W tym artykule dowiesz się o:
Naszą wędrówkę po starych znajomych rozpoczynamy od serbskiego combo-guarda, który do Włocławka trafił w trakcie rozgrywek. Były zawodnik PGE Turowa Zgorzelec szybko przeszedł okres aklimatyzacji. Niemal z miejsca stał się jedną z czołowych postaci w zespole prowadzonym przez Igora Milicicia. Koszykarz świetnie wypadł w meczach z Polfarmeksem i Asseco, w których zdobył odpowiednio 17 i 29 punktów.
- Czuję się tu dobrze, wreszcie pojawiły się cztery zwycięstwa z rzędu, co znacznie poprawiło atmosferę w drużynie. Zależało nam na tym, by osiągnąć taką serię wygranych, ma to wpływ na zbudowanie dużej pewności siebie - mówi Serb.
Statystyki: 13,6 punktu, 2,2 zbiórki
Ocena WP SportoweFakty (w skali 1-6): 5
Zawodnik był "łakomym kąskiem" na rynku transferowym w Polsce. Najbardziej zdeterminowani byli działacze AZS-u. Dla Harrisa to powrót do Koszalina po trzech latach przerwy. Wówczas z zespołem zdobył brązowy medal. Teraz drużyna ma zupełnie inne cele.
Środkowy bardzo udanie rozpoczął nowy sezon, ale ostatnie występy już tak dobre nie są: dwa punkty w meczach z Anwilem Włocławek i BM Slam Stalą. Harris za to świetnie spisuje się na deskach - jest drugim zbierającym w lidze.
Statystyki: 10,4 punktu i 9,7 zbiórki
Ocena WP SportoweFakty (w skali 1-6): 4
To miał być wielki powrót Burrella do Słupska. Amerykanin w sezonie 2011/2012 był niekwestionowanym liderem zespołu i ulubieńcem publiczności. Koszykarz w spotkaniach PLK zdobywał średnio 15,6 punktu. Teraz miał wybuchowy duet z Jerelem Blassingamem. Nie wyszło. "Bad Boys" nie dogadali się. Pomiędzy zawodnikami iskrzyło. To zauważył Roberts Stelmahers, który coraz rzadziej zaczął stawiać na Burrella.
W trzech pierwszych meczach sezonu 2016/2017 Amerykanin łącznie spędził na parkiecie zaledwie 50 minut, zdobywając w tym czasie 21 punktów (7/24 z gry) i sześć asyst. Zawodnik po meczu z Asseco Gdynia został odsunięty od drużyny z powodu "niesatysfakcjonującej formy sportowej". Kilka dni później rozwiązano z nim umowę.
Statystyki: 7 punktów, dwie asysty
Ocena WP SportoweFakty (w skali 1-6): 1
Przedstawiciele Czarnych Panter polubili starych znajomych. W okresie letnim zdecydowali się także zatrudnić Marcusa Ginyarda, który wrócił do Polski po dwóch latach przerwy. W sparingach Amerykanin prezentował się wyśmienicie, był punktowym liderem słupskiej drużyny. Wydawało się, że 29-letni dobrą formę przełoży także na mecze ligowe. Tak jednak nie do końca się stało.
Ginyard gra w kratkę. Ma przebłyski, ale przydarzają mu się kiepskie występy. Tak było w niedzielnym spotkaniu w Toruniu, w którym Amerykanin przestrzelił wszystkie sześć rzutów z gry.
Statystyki: 10 punktów, 3,9 zbiórki
Ocena WP SportoweFakty (w skali 1-6): 3
Amerykanin barwy PGE Turowa reprezentował nieprzerwanie od 2010 do 2013 roku. W swoim ostatnim sezonie w zespole z przygranicznego miasta uzyskiwał średnio 8,1 punktu, 3,2 zbiórki i 2,2 asysty. Później grał we Włoszech i Francji. W okresie letnim podpisał dwuletnią umowę w Zgorzelcu. Amerykanin świetnie rozpoczął sezon (14,13,23,10), ale jego kolejne występy już tak dobre nie były. W ostatnim tygodniach obniżył loty. - Stać mnie na lepszą grę - mówi zawodnik.
Statystyki: 10 punktów, 3,3 zbiórki
Ocena WP SportoweFakty (w skali 1-6): 3
Po raz ostatni w PLK grał w sezonie 2011/2012. Wtedy w barwach Anwilu Włocławek wystąpił w 33 meczach, w których przeciętnie zdobywał 12 punktów. Później grał głównie w Kosowie, z krótką przerwą na występy w Cibonie Zagrzeb.
Jak wygląda jego powrót do PLK? Przeciętnie. Zawodnik, choć jest liderem Polfarmeksu, to nie spisuje się na miarę swoich umiejętności. Stać go na więcej. Potwierdzają to statystyki - zaledwie 29-procentowa skuteczność w rzutach z dystansu (19/65).
Statystyki: 14,8 punktu
Ocena WP SportoweFakty (w skali 1-6): 3
Po sześciu latach przerwy Amerykanin zdecydował się na powrót do PLK. Już wcześniej władze Rosy chciały go ściągnąć od Polski, ale stronom nie udało się zawrzeć porozumienia.
Brazelton w ekipie z Radomia zastąpił Toreya Thomasa i całkiem nieźle radzi sobie w tej roli. Jest wybijająca się postacią w układance Wojciecha Kamińskiego. I to na "krajowym podwórku", ale także w rozgrywkach koszykarskiej Ligi Mistrzów.
Statystyki: 14,6 punktu i 5,4 asyst
Ocena WP SportoweFakty (w skali 1-6): 5
To już nie jest ten sam Kelati, którego pamiętamy z występów w PGE Turowie. Teraz gra bardziej oszczędnie, więcej koncentruje się na kreowaniu kolegów niż szukaniu pozycji dla siebie. To zauważył trener Gronek, który w niektórych momentach meczu desygnuje byłego reprezentanta Polski do gry na rozegraniu. To całkiem nieźle się sprawdza. W ostatnich meczach Kelati częściej przebywa na parkiecie. O tym zresztą mówił, że jest już gotowy pełnić ważniejszą rolę w zespole.
Statystyki: 4,8 punktu, 3,1 zbiórki
Ocena WP SportoweFakty (w skali 1-6): 3
Po dwóch latach przerwy Czarnogórzec wrócił do PLK. Poniekąd sam zaoferował swoje usługi klubowi z Zielonej Góry (poprzez wywiad na naszej stronie), który początkowo nie był chętny z nim współpracować, ale po kilku tygodniach negocjacji stronom udało się dojść do porozumienia. Wydaje się, że transfer Dragicevicia jest strzałem w dziesiątkę. To brakujący element w układance Artura Gronka.
Statystyki: 13,5 punktu, cztery zbiórki
Ocena WP SportoweFakty (w skali 1-6): za krótki pobyt do oceny