Podczas sobotnich eliminacji polskie zawodniczki spisały się z bardzo dobrej strony. Ze sporymi nadziejami można było patrzeć na to, co wydarzy się w niedzielnych półfinałach biegu na 1500 metrów pań na mistrzostwach świata w Tokio.
Najpierw do akcji przystąpiła Weronika Lizakowska. 26-letnia zawodniczka od początku starała się trzymać czołowej grupy. Reprezentantka Polski biegła ekonomicznie, od wewnętrznej krawędzi bieżni.
ZOBACZ WIDEO: Polska mistrzyni przeżyła koszmar. "Mój mąż wtedy pierwszy raz zemdlał"
Niestety przed ostatnim okrążeniem czołowa szóstka nieco uciekła naszej biegaczce, a to właśnie lokata w TOP6 dawała przepustkę do finału. Lizakowska dobiegła do mety jako dziewiąta z czasem 4:03,39. Pierwszy półfinał wygrała wielka faworytka do złota Faith Kipyegon.
W drugim wystąpiła Klaudia Kazimierska, która w eliminacjach zaimponowała szybkością na ostatnich metrach. Tempo biegu było wolne. Nie zabrakło przepychanek, ale trenująca w Stanach Zjednoczonych lekkoatletka potrafiła się świetnie zachować taktycznie.
Cały czas biegła od wewnętrznej części bieżni, by na 300 metrów do mety mocno zaatakować i przesunąć się do czołowej czwórki. Zrobiła to po profesorsku. W świetnym stylu wywalczyła awans do finału (czas 4:07,83).
Tym samym Kazimierska powtórzyła sukces z ubiegłorocznych igrzysk olimpijskich w Paryżu. Wtedy ukończyła finał na dziesiątej lokacie. Jak będzie tym razem?
SF pisały, że Kszczot jest profesorem, czy chodzi o niego?