Polscy kibice wciąż o nią pytają. "Bywało, że chciałam to rzucić"

Getty Images / Na zdjęciu: Kornelia Lesiewicz
Getty Images / Na zdjęciu: Kornelia Lesiewicz

- Bywało, że po treningu wracałam do domu i całą drogę płakałam. Chciałam to wszystko rzucić - ujawnia Kornelia Lesiewicz. Wielki talent polskiej lekkoatletyki ujawnia kulisy swoich problemów, które trwają od kilku lat.

W tym artykule dowiesz się o:

"A gdzie jest Kornelia Lesiewicz?", "Kornelia Lesiewicz jeszcze biega?", "Co się stało? Dlaczego nie ma Kornelii Lesiewicz?"

Wiele takich właśnie wpisów można było znaleźć w mediach społecznościowych w trakcie tegorocznego sezonu. Kibice, przy okazji dużych wydarzeń czy ogłaszaniu składu sztafety 4x400 metrów pytali o sprinterkę, kilka lat temu uznaną jedną z największych gwiazd młodego pokolenia w polskiej lekkoatletyce.

Pobity rekord Polski juniorów, potem srebrny medal mistrzostw świata juniorów, wyjazd na igrzyska olimpijskie w Tokio. Dla Kornelii Lesiewicz wszystko w 2021 roku układało się jak w bajce. Niestety, skończyło się to bardzo szybko.

ZOBACZ WIDEO: Krychowiak w swoim stylu. Sala od razu wybuchła śmiechem

Kontuzje, zmiana trenera, kolejna kontuzja, kolejna zmiana trenera. I na koniec znów problemy ze zdrowiem. Od czterech lat młoda sprinterka nie może wrócić do wysokiej formy. Jeszcze w ubiegłym roku zapowiadała w rozmowie z WP SportoweFakty, że nareszcie wszystko idzie w dobrym kierunku, że wreszcie nie może narzekać na urazy.

W ubiegłym roku nie udało się jej jednak złamać granicy 54 sekund (przypomnijmy rekord życiowy: 51,97 s). Z kolei w 2025 roku ani razu nie pojawiła się nawet na starcie.

Co się stało? O wszystkim niezwykle utalentowana polska sprinterka opowiada w rozmowie z WP SportoweFakty.

Tomasz Skrzypczyński, WP SportoweFakty: Zapytam tak, jak pytają kibice: gdzie zniknęła Kornelia Lesiewicz?

Kornelia Lesiewicz, była wicemistrzyni świata juniorów na 400 m, brązowa medalistka halowych mistrzostw Europy w sztafecie 4x400 metrów: Niestety, miałam dużo problemów ze zdrowiem. Przede wszystkim musiałam leczyć przewlekłe zapalenie obu ścięgien Achillesa, więcej czasu spędzałam u lekarzy niż na treningach. I gdy tu wszystko zaczynało iść w dobrym kierunku, w sierpniu niefortunnie złamałam trzeszczkę w stopie.

Jest to o tyle problem, że to ona nie daje mi o sobie zapomnieć, a nie chcę się decydować na operację.

Dlaczego?

To bardzo skomplikowana sprawa. Moim zdaniem decydowanie się na operację byłoby najgłupszym pomysłem z możliwych. Dlaczego? Istnieje bardzo duże ryzyko, że po niej musiałabym zakończyć karierę. Wykonuję takie ćwiczenia i tak dozuję obciążenia, żeby tej stopy nie przemęczać.

Mówiąc delikatnie, nie był to dla mnie łatwy rok. Pierwszy raz w karierze przez cały rok ani razu nie wystartowałam. Do tego zmieniłam trenera, pojawiły się nowe bodźce, nowe treningi i każdy, kto siedzi w sporcie rozumie, że na efekty tak dużych zmian trzeba poczekać. Organizm musi się do wszystkiego przyzwyczaić.

Gdy rozmawialiśmy kilkanaście miesięcy temu, miałaś w sobie mnóstwo wiary, że wyjdziesz na prostą. I choć to jeszcze się nie udało, nie słychać w twoim głosie rozgoryczenia.

Bo trochę zmieniłam swoje podejście. Uważam, że sport to nie jest całe moje życie, jestem młoda i mam jeszcze przed sobą bardzo dużo czasu. Trenuję, realizuję plany nałożone przez trenera, ale podchodzę do tego na luzie, nie stresuję się już tak, gdy coś nie wychodzi. Jest gorzej? To odpuszczamy. Dlatego tak dobrze czuję się na treningach, nawet pomimo bólu potrafię się tym cieszyć. Mam dopiero 22 lata, a szczyt formy powinien przyjść dopiero za kilka lat.

Dużo masz w sobie tej cierpliwości.

Przede wszystkim nie nakładam na siebie presji. Trener też nie wymaga ode mnie, żebym była najlepsza już teraz. Wie, że potrzebuję czasu i zdrowia. Przez pierwsze trzy miesiące współpracy wszystko szło znakomicie, narzuciłam sobie bardzo mocne tempo i chyba nie byłam gotowa na taki wysiłek. I pewnie stąd wzięły się problemy ze ścięgnami, a potem kontuzja stopy.

W dniu swoich 22. urodzin opublikowałaś wpis na Instagramie: "Mam cudowne życie, jestem przeszczęśliwa, a najlepsze dopiero przede mną". Kibice mogą mieć dysonans, bo jednak ostatnie cztery lata to dla ciebie czas bardzo trudny.

Ale ja jestem idealnym przykładem, że sport jest super i daje ogromne możliwości! Po prostu życie jest przewrotne i nawet pomimo ogromnych starań nie zawsze idzie wszystko po naszej myśli. Ale trzeba żyć dalej, a ja mam tak duże grono osób, które we mnie wierzy, że wszystko jest jeszcze przede mną.

Choćby mój tata bardzo we mnie wierzy, przekonuje, żebym się nie poddawała, co mnie strasznie motywuje. A były różne momenty. Bywało, że po treningu wracałam płacząc przez całą drogę do domu i chciałam to wszystko rzucić. Ale potem przychodziła poprawa i zaciskałam zęby, żeby spróbować jeszcze raz.

Możesz w ogóle liczyć na szkolenie, czyli wsparcie finansowe od Polskiego Związku Lekkiej Atletyki?

Sprawa jest bardzo prosta - jeżeli nie ma wyników, nie ma wsparcia, to oczywista oczywistość. Byłam tego świadoma, że nie będę miała zapewnionego szkolenia i radzę sobie sama. Na szczęście mam ogromne wsparcie rodziców, trenera i mojego klubu. Dlatego nie mogę narzekać, jestem w stanie sobie poradzić. Przecież nawet gdy byłam w najlepszej formie w życiu, to wcale nie jeździłam na zgrupowania do RPA. Wszystkie treningi robiłam na miejscu.

A czy Ty jesteś w ogóle świadoma, że przy okazji dużych imprez, w serwisie X pojawia się dużo pytań ze strony kibiców właśnie o Ciebie?

Sama jestem zaskoczona, że ludzie o mnie pytają, sami do mnie piszą, interesują się, co z moją karierą. To bardzo budujące i motywujące. Chcę wrócić także dla nich. Nie chcę nikogo zawieść. A jeśli się nie uda? Trudno, będę miała przed sobą całe życie.

Współpracujesz z psychologiem?

Aktualnie nie. Jestem zdania, że jeśli chcemy pracować z psychologiem na poważnie, to trzeba przede wszystkim znaleźć odpowiednią osobę i ta współpraca musi być regularna. A nie jest to proste. Czuję, że to jeszcze nie jest ten moment. Ale zdaje sobie sprawę, jak jest to istotne w dzisiejszych czasach.

Pytam, bo tylko w tym roku takie gwiazdy jak Natalia Bukowiecka czy Justyna Święty-Ersetic przyznawały, że po kilku nieudanych startach miały problem z wiarą w siebie. A przecież mówimy o złotych medalistkach olimpijskich, medalistkach mistrzostw świata.

Tak, bo mało osób wie, jak profesjonalny sport jest obciążający. Osoba, która nie jest w środku, nigdy nie będzie sobie zdawała sprawy, jak to wygląda naprawdę.

W tym roku twoim nowym trenerem został Andrzej Giza. Jesteś z tej zmiany zadowolona?

To bardzo dobry trener, a także bardzo dobry człowiek. Cieszę się, że mogłam na niego trafić.

Ale żeby trafić do niego, odeszłaś od grupy trenera Aleksandra Matusińskiego, a jego nazwisko dużo waży w polskiej lekkoatletyce. Ty też w trakcie waszej współpracy bardzo sobie ją chwaliłaś. Skąd więc taka decyzja?

Trener Matusiński to świetny fachowiec i wiele się od niego nauczyłam. Zrezygnowałam z tej współpracy między innymi ze względów logistycznych, traciłam po kilka godzin dziennie na dojazdy z Krakowa do Katowic, co też wpływało na moje samopoczucie. Teraz mam na trening dosłownie pięć minut, jest po prostu łatwiej.

Mówisz o dojazdach z Krakowa do Katowic, a Ty przecież lubisz podróże. To widzi każdy obserwujący Cię na Instagramie, choćby w tym roku poleciałaś do USA.

To było spełnienie marzeń. Kocham podróżować, zwiedzać, poprzez sport mogłam zobaczyć wiele miejsc na świecie, ale zawsze chciałam polecieć do USA. I byłam zachwycona, choćby bieganiem po Central Parku w Nowym Jorku, ze względu na rodzinę mogłam też zostać trochę dłużej w Miami. Ale żeby nie było - to nie był tylko wypoczynek, dużo tam też trenowałam.

Na koniec krótko - co będzie z Kornelią Lesiewicz?

Mam przeczucie, że jeśli będę zdrowa, to wyniki w końcu przyjdą. Może to zabrzmi nieskromnie, ale znam swój potencjał. Zresztą wróżka w Miami powiedziała mi, że mam jeszcze przed sobą duże sukcesy. Trochę się z tego śmieje, ale liczę, że miała rację.

rozmawiał Tomasz Skrzypczyński, WP SportoweFakty

Komentarze (3)
avatar
Półhejter
2 h temu
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Tak to chyba skutkuje nadmiar motywacji. W ten sposób zawodnik sam się zarżnie na treningu, nie potrzebuje sadystycznego trenera. A poza tym tak to bywa, że jest motoryka bardzo wysokim poziomi Czytaj całość
avatar
Yollo
4 h temu
Zgłoś do moderacji
6
3
Odpowiedz
Pokolenie Z w pełnej krasie - jak tylko coś nie wyjdzie, to idą z płaczem do mamy i taty po kieszonkowe i głaskanie - tylko co z nimi będzie jak tych rodziców w końcu zabraknie? 
avatar
Marek Woź
5 h temu
Zgłoś do moderacji
6
0
Odpowiedz
Pani Kornelio nie jest sztuką upaść, sztuką jest upaść, wstać i iść dalej, czego pani serdecznie życzę. Zapyta pani ile razy można upadać i wstawać? Tyle razy ile życie nas przewróci, na przekó Czytaj całość
Zgłoś nielegalne treści