Przez ostatnie dwa lata media przekazywały wyłącznie informacje o kolejnych kontuzjach i próbach powrotu na bieżnię Marka Plawgo. Brązowy medalista mistrzostw świata z Osaki swój cel osiągnął w tym roku i po dość chaotycznym okresie przygotowawczym powrócił do czynnego uprawiania sportu. W sobotę wywalczył złoty medal w biegu na 400 m przez płotki na 87. Mistrzostwach Polski w Bydgoszczy. Dla zawodnika KS Warszawianki jest to ósmy mistrzowski tytuł, który w klasyfikacji wszech czasów polskich płotkarzy wyniósł go na pierwsze miejsce. Czas 50,11 s nie dał jednak zawodnikowi minimum na Mistrzostwa Świata w Korei.
- Niedosyt na pewno pozostaje, aczkolwiek muszę wziąć pod uwagę jedną rzecz - gdybym tutaj osiągnął minimum byłoby to dla mnie strasznie wielką niespodzianką. Zaburzyłoby to pewien schemat myślenia, który powinien być u sportowca na moim poziomie, że wyniki przychodzą tylko z ciężkiej pracy. Zdaję sobie sprawę, że trenując od marca i mając zaburzony cały maj z powodu nawracającej się kontuzji to myślenie o minimum było pozbawione podstaw - powiedział po zawodach Marek Plawgo. - Nie będę rozpaczał nad sobą, to jest wyłącznie konsekwencja nieudanych przygotowań w tym roku i trzeba teraz pilnować, żeby jakieś problemy zdrowotne nie wkradły się w najważniejszym roku olimpijskim - dodał mistrz Polski.
Brak przepustki do rywalizacji w Daegu oznacza jednak dla Marka Plawgo komplikacje w przygotowaniach do przyszłorocznych Igrzysk Olimpijskich, bo płotkarz utrafi finansowanie zgrupowań. Zawodnik jednak nie załamuje się tą sytuacją, bo znalazł już z niej wyjście i myślami jest przy walce o wyjazd do Londyniu. - Pojawił się sponsor, który na pewno pomoże mi w przygotowaniach. Pieniądze, które miały być odłożone na konta i być ruszone po zakończeniu kariery będą teraz wykorzystane w 100 procent na przygotowania do Igrzysk Olimpijskich. Ten brak awansu do Mistrzostw Świata na pewno tutaj trochę wszystko skomplikował, ale przychodzi z pomocą ktoś inny i to na pewno będzie w 100 procentach wykorzystane - zapewnił Marek Plawgo. - Będzie to na pewno kosztem oszczędności, które mogły mi uratować tzw. płynne przejście po zakończeniu kariery, ale o to będę się martwić później. Dla mnie najważniejsza jest ambicja olimpijska i wszystko będzie pod to podporządkowane - zakończył.