Konrad Bukowiecki w tym roku zachwycał swoją formą. Polak został mistrzem świata juniorów w pchnięciu kulą, a na dodatek pobiły rekord w tej kategorii wiekowej. Poza tym pojechał na igrzyska olimpijskie w Rio de Janeiro, ale w finale spalił wszystkie trzy próby.
Nad utalentowanym zawodnikiem pojawiły się jednak ciemne chmury. Badanie próbki A pobranej podczas mistrzostw świata juniorów w Bydgoszczy dało wynik pozytywny. W jego organizmie wykryto niedozwolone stymulanty. Polak odniósł się do tych zarzutów na swoim profilu na Facebooku.
- Byłoby dla mnie hańbą i zaprzeczeniem wszystkiego w co wierze, gdybym, jako sportowiec, wspomagał się w jakikolwiek niedozwolony sposób. W ostatnich dwóch latach byłem kilkadziesiąt razy badany pod kątem stosowania substancji zakazanych, stale monitorowany przez światowy system ADAMS i te reguły są dla mnie dniem powszednim - napisał.
Bukowiecki może jeszcze poprosić o zbadanie próbki B, ale - co podkreślają eksperci - niezwykle rzadko daje ona odmienny rezultat od próbki A. Jeśli potwierdzi ona pozytywny wynik, wówczas naszemu zawodnikowi grożą poważne konsekwencje. W najgorszym przypadku IAAF może go zdyskwalifikować nawet na dwa lata.
- Oczywiście skorzystam z możliwości powtórnego zbadania kwestionowanej próbki. Zrobię wszystko, żeby całkowicie wyjaśnić całą sytuację i oczyścić swoje dobre imię. Powtarzam, nigdy nie przyjmowałem jakichkolwiek substancji zabronionych i jestem gotów udowodnić to w każdy możliwy sposób, choćby pod wykrywaczem kłamstw. Zdaje sobie sprawę, że w świetle ostatnich doniesień dotyczących dopingu wśród sportowców moje tłumaczenia mogą brzmieć mało wiarygodnie, ale w sytuacji, w której jestem niewinny, to jedyne, co mogę dziś powiedzieć. Jestem przekonany, że w moim przypadku finał będzie inny - dodał 19-letni kulomiot.
ZOBACZ WIDEO: Jeździeckie GP Polski od kulis (reportaż) (źródło TVP)
{"id":"","title":""}