Anita Włodarczyk jest ikoną rzutu młotem kobiet. Do niej należy wybitny rekord świata 82,98 m, który ustanowiła podczas Memoriału Kamili Skolimowskiej w 2016 roku. 40-latka przez lata nie miała sobie równych, o czym świadczy fakt, że jest trzykrotną mistrzynią olimpijską i 4-krotną mistrzynią świata.
Polka przed kilkoma dniami wywalczyła 12. złoto krajowego czempionatu. Teraz wszystkie myśli skupia już na występie na mistrzostwach świata (13-21 września). To właśnie na Stadionie Olimpijskim w Tokio zdobyła cztery lata temu trzecie olimpijskie złoto.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Legenda na ekskluzywnych wakacjach. Pokazał nagrania
Włodarczyk zdradziła, że do Japonii wyleci w niedzielę. Najpierw uda się do Takasaki, gdzie, podobnie jak przed igrzyskami, przejdzie proces aklimatyzacji. Poprzedni pobyt w tym mieście Polka wspomina bardzo dobrze.
- Już cztery lata temu byłam w szoku, bo mieszkaliśmy w hotelu nad dworcem kolejowym i ten hotel został przyozdobiony polskimi flagami. Na powitanie przyjechał nawet prezydent miasta. Na każdym kroku było widać, że darzą mnie dużym szacunkiem i po prostu mnie polubili - powiedziała w rozmowie z WP SportoweFakty.
40-latka w Japonii, podobnie jak w Polsce, zyskała już status prawdziwej gwiazdy. - Japończycy wysłali do mnie zaproszenie już półtora roku temu. Oni mnie coraz bardziej zaskakują. Władze hotelu już wysłały do mnie zapytanie, czy tak samo, jak cztery lata temu będę piła sok z cytryny do śniadania, czy przywiozę swoją owsiankę i czy znów mają mi przygotowywać mleko migdałowe - skwitowała Polka.
Włodarczyk nawiązała przy okazji do zakończenia kariery. Zapewniła, że obecnie skupia się na występie na mistrzostwach świata i nie myśli, co będzie dalej. Nasza mistrzyni dodała, że rywalizacja budzi w niej ogromne emocje, oczywiście pozytywne i mobilizujące.
