Carl Lewis. Lekkoatleta wszech czasów

Getty Images / Probst/ullstein / Na zdjęciu: Carl Lewis
Getty Images / Probst/ullstein / Na zdjęciu: Carl Lewis

Zawsze chciałem być bogaty. Gdy rodzice kazali mi skrócić prysznic, wypalałem nadąsany: „Spoko. Mam nadzieję, że w przyszłości nie będę musiał przejmować się takimi pierdołami” – opowiada Carl Lewis, dziesięciokrotny medalista olimpijski.

W tym artykule dowiesz się o:

Frederick Carlton Lewis, powszechnie znany jako Carl Lewis, przyszedł na świat 1 lipca 1961 roku w Birmingham w stanie Alabama jako syn Williama i Evelyn. Jego rodzice od wczesnej młodości byli silnie związani z lekkoatletyką, a mama startowała nawet w biegu przez płotki podczas igrzysk olimpijskich w Helsinkach (1952 r.). W roku 1963 rodzina przeniosła się do Willingboro w New Jersey, gdzie państwo Lewisowie nie tylko krzewili wśród młodzieży pasję do sportu, ale również walczyli z segregacją rasową.

– Mój ojciec był taki, jak większość mężczyzn w tamtych czasach – mówi Carl w rozmowie z oficjalnym serwisem Texas Medical Center. – Nie należał do osób, które potrafią mówić o miłości, więc uczucia okazywał poprzez czyny. Tata miał też swoje zasady i nie pozwalał sobie wchodzić na głowę. Nie znosił nieposłuszeństwa i doskonale wiedział, jak wychować nie tylko syna i córkę, ale również człowieka czarnoskórego. Zrozumiałem to dopiero wtedy, gdy dorosłem i sam zostałem ojcem. Moi rodzice naprawdę wspaniale wywiązywali się ze swoich ról, ponieważ pracowali jako wychowawcy i nauczyciele. Moja mama była wizjonerką. Po przeprowadzce do New Jersey chciała wprowadzić zajęcia z lekkoatletyki dla dziewcząt i w ten sposób powstał Willingboro Track Club.

Nowa technika skoku

Koronną konkurencją młodego Carla Lewisa był skok w dal. Początkowo chłopak trenował pod okiem ojca, a w liceum pieczę nad nim objęli Andy Dudek i Paul Minore. Jako junior Amerykanin dobrnął do czwartego miejsca na liście wszech czasów i w związku z ogromnym talentem cieszył się zainteresowaniem ze strony wielu uczelni.

ZOBACZ WIDEO: Pod Siatką - Polki już w Korei Południowej. Zacięty mecz na szczycie

– W grę wchodziły trzy uczelnie: Villanova, Tennessee i Houston – dodaje. – Początkowo chciałem studiować na UCLA, ale musiałem zmienić plany. Wizyta w Houston okazała się koszmarem. Przyjechałem, a jakiś facet oprowadzał mnie po kampusie i cały czas coś gadał. Chciał rozmawiać o przeszłości, a mnie interesowała przyszłość. Po wszystkim główny trener lekkoatletów poprosił mnie o spotkanie w niedzielę w swoim biurze przy stadionie i zaproponował, że po wszystkim odwiezie mnie na lotnisko.

Ostateczny wybór padł na… University of Houston, gdzie trenerem był Tom Tellez, chociaż uczelnia w Teksasie nie zrobiła na Carlu dobrego pierwszego wrażenia. Pod koniec 1979 roku Lewis dotarł w skoku w dal do piątej lokaty na listach światowych, a pod okiem uniwersyteckiego coacha opracował nową technikę skoku, która pozwalała mu unikać bólu związanego z przewlekłą kontuzją kolana. Dodatkowo młody lekkoatleta objawił się również jako utalentowany sprinter. Lewis zakwalifikował się nawet do amerykańskiej sztafety 4 x 100 metrów na igrzyska olimpijskie w Moskwie w 1980 roku, lecz z przyczyn politycznych reprezentacja USA tam nie wystąpiła.

– W Houston zastałem brudny tartan – opowiada w wywiadzie przeprowadzonym przez Shanley Pierce dla tmc.edu. – Rzuciłem tylko pod nosem: „Chyba tracę czas”, po czym spotkałem się z trenerem w rozpadającym się budynku, gdzie oglądaliśmy jakieś nagrania na wideo. Coach mówił wtedy coś o skoku w dal, a mnie się chciało go słuchać, ponieważ wreszcie spotkałem kogoś, kto rozumiał tę konkurencję. Powiedział: „Jesteś wysoki. Jesteś szybki. Myślę, że możesz pobić rekord świata i zostać mistrzem olimpijskim”. To było to.

A jednak złoto

Zmagania olimpijskie w Los Angeles (1984) oraz Seulu (1988) to pokaz totalnej dominacji Carla Lewisa. W ojczyźnie legendarny lekkoatleta wywalczył złote krążki w sprintach na 100 i 200 metrów, w sztafecie 4 x 100 metrów oraz w skoku w dal, a z Korei Południowej wrócił z najcenniejszymi medalami w pierwszej i ostatniej z tych konkurencji, dokładając jeszcze srebro w sprincie na dwie „setki”.

Co ciekawe, w Seulu w sprinterskiej rywalizacji na najkrótszym dystansie Lewis finiszował drugi, a złoty medal otrzymał dopiero po dyskwalifikacji za doping Bena Johnsona, który przez kilka dni z czasem 9,79 s był nawet nowym rekordzistą świata. Gdy oszustwo Kanadyjczyka wyszło jednak na jaw, najwyższy laur i najlepszy czas w historii (9,92 s) przypadły Carlowi.

– Kanadyjczyk kontra Amerykanin. Zły chłopak kontra dobry chłopak – wspomina Lewis w rozmowie z CBC Sports. – Tak przedstawiano naszą rywalizację, a ja się temu nie sprzeciwiałem, ponieważ znam się na marketingu. Nie byłem zły na Bena z powodu dopingu. Mój ojciec zmarł, a wcześniej obiecałem mu, że wygram złoty medal. Po prostu byłem rozczarowany, że nie udała mi się ta sztuka.

W ramach przygotowań do igrzysk olimpijskich w 1992 Carl Lewis postanowił zmienić coś w swoim życiu i padło na… dietę. Amerykański lekkoatleta przerzucił się na wegańskie posiłki, chociaż od dziecka wręcz uwielbiał mięso.

– Chciałem schudnąć i początkowo głodziłem się – zwierza się w pogawędce z tmc.edu. – Odpuszczałem śniadanie i lancz, w efekcie czego moim pierwszym posiłkiem dnia był obiad. Oczywiście to było bardzo niezdrowe, więc zrobiłem research na temat odżywiania i wyszło, że powinienem przerzucić się na dietę wegetariańską lub wegańską. Co ciekawe, zmiana przyzwyczajeń żywieniowych w moim przypadku nie okazała się problemem. Najgorsze było przestawienie się na spożywanie każdego dnia aż trzech posiłków. Z biegiem czasu jednak nowa dieta przypadła mi do gustu, ponieważ mogłem spożywać ogromne porcje jedzenia bez skutków ubocznych. Mój szef kuchni stał się tak kreatywny, że zaczął serwować na przykład lasagne ze szpinakiem i serem sojowym. Od święta jednak zdarza mi się zjeść mięso.

Barcelona i Atlanta

Każdego sportowca w końcu dopada kryzys, a w przypadku Lewisa czas ten nadszedł przed igrzyskami olimpijskimi w Barcelonie w 1992 roku. Carl nie zdołał zakwalifikować się do reprezentacji USA w sprintach na 100 i 200 metrów, w efekcie czego wystartował tylko w skoku w dal oraz sztafecie 4 x 100 metrów. Mimo to wrócił ze stolicy Katalonii z dwoma złotymi medalami na szyi oraz rekordem świata (37,40 s) ustanowionym w sztafecie wspólnie z Michaelem Marshem, Leroyem Burrellem oraz Dennisem Mitchellem.

– Dało się z tym żyć – przywołuje tamte chwile w wywiadzie dla New York Timesa. – Szczerze mówiąc, nie byłem jakoś szczególnie zdołowany. Mogłem wprawdzie z tego powodu popełnić samobójstwo, ale mogłem też pojechać na igrzyska i wywalczyć złoty medal w skoku w dal.
W roku 1996 igrzyska olimpijskie znów zawitały do USA, tym razem do Atlanty, więc nie mogło na nich zabraknąć powoli schodzącego ze sportowej sceny Carla Lewisa. Amerykanin wystąpił w skoku w dal i po raz czwarty z rzędu zakończył rywalizację ze złotym medalem na szyi. Jego całkowity dorobek to dziesięć krążków olimpijskich (w tym dziewięć złotych) oraz dziesięć medali mistrzostw świata (w tym osiem złotych).

– Moje największe osiągnięcie to długowieczność w sporcie – ocenia w rozmowie z Shanley Pierce. – Mój największy idol, Jesse Owens, nie miał szans wrócić na igrzyska olimpijskie, bo gdyby miał, to pewnie on byłby uważany za najlepszego lekkoatletę XX wieku. Wydaje mi się, że moim wielkim osiągnięciem jest to, że przez dziesięć lat z rzędu nie przegrałem z nikim w skoku w dal. W tym czasie zdobyłem w tej konkurencji trzy złote medale olimpijskie, a później dołożyłem jeszcze czwarty. Przez dziesięć lat byłem również sprinterem numer jeden. Trudno będzie to komukolwiek powtórzyć, a dodatkowo z wiekiem musiałem poprawiać swoje wyniki, ponieważ konkurencja była bardzo silna.

Obsesja na punkcie rekordu

W sprincie na „setkę” Carl Lewis bił rekord świata trzykrotnie, a jego najlepszy wynik to 9,86 s, uzyskany 25 sierpnia 1991 roku w Tokio. Rezultat ten trzy lata później o jedną setną sekundy poprawił Leroy Burrell, ale było to już w czasach, w których absolwent University of Houston nie dominował w tej konkurencji. Jeśli natomiast chodzi o skok w dal, to Lewisowi ta sztuka nigdy się nie udała. Co jednak ciekawe, skacząc 8,95 m podczas mistrzostw świata w Tokio niemal niemożliwego dokonał jego największy rywal – Mike Powell. W kolejnych latach pobicie tego rekordu stało się małą obsesją Lewisa, lecz celu nigdy nie udało mu się zrealizować.

– Myślę, że Bóg maczał w tym palce, a Mike Powell został wybrańcem – podsumowuje Carl na łamach Guardiana. – Zasłużył na to, ponieważ rywalizowaliśmy przez wiele lat, a on nigdy nie wywalczył złotego medalu olimpijskiego tylko dlatego, że przyszło mu startować przeciwko mnie.
W 1997 roku Carl Lewis poczuł, że nie musi już nikomu niczego udowadniać, więc w wieku trzydziestu sześciu lat przeszedł na sportową emeryturę i poświęcił się występom w filmach oraz różnych produkcjach telewizyjnych.

– Sportowiec i aktor to dwie zupełnie różne osoby – dodaje. – Jako sportowiec możesz trzymać się na uboczu, a jako aktor zawsze jesteś na świeczniku. Po zakończeniu kariery i przeprowadzce do Los Angeles doskonale to zrozumiałem. Nauczyłem się również okazywać emocje, które jako sportowiec w sobie tłumiłem. To pomogło mi zrozumieć samego siebie, bo ja w gruncie rzeczy jestem bardzo emocjonalną osobą.

Legendarny lekkoatleta miał też epizod na scenie politycznej, ale wilka zawsze ciągnie do lasu i w 2018 roku objął stanowisko trenera królowej sportu na swojej macierzystej uczelni, czyli University of Houston.

– Chcę mieć w swoich szeregach tylko dzieciaki, które marzą o występie na igrzyskach olimpijskich – mówi w wywiadzie dla tmc.edu. – Oczywiście nie każdemu uda się ta sztuka, ale samo pragnienie dążenia do celu jest ważne. Takie nastawienie jest podstawą naszego programu, więc jeśli ktoś ma inne podejście do sprawy, to zwyczajnie tu nie pasuje.

Kontrowersje dopingowe

Osiągnięcia Amerykanina jednoznacznie pokazują, że jest on jednym z najwybitniejszych lekkoatletów w dziejach, chociaż na jego wizerunku widnieje też dość poważna rysa w postaci wyników testów antydopingowych wykonanych przed igrzyskami w Seulu w 1988 roku. Podczas tamtych zmagań zdyskwalifikowano Bena Johnsona, a tymczasem Lewis wcześniej aż trzykrotnie miał pozytywny wynik badania, które wykazało obecność w jego organizmie małych, ale przekraczających dozwolony limit ilości pseudoefedryny, efedryny i fenylpropanolaminy. Substancje te są obecne w wielu środkach na przeziębienie, ale Lewisa wstępnie zdyskwalifikowano. Jego odwołanie zostało jednak przyjęte, ponieważ uznano argument o nieumyślnym użyciu w trakcie leczenia.

Autor: Ziemowit Ochapski

Komentarze (1)
avatar
jotwu
1.07.2023
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
To był as sportu.