Igrzyska olimpijskie w Paryżu to już historia. I choć organizatorzy starali się wszystko dopiąć na ostatni guzik, to zdarzały im się wpadki. Sporo kontrowersji wzbudzała m.in. jakość wody w Sekwanie, w której organizowano triathlon i maraton pływacki.
Organizatorom oberwało się także za jakość potraw na olimpijskiej stołówce. Wielu sportowców narzekało, że brakuje niektórych produktów. Niektórzy znajdowali w rybach robaki. O tym, jak wyglądało żywienie olimpijczyków wypowiedziała się też Ewa Swoboda.
- Wioska olimpijska jest fajna, ale tylko na dwa-trzy dni. Łóżka nie są takie niewygodne, jak wszyscy mówią, że są straszne, bo są kartonowe. Mnie się dobrze śpi. Jedzenie jest bardzo słabe, niestety powoduje, że mam rewolucje żołądkowe - powiedziała Swoboda.
ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Igrzysk". Minorowe nastroje w polskich obozach. "Lekcja pokory, nie jest dobrze"
Gdy jej koleżanka ze sztafety 4x100 metrów Kryscina Cimanouska mówiła, że lubi krewetki i jadła je na śniadanie, obiad i kolację, to Swoboda wtrąciła się i opowiedziała o swoich przeżyciach związanych z jedzeniem krewetek.
- Ja zjadłam jedną krewetkę i musiałam bardzo szybko biec do pokoju - podsumowała Swoboda. Nagranie można zobaczyć poniżej. Wyświetlono je już ponad 3 mln razy.
Przypomnijmy, że Swoboda indywidualny start w biegu na 100 metrów zakończyła na 9. miejscu. Do finału zabrakło jej 0,01 sek. Polek zabrakło też w finale sztafet na tym dystansie.
Czytaj także:
W Niemczech wrze. Mistrzowie otwarcie uderzyli w kanclerza
Co dalej z karierą Julii Szeremety? "Propozycje napływają"
Zwyczajnie, do krewetek nie jesteśmy przyzwyczajeni.