[tag=56996]
Natalia Kaczmarek[/tag] przystąpiła do rywalizacji już w czwartek, rozpoczynając od eliminacji w biegu na 400 metrów i wygrywając swoją grupę. W piątek to samo uczyniła na dystansie 200 metrów, by potem wziąć udział w finale na blisko pół kilometra. Tam zgarnęła pierwsze złoto. Sobotni finał na 200 metrów dostarczył ogromnych emocji, a reprezentantka Polski wyprzedziła Krystsinę Tsimanouskayę o zaledwie 0,03 s, dokładając drugi medal z najcenniejszego kruszcu.
- Wierzyłam, że to może się tak rozegrać. To jednak są sprinterki, a ja jestem z dłuższego dystansu, więc ja się długo napędzam, a one mają lepszy start. Faktycznie przez moment myślałam, że przegram. Cieszę się, że wytrzymałam do końca i wygrałam - oceniła swój występ zawodniczka KS Podlasia Białystok.
Lekkoatletka reprezentuje barwy klubu z drugiego końca Polski, ale pochodzi ona z Drezdenka, miejscowości bliskiej Gorzowowi, w którym odbyły się Mistrzostwa Polski. Biegaczka pochwaliła starania osób odpowiedzialnych za przeprowadzenie pierwszej tej rangi imprezy w mieście nad Wartą.
ZOBACZ WIDEO: Ludzie Królowej #4. Anna Kiełbasińska walczy nie tylko z rywalkami. "Od dwóch lat jestem na lekach"
- Na pewno widać, że organizatorzy bardzo się starają, wszystko jest przygotowane. Każdy jak najlepiej wykonuje swoją rolę. Jeżeli chodzi o pogodę, to oczywiście nie ich wina. Mogłaby być lepsza, ale poza tym wszystko jest w porządku. Atmosfera jest bardzo fajna, ale ja też dodatkowo to przeżywam, bo jest dużo mojej rodziny i znajomych. Bardziej się utożsamiam z Gorzowem - przyznała Kaczmarek.
Podwójna złota medalistka ma teraz chwilę odpoczynku. - Podejrzewam, że w niedzielę zrobię sobie wolne, a w poniedziałek pójdę się już poruszać. Kolejne trzy dni po zawodach na pewno będą trochę luźniejsze - zdradziła.
Kolejnym punktem w karierze będzie zgrupowanie reprezentacji Polski przed zbliżającymi się Mistrzostwami Świata w Budapeszcie. - Jestem spokojna, bo jadę do Karpacza, gdzie zawsze świetnie mi się trenuje i jestem potem świetnie przygotowana. Mistrzostwa Polski wskazują, że jestem w dobrym miejscu. Ostatnie starty też. Teraz tylko przygotować się mentalnie, doszlifować formę i myślę, że będzie dobrze - stwierdziła.
Impreza na Węgrzech planowana jest pomiędzy 19 a 27 sierpnia. Program mistrzostw przewiduje w pierwszy dzień start eliminacji dla sztafet mieszanych 4x400, a wieczorem finał. Natomiast w drugi dzień eliminacyjny bieg na 400 metrów kobiet. Jak Natalia Kaczmarek chce to pogodzić?
- Założenie jest takie, że raczej nie będzie żadnego biegu w moim wykonaniu, jak już mówiłam wcześniej, bo moim zdaniem nie da się tego pogodzić, jeżeli chce się myśleć o jakimś wysokim miejscu indywidualnie. Patrząc na to, że musiałabym raczej biegać finał, to nie przespałabym nocy i musiałabym wstać rano, biegać eliminacje, jeśli dałabym radę. W tamtym roku w eliminacjach pobiegłam 50,18, co było bardzo szybko. Podejrzewam, że prędzej czy później bym za to zapłaciła. Jak sztafeta, to raczej na koniec - powiedziała dziennikarzom w mixzonie podczas MP.
Zawodniczka podkreśla, że nie ma miejsca na odpuszczanie. Odniosła się też do sposobu rozplanowania poszczególnych konkurencji. - Zazwyczaj jest tak, że mamy jeden dzień przerwy między biegami, bo trzy dni pod rząd to byłoby za dużo. Podejrzewam, że też bym wytrzymała, ale taki rozkład jest optymalny. Teraz jest bardzo dużo mocnych dziewczyn i pierwsze biegi są bardzo mocne. Nie ma tak, że można sobie przebiec w 51 sekund, dlatego już od pierwszej rundy trzeba biec około 50 sekund - mówiła 25-latka.
- Czasami się zdarza, że półfinały są trudniejsze niż finały. W sensie szybsze. Mam nadzieję, że jestem przygotowana na dwa biegi poniżej 50 sekund. Będę próbować. Nie wiem, jakie będę miała serie, na ile trzeba będzie biegać i jakie będą warunki - dodała.
W polskich biegach nie jest kolorowo. Z różnych powodów z występu na MŚ zrezygnowały Justyna Święty-Ersetic, Małgorzata Hołub-Kowalik, Iga Baumgart-Witan, a niepewny jest wyjazd na imprezę Anny Kiełbasińsiej, która poinformowała o swojej absencji na Mistrzostwach Polski krótko przed ich rozpoczęciem. Czy w takiej sytuacji można myśleć o medalach?
- Na pewno nie jest optymistycznie w tym roku i nie będę kłamać, że jedziemy po złoty medal, bo wszyscy wiedzą, jak jest. Na pewno Marika jest w dobrej formie, Patrycja wróciła w dobrej formie. Wierzę, że jeszcze jakaś jedna dziewczyna nam się odbuduje i będziemy w stanie walczyć o wysokie miejsca - zakończyła Natalia Kaczmarek.
Czytaj także:
- Kolejne złe wieści. "Ledwo co chodzę"
- Kajetan Duszyński dał świetną zmianę w sztafecie, ale to było za mało