Aktualna mistrzyni świata w rzucie młotem z Berlina okazała się bezkonkurencyjna w 87. Mistrzostwach Polski, które rozpoczęły się w czwartek w Bydgoszczy. Anita Włodarczyk już w swojej drugiej próbie uzyskała wynik 73,05 m, co jest jej najlepszym rezultatem w tym sezonie. Zawodniczka startując przy opadach deszczu nie zdołała już poprawić swojego wyniku, ale też żadna z rywalek nie zbliżyła się do jej odległości. Drugie miejsce zajęła Joanna Fiodorow (69,78 m), a brązowy medal przypadł Katarzynie Kicie (63,63 m). - Jestem zadowolona z tego wyniku. Przed startem zakładałam, że rzucę 73-74 m, bo w zeszłym tygodniu na treningu rzuciłam 73,50 m, więc pomyślałam, że jak przyjdą zawody to będzie jeszcze lepiej. Pogoda jednak nie dopisała, ale ten wynik pozwala mi patrzeć optymistycznie na Mistrzostwa Świata - powiedziała uśmiechnięta Anita Włodarczyk.
Atmosfera, jaka towarzyszyła zawodniczce przed tym startem, nie dawała jednak powodu do uśmiechu. Włodarczyk legitymowała się przed tymi zawodami wynikiem 69,62 m, a minimum na MŚ w Korei wyznaczone przez Polski Związek Lekkiej Atletyki wynosi 71,50 m. Po konsultacjach z IAAF-em (Międzynarodowe Stowarzyszenie Federacji Lekkoatletycznych) okazało się, że Włodarczyk jako aktualna złota medalistka nie musi wypełniać wymagań stawianych przez rodzimą federację. - To zamieszanie nie było potrzebne. Gdyby PZLA nie wyraził tej opinii, to nie byłoby żadnych nerwów, wszyscy byśmy sobie pogratulowali i rozeszli, a tak niesmak pozostał. Szymon Ziółkowski, jako przedstawiciel zawodników komisji IAAF, zadzwonił do sekretarza federacji i uzyskaliśmy jasną odpowiedź, że Anita nie potrzebuje żadnego minimum - wyjaśnił trener zawodniczki, Krzysztof Kaliszewski.
Anitę Włodarczyk po niespełna trzech miesiącach intensywnych treningów czekają teraz przygotowania do najważniejszej imprezy w sezonie. Mistrzostwa w Bydgoszczy z powodu kontuzji były dopiero drugim startem zawodniczki w tym sezonie, a rywalizacja w Korei będzie ostatnim tegorocznym występem. - W poniedziałek, 15 sierpnia wylatujemy do Daegu, gdzie będziemy przebywać na zgrupowaniu. Jeśli chodzi o mój trening to odpuszczamy teraz z trenerem, bo zostawiliśmy te ostatnie trzy tygodnie na odpoczynek organizmu. Dużo rozmawiamy z trenerem, moje odczucia są najważniejsze i ustalamy trening trening, żeby było jak najlepiej. Musimy jeszcze popracować nad szybkością, ale powinna ona przyjść od przyszłego tygodnia i młot poleci już dalej - uważa zawodniczka Skry Warszawa. - Myślę, że jeżeli dziś rzuciłam 73 m to te 75 m powinnam rzucić bez problemu i ten wynik zagwarantuje już medal - zakończyła Włodarczyk.