W ostatnich latach w polskim sporcie nie było stabilniejszego zawodnika niż młociarz Wojciech Nowicki. Zawodnik wracał z medalem praktycznie z każdej imprezy, na której się pojawił. Od 2015 roku zdobył w sumie jedenaście medali najważniejszych imprez międzynarodowych. W Paryżu przegrał jednak głównie ze sobą, bo trafił na swój najgorszy konkurs od lat (rzucił młot na odległość 77,24 m).
- Wydaje mi się, że przedobrzyłem z treningiem. Byłem maksymalnie zdeterminowany, bardzo chciałem. Na treningach biłem rekordy życiowe w podnoszeniu ciężarów. Szło mi dobrze i sam się nakręcałem. Teraz wiem, że to było zupełnie niepotrzebne - przyznaje w rozmowie z WP SportoweFakty zawodnik, który tuż po igrzyskach nie był w stanie znaleźć przyczyny tak słabego występu.
Już wiadomo jednak, że po słabszym sezonie Nowicki nie zamierza podejmować radykalnych decyzji, a jego trenerem wciąż będzie Joanna Fiodorow.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Lewandowski sprawdził się z kolegą. Tylko spójrz
- Popełniłem błąd i do nikogo nie mam pretensji. Za dużo od siebie wymagałem. Trenowałem bardzo mocno, a potem to się zemściło, bo nie zdążyłem trafić z formą. To dla mnie bardzo bolesna nauczka na przyszłość. Stare przyzwyczajenia, moje demony wzięły tym razem górę. Wszyscy wokół mnie stopowali, ale ja nie chciałem ich słuchać - dodaje 35-latek.
Śmiało można powiedzieć, że w tym roku w rzucie młotem wydarzyła się prawdziwa zmiana pokoleniowa. Mistrzem olimpijskim został 22-letni Ethan Katzberg, wicemistrzem 27-letni Bence Halasz, a brązowym medalistą 23-letni Mychajło Kochan.
- Niestety, taka kolej rzeczy. W moim wieku trudno przez cały sezon trzymać szczyt formy. Celowaliśmy w igrzyska, ale niestety nie wyszło. Na rzut młotem się nie obrażam. Życzę każdemu takiej serii i 11 medali międzynarodowych imprez. Młodzi atakują coraz mocniej i zdaję sobie sprawę, że będzie mi trudno wrócić do rywalizacji o kolejne medale. Pierwsza część sezonu była dobra, rzucałem po 79 metrów i zakończyłem ten etap mistrzostwem Europy. Niestety druga część nie poszła zgodnie z oczekiwaniami. Być może zmylił mnie też jeden promyk nadziei podczas zawodów na Węgrzech. Dzisiaj jednak uważam, że to zamknięty rozdział - przyznaje Nowicki.
Słaby wynik w Paryżu aż tak mocno nim wstrząsnął, że trudno uwierzyć, by w tym sezonie zdołał uzyskać jeszcze wartościowy rezultat. Podczas Memoriału Kamili Skolimowskiej zajął ostatecznie trzecie miejsce, ale jego wynik (76,05 m) na nikim wielkiego wrażenia nie zrobił. Zawodnik ma przed sobą jeszcze jeden start 30 sierpnia w Białymstoku, a potem uda się na zasłużony odpoczynek.
- Zamierzam odpocząć i na pewno się nie poddam. Chciałbym żeby kolejny sezon był bardziej udany. Trochę czasu od igrzysk już minęło i na szczęście poukładałem sobie to w głowie. Na pewno pomógł powrót do rodziny i spędzenie czasu z najbliższymi. Powrót z igrzysk nie był jednak łatwy - przyznaje.
Czytaj więcej:
Smutne sceny w Chorzowie. Tylko jednej osobie świat nie odjechał
Gdy tylko pokazali go na telebimie rozpoczęły się gwizdy