Kamila Lićwinko o zawieszeniu Rosjanek: Decyzja powinna być podtrzymana

PAP / Grzegorz Michałowski
PAP / Grzegorz Michałowski

W Bydgoszczy Kamila Lićwinko ustosunkowała się do ewentualnego umożliwienia, mimo pierwotnego zakazu, rosyjskim lekkoatletom startów na IO w Rio pod ojczystą flagą. - Jeśli wystartują, i tak mogę je pokonać - zapewniła mistrzyni Polski w skoku wzwyż.

W tym artykule dowiesz się o:

Na niecały miesiąc przed rozpoczęciem igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro wciąż nie wiadomo, czy w zmaganiach lekkoatletów wystąpi reprezentacja Rosji. W drugiej połowie czerwca MKOL poparł decyzję IAAF o wykluczeniu sportowców z tego kraju ze zmagań w Brazylii. Od kilku dni w środowisku lekkoatletycznym pojawiają się jednak głosy, że ci Rosjanie, którzy udowodnią, że nie stosują dopingu, będą mogli wystartować w Rio pod ojczystą flagą.

- Na pewno w środowisku sportowym przez dopingowe wpadki Rosjan jest sporo zamieszania. Pierwotna decyzja MKOL-u powinna być jednak podtrzymana. Jeśli mimo wszystko Rosjanki pojawią się na zawodach, to będę z nimi walczyć i jestem w stanie uzyskać lepsze wyniki od przeciwniczek - tak ustosunkowała się do sprawy Kamila Lićwinko.

Gdyby MKOL zmienił swoją decyzje, wówczas Polka w walce o olimpijskie podium musiałaby zmierzyć się z m. in. z Mariją Kucziną, złotą medalistką mistrzostw świata w Pekinie 2015 z wynikiem 2 metry i 1 centymetr.

Halowa mistrzyni świata z Sopotu była jedną z największych gwiazd 92. mistrzostw Polski w Bydgoszczy. W niedzielę zawodniczka Podlasia Białystok sięgnęła po złoto, chociaż liczyła na lepszy wynik niż 1,93 zaliczone w drugiej próbie.

- Walczyłam sama za sobą podczas tego konkursu. Przy wyniku, który dał mi złoty medal, można postawić mały plusik, ponieważ potwierdziłam minimum na igrzyska olimpijskie. Odczuwam jednak także niedosyt, że nie udało się pokonać 1,96. Próby nie są idealne. Wkrada się w nich mały błąd techniczny - przyznała lekkoatletka, dodając: - Od poniedziałku rozpoczęłam mocny trening fizyczny, który ma mnie bezpośrednio przygotować już do igrzysk w Rio de Janeiro. W związku z tym odczuwam zmęczenie.

[color=black]ZOBACZ WIDEO #dziejesienaeuro. Jan Nowicki o Cristiano Ronaldo. "Nie cierpię Krystyny, oni są do ogrania"

[/color]

Mimo, że poprzeczka na 1,96 spadła trzykrotnie, w każdej z prób Kamili Lićwinko zabrało niewiele by uporać się z tą wysokością. - Czuję, że jestem gotowa do skakania nawet 2 metrów. W niedzielę po pokonaniu 1,93 trochę się jednak podpaliłam i popełniałam mały, aczkolwiek na takich wysokościach znaczący błąd techniczny, które uniemożliwił mi lepszy wynik w Bydgoszczy - stwierdziła zawodniczka urodzona w Bielsku Podlaskim.

Brązowa medalistka halowych mistrzostw świata z Portland przedstawiła także swoje plany przygotowań na miesiąc przed najważniejszymi zawodami czterolecia. - Wraz z trenerem zdecydowaliśmy się nie pojechać na ME w Amsterdamie. Wspólnie podjęliśmy taką decyzję, przede wszystkim dlatego, że wystartowałam w halowych mistrzostwach świata w Portland, które były dosyć późno. Oczywiście przyjemnie byłoby zdobyć medal na mistrzostwach Europy, ale wierzę, że miesiąc później stanę na podium, ale tym olimpijskim. W lipcu będę głównie trenować w Spale. Ufam swojemu szkoleniowcowi w stu procentach, ponieważ po wynikach widać, ze zna się na swojej pracy - zakończyła mistrzyni Polski w skoku wzwyż.

Szymon Łożyński, Bydgoszcz

Źródło artykułu: