Ewa Swoboda nie ma szczęścia do najważniejszych imprez w sezonie. Podczas halowych mistrzostw świata zajęła 4. miejsce, później na światowym czempionacie na otwartym stadionie w Eugene osiągała bardzo dobre czasy w swoich biegach (11,07 s oraz 11,08 s), ale nabawiła się infekcji po powrocie do kraju. Na mistrzostwach Europy z czasem 11,18 s uplasowała się na czwartej pozycji.
Rok temu również nie było kolorowo. Kontuzja oraz koronawirus pozbawiły Swobodę startu na igrzyskach olimpijskich w Tokio oraz halowych mistrzostwach Europy w Toruniu. Przeszkody pojawiające się na drodze polskiej sprinterki wyraźnie utrudniają jej drogę do medali międzynarodowych imprez.
- Powiem, że strasznie mnie to wkur... że nie może być tak, jak bym chciała, tak jak sobie zaplanowałyśmy z trenerką. Myślę jednak, że im bardziej dostaje się w d**ę, tym potem jest łatwiej - powiedziała Ewa Swoboda, cytowana przez "Fakt".
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tenisistka rozczuliła fanów. Pokazała wyjątkowy trening
Swoboda ma obecnie 25 lat i liczy, że jej szczyt formy nastąpi za dwa bądź trzy lata. Jak na razie w szerokiej światowej czołówce jest jedną z młodszych zawodniczek.
Polska sprinterka dostrzega, że ma kilka elementów do poprawy. W najbliższym czasie zamierza także nawiązać współpracę z dietetykiem, co ma pomóc w polepszeniu wyników. O tym wypowiedziała się z uśmiechem na twarzy.
- Nie wiem, co z tego wyjdzie, bo nie lubię jeść jajek na śniadanie. One mnie brzydzą. Ale jeśli będą musiała, to trudno. Dwa jajka maks - przyznała Swoboda.
Przed 25-letnią zawodniczką jeszcze rywalizacja w sztafecie 4x100 metrów. Eliminacje z udziałem Polski odbędą się w piątek o godz. 10:25.
Czytaj także:
Zaskakująca relacja dwóch najgroźniejszych rywali. Zdradzili, jak jest naprawdę