładnie połowy spotkań w eliminacjach.
Im dalej las, tym ciemniej. Fatalnie kadrę prowadzili Veselin Matić czy Andrzej Kowalczyk. Nie ulega wątpliwości fakt, że obaj się do tej funkcji po prostu nie nadawali. Ale równie kiepski bilans ma Dirk Bauermann czy Muli Katzurin.
Selekcjonerów zmieniamy nad wyraz często, zupełnie nie zdając sobie sprawy z tego, że kluczem do sukcesu jest atmosfera i zgranie drużyny. Wielu koszykarzy jest w kadrze od kilku lat i niektóre mecze powinni wygrywać bez trenera. Tymczasem od 2007 roku stoimy w miejscu, doganiają nas za to kolejne ekipy.
Podsumowanie: Trenerów: 8 Bilans meczów: 28-40 Sukcesy: druga runda EuroBasketu 2011, udział w ME 2007, 2009, 2011, 2013.