Trafiał jak z armaty, fantastycznie latał - najlepsze mecze Marcina Gortata w sezonie 2015/16

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Marcin Gortat indywidualnie rozegrał najlepszy sezon od czterech lat, ale Washington Wizards nie zdołali się zakwalifikować do fazy play-off. Sprawdź zestawienie najlepszych meczów w wykonaniu 32-letniego środkowego w minionych rozgrywkach.

W tym artykule dowiesz się o:

1
/ 10

10. Washington Wizards - Minnesota Timberwolves - 19 punktów, 14 zbiórek, 2 asysty, przechwyt

To starcie z Leśnymi Wilkami otwiera nasze zestawienie. Wszakże był to udany występ w wykonaniu Polaka. Marcin Gortat grał długo, skutecznie (trafił 73 procent rzutów z gry i był w tym elemencie najlepszy w swoim zespole) i po raz kolejny zapisał na swoje konto double-double. 32-letni zawodnik nie ustrzegł się kilku błędów (głównie strat), ale one są wkalkulowane i nie zmieniają obrazu w tym przypadku całokształtu.

2
/ 10

9. San Antonio Spurs - Washington Wizards (114:95) - 20 punktów, 10 zbiórek, 2 asysty, przechwyt, 3 bloki

Utarło się u niektórych, że Marcin Gortat potrafi grać dobrze tylko i wyłącznie przeciwko słabym rywalom, że nie potrafi zachwycić w starciu z wysoko sklasyfikowanym przeciwnikiem. Po części coś w tym jest, ale nie oznacza to, że Polak jest bezbarwny w takich konfrontacjach. 32-letni zawodnik przeciwko Spurs wypadł naprawdę bardzo dobrze. Był - razem z Johnem Wallem - najlepszym strzelcem Czarodziei. Oprócz tego zebrał aż 10 piłek, zaliczył też kilka innych udanych zagrań. Zabrakło tylko jednego - zwycięstwa. Tyle że nikt na to nie liczył, bo sforsować twierdzę zdołali tylko gracze Golden State Warriors.

Zobacz wideo: #dziejesiewsporcie: Ronaldo kontra syn. Kto wygrał niecodzienny pojedynek?

3
/ 10

8. Los Angeles Clippers - Washington Wizards (114:109)  - 21 punktów, 7 zbiórek, asysta

To całkiem świeży występ, bo z początku kwietnia. Poza tym jeden z niewielu, kiedy to środkowy Washington Wizards wypadł tak rewelacyjnie na wyjeździe. Przyzwyczailiśmy się już do tego, że Marcin Gortat gra najlepiej w Verizon Center, co nie oznacza, że poza domem nie potrafi zaskoczyć rywala. Tak właśnie było w Mieście Aniołów. Reprezentant Polski nie zbierał jakoś wyśmienicie, ale za to rzucał jak natchniony. W całym spotkaniu trafił 10 z 12 rzutów z gry. Jest tylko jeden minus - jego zespół przegrał 109:114.

4
/ 10

7. Washington Wizards - Philadelphia 76ers (116:108) - 18 punktów, 20 zbiórek, 5 asyst, 3 bloki

Nawet jeśli klasa przeciwnika pozostawiała sporo do życzenia, to w żaden sposób nie ujmuje to naszemu reprezentantowi. 32-letni środkowy zagrał znakomite spotkanie. Jego skuteczność nie była może tak powalająca jak zazwyczaj (tylko 50 procent trafionych rzutów), ale za to nigdy wcześniej ani - przynajmniej jak do tej pory - później nie zdołał zebrać tylu piłek. Marcin Gortat latał i osiągnął swój rekord kariery. Liczby robią wrażenie, ale ważne jest też to, że miał spory udział w wygranej nad 76ers.

5
/ 10

6. Washington Wizards - Charlotte Hornets (113:98) - 21 punktów, 13 zbiórek, 4 asysty, blok To ostatni tak świetny mecz w wykonaniu naszego jedynaka w NBA. Środkowy Wizards przeciwko Szerszeniom nie miał sobie równych. Był nie tylko najlepszym strzelcem ekipy Randy'ego Wittmana, ale w ogóle na parkiecie. "The Polish Hammer" wymknął się przeciwnikowi spod kontroli. Marcin Gortat trafił aż 10 z 11 rzutów z gry (91 procent skuteczności!) oraz zebrał aż 13 piłek. To było jego kolejne double-double w tym sezonie, ale co istotne nasz zawodnik miał ogromny wkład w zwycięstwo.

6
/ 10

5. Washington Wizards - New Orleans Pelicans 109:89 - 21 punktów, 11 zbiórek, asysta, przechwyt, 2 bloki

Nieco zaskoczeniem był fakt, że Polak spędził na parkiecie najwięcej minut spośród wszystkich graczy Randy'ego Wittmana. Tyle że Gortat zapracował na to swoją dyspozycją. Koszykarz stołecznej drużyny był drugim strzelcem w ekipie, ale to z nim na parkiecie Wizards funkcjonowali najlepiej. Poza tym 32-latek zdominował walkę pod tablicami - dobrze zbierał nie tylko w obronie, ale również w ofensywie.

7
/ 10

4. Washington Wizards - Philadelphia 76ers 106:94 - 21 punktów, 13 zbiórek, 3 asysty, blok

To najlepszy tegoroczny występ reprezentanta Polski. Można wprawdzie - tak jak wcześniej - napisać, że przeciwko najsłabszej ekipie ligi, że Sixers byli wręcz beznadziejni, ale czy to zmienia coś w osiągnięciu Gortata? Nie. Gracz Wizards zrobił dokładnie to, co do niego należało - wykorzystał swoją przewagę, tradycyjnie rzucał na bardzo dobrej skuteczności, a w dodatku asystował.

8
/ 10

3. Washington Wizards - Utah Jazz 103:89 - 22 punkty, 10 zbiórek, 2 przechwyty, 5 bloków

Marcin Gortat w tym spotkaniu pokazał, że potrafi zagrać wszechstronnie. Polak potrafi nie tylko trafiać na dobrej skuteczności czy też zbierać sprzed nosa rywali, ale także ich blokować czy im zabierać piłkę. Do triple-double brakowało wiele, ale był to jeden z najlepszych meczów w wykonaniu naszego rodaka w minionym sezonie. Zawodnik Wizards był liderem drużyny, uzbierał najwięcej punktów ze wszystkich, a grał niespełna 30 minut. To się nazywa efektywność.

9
/ 10

2. Brooklyn Nets - Washington Wizards 96:111 - 25 punktów, 7 zbiórek, 3 asysty, przechwyt, blok

Takich występów w wykonaniu naszego zawodnika chciałoby się oglądać jeszcze więcej. W grudniu Marcin Gortat był przez pewien moment w wyśmienitej dyspozycji. Polak zagrał kilka świetnych spotkań, w tym właśnie z Brooklyn Nets. Nie zanotował wtedy wprawdzie double-double, ale świetnie rzucał. Był najlepszym strzelcem drużyny, trafił 10 z 15 rzutów z gry, a z nim na parkiecie Czarodzieje byli nie do zatrzymania.

10
/ 10

1. Washington Wizards - Sacramento Kings 113:99 - 27 punktów, 16 zbiórek, 2 asysty, przechwyt, 4 bloki

To był zdecydowanie najlepszy mecz Marcina Gortata w obecnym sezonie i w ogóle jeden z najlepszych w karierze. Reprezentant Polski był właściwie nie do zatrzymania - znakomicie walczył pod obiema tablicami, ale przede wszystkim trafił aż 63 procent rzutów (12 z 19) oraz trzy z czterech osobistych. Zespół z nim na parkiecie funkcjonował świetnie i pewnie pokonał swojego rywala.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty
Komentarze (0)