Mimo że kadra naszej reprezentacji na MŚ w lekkoatletyce 2023 była daleka od ideału, to nie brakowało nazwisk z szansami na medale. Wśród nich znalazła się biegaczka Ewa Swoboda.
W poniedziałek, 21 sierpnia Swoboda przystąpiła do biegu półfinałowego. Ten nie do końca poszedł po jej myśli. Zajęła w nim trzecie miejsce, co oznacza, że nie ma zagwarantowanego miejsca w finale.
Polka ukończyła bieg z czasem 11,01 s. Lepiej spisały się Jamajka Shelly-Ann Fraser i Amerykanka Tamari Davis, które zagwarantowały sobie miejsce w finale.
ZOBACZ WIDEO: MŚ Budapeszt. Paweł Fajdek: Nie ma ludzi niezniszczalnych
Swoboda musiała zatem czekać na wyniki pozostałych biegów. To one zadecydowały o tym, czy nasza biegaczka powalczy o medal na mistrzostwach świata w Budapeszcie.
Niestety, Polka miała ogromnego pecha. Do awansu do finału zabrakło jej... jednej tysięcznej. Ostatecznie uplasowała się na dziewiątym miejscu i straciła szanse na zdobycie medalu.
Jednak sędziowie po naradzie zadecydowali, że Swoboda ostatecznie wystąpi w finale. Zmiana decyzji sprawiła, że jest ona pierwszą Polką, która powalczy o medal w biegu na 100 metrów w 40-letniej historii mistrzostw świata.
"Ewa Swoboda jednak w finale 100 m! Polka dowiedziała się o tym od delegat technicznej i popłakała się ze szczęścia" - napisał na Twitterze będący na miejscu Tomasz Skrzypczyński z WP SportoweFakty.