Przed igrzyskami olimpijskimi w Paryżu kibice reprezentacji Polski słyszą przede wszystkim te nieco smutniejsze wiadomości. Kilka dni temu media obiegła informacja o zawieszeniu Doroty Borowskiej, u której wykryto zabronioną substancję clostebol (więcej TUTAJ).
We wtorek... na "czarną listę" trafił również Norbert Kobielski. Oboje najprawdopodobniej nie wystąpią w prestiżowej imprezie, a byli przecież nadziejami medalowymi Biało-Czerwonych.
Wiadomo, że kibice reprezentacji Polski liczą na naszych sportowców. Przede wszystkim na lekkoatletów, którzy podczas poprzednich igrzysk olimpijskich w Tokio zdobyli aż dziewięć "krążków", w tym cztery złote.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Zbigniew Boniek wciąż to ma! Cóż za opanowanie piłki
Zdaniem Roberta Korzeniowskiego, taki scenariusz się nie powtórzy. - "Myślę, że nie należy malować występów Polaków w czarnych barwach, należy cieszyć się z każdego medalu, który zdobędą - powiedział utytułowany chodziarz w rozmowie z Polską Agencją Prasową.
- Oczywiście, historia dziewięciu krążków, która nam się przydarzyła w Tokio, jest wyjątkowa. Każde porównanie z liczbą "dziewięć" będzie wyglądało skromnie, nawet jeżeli to będzie połowa z tego, a raczej czterech medali nie zdobędziemy, to będzie się mówiło: "no tak, ale to tylko połowa z Tokio" - dodał.
Robert Korzeniowski liczy jednak, że nadchodząca impreza będzie zapamiętana pozytywnie. - Z drugiej strony mamy młodsze gwiazdy, które może nie są obecnie predestynowane do zdobywania medali, ale do finału jak najbardziej, jak Pia Skrzyszowska czy Ewa Swoboda. Oby te igrzyska miały bardziej ich uśmiech i charakter, były zachętą, by myśleć odważniej o starcie w Los Angeles za cztery lata - podsumował.
Zobacz też:
Strach przed Covid-19. Olimpijka trafiła na izolację
Wiadomo, jak Świątek zareagowała na wieści o Hurkaczu. "Bardzo przykro"