W tym artykule dowiesz się o:
Dla nas najpoważniejszy kandydat. Wrócił do Polski po kilku latach gry w Kosowie. Przedstawiciele Polfarmexu zakontraktowali go w jasnym celu: ma być łowcą punktów. U trenera Jarosława Krysiewicza ma carte-blanche. Jeśli ma wolną pozycję - ma rzucać. To pokazał już w pierwszym spotkaniu w Słupsku. Z Energą Czarnymi oddał aż 23 rzuty - dziewięć wpadło do kosza.
Kolejny przedstawiciel zespołu z Kutna. 24-letni Amerykanin jest urodzonym strzelcem. - Najlepiej czuję się w tej roli - mówi. Miniony sezon Wallace może zaliczyć do bardzo udanych. Koszykarz wystąpił w 45 meczach, w których przeciętnie notował 14.5 punktu i 5.1 zbiórki.
W debiucie w PLK zdobył 16 punktów, trafiając 6 z 11 rzutów z gry.
Czas na przedstawicieli Kociewskich Diabłów. Trudno wyobrazić sobie zespół Mindaugasa Budzinauskasa bez Amerykanina z polskim paszportem. Hicks jest szalonym strzelcem, który nie potrzebuje dużo miejsca na oddanie rzutu. W zeszłym sezonie był trzecim najlepiej punktującym zawodnikiem w lidze. W inauguracyjnym meczu z Anwilem Włocławek zdobył 15 punktów, trafiając 5 z 11 rzutów z gry.
Kontrkandydatem dla Hicksa będzie z pewnością jego kolega z drużyny - Anthony Miles, który notabene do Starogardu Gdańskiego trafił właśnie za jego namową. Na inaugurację pokazał się ze świetnej strony. Był nie do zatrzymania dla obrońców Anwilu. Amerykanin zdobył 25 punktów, trafiając 8 z 10 rzutów z gry i wszystkie siedem osobistych. - Trafiłbym nawet krzesłem tego dnia - śmiał się Miles.
Brown jest dobrze znany polskim kibicom. W minionym sezonie reprezentował barwy King Wilków Morskich Szczecin. Amerykanin wystąpił w 23 meczach notując przeciętnie 6,3 punktu i 3,3 asyst. Statystyki nie powalają, ale warto zaznaczyć, że gracz odgrywał tam drugoplanową rolę. Dlatego Brown postanowił przenieść się do Siarki Tarnobrzeg, w której został liderem. W dwóch pierwszych meczach łącznie zdobył 30 punktów.
W Siarce w zeszłym sezonie prezentował się wyśmienicie. Amerykanin ze średnią 15,5 punktu na mecz był siódmym strzelcem w Tauron Basket Lidze. Absolwent Gonzagi mógłby być jeszcze wyżej w klasyfikacji strzelców, ale na przełomie lutego i marca zmagał się z kontuzją i musiał odpoczywać. Z jego talentu strzeleckiego postanowiła skorzystać Rosa Radom, która walczy o znacznie wyższe cele. Bell jak na razie świetnie odnajduje się w strategii trenera Kamińskiego. W pierwszych dwóch meczach zdobył łącznie 34 punkty.
26-letni Amerykanin do Lublina przywędrował z II ligi tureckiej. Tam w zespole Ankara DSI wystąpił w 31 meczach, w których przeciętnie zdobywał 13,5 punktu i 8,9 zbiórki. Początkowo proponowany był czołowym ekipom z PLK, ale ostatecznie wylądował w TBV Starcie, w którym ma odgrywać czołową rolę. W debiucie zdobył 17 punktów, trafiając wszystkie osiem rzutów z gry.
Wierzymy, że popularny "Kiko" znów będzie regularnie trafiał. Zeszły sezon miał kapitalny. Ze średnią 14,3 punktu na mecz był w czołówce strzelców PLK. Teraz też zaczął od mocnego uderzenia. W meczu z TBV Startem zdobył 18 punktów w ciągu 26 minut. Kikowski idealnie pasuje do koncepcji trenera Łukomskiego. Obaj znaleźli wspólny język.
Wierzymy, że popularny "Chylu" będzie mógł pokazać pełnię swoich możliwości. W poprzednim sezonie ograniczały go kontuzje. Teraz jest już zdrowy i chce pokazać, że jest strzelcem na pełen etat. - Swoje odpokutowałem - mówi zawodnik. W układance trenera Milicicia ma pełnić ważną rolę, co pokazał pierwszy mecz z Polpharmą. Reprezentant Polski zdobył 15 punktów, trafiając 5 z 11 rzutów z gry.