Patryk Kurkowski: Bukowiecki skazany na pożarcie (komentarz)

Getty Images / Jonathan Ferrey / Na zdjęciu: Konrad Bukowiecki
Getty Images / Jonathan Ferrey / Na zdjęciu: Konrad Bukowiecki

Konrad Bukowiecki już został uznany za winnego. Utalentowanemu zawodnikowi przyszyto łatkę "dopingowicza" i sportowca niegodnego reprezentowania Polski, choć nie dano mu jeszcze możliwości obrony.

W tym artykule dowiesz się o:

Ta sprawa niewiele ma wspólnego z dopingiem u sztangistów, w szczególności z przypadkiem Adriana Zielińskiego. Do wykrycia doszło nie tylko w innym czasie, ale w ogóle skala przewinienia była zupełnie inna. Przyjmowanie nandrolonu to bardzo poważne wykroczenie, za które grożą aż cztery lata dyskwalifikacji. Ciężko w tym przypadku uwierzyć, by zawodnik przyjął go nieświadomie. A jeśli nawet, to - jak podkreślają eksperci - musiałby go dostać od osób bliskich, zaufanych.

U Bukowieckiego mamy zupełnie inny przypadek. W organizmie 19-letniego kulomiota wykryto higenaminę. Bardzo prawdopodobne, że stymulant przyjął nieświadomie. Nie jest to substancja medyczna, a mogła być składnikiem sumplementu lub odżywki i nie musiała być uwzględniona w składzie. Zresztą IAAF prosi póki co Polaka o wyjaśnienia, a nie grozi dyskwalifikacją (w najgorszym przypadku grożą mu dwa lata zawieszenia).

- Higenamina została zakwalifikowana przez organizacje antydopingowe do klasy beta-2 mimetyków, jednak oficjalne statystyki Światowej Agencji Antydopingowej (WADA) z lat 2010-2014 nie podają tej substancji wśród przyczyn naruszenia przepisów antydopingowych - powiedział Jarosław Krzywański, kierownik zespołu medycznego w PZLA.

Cztery lata temu niedozwolony środek (metyloheksanaminę) wykryto u Piotra Liska, naszego tyczkarza, który w ubiegłym roku zdobył brązowy medal na mistrzostwach świata. Okazało się, że środek przyjął poprzez odżywkę. Polak nie był świadomy, iż ta substancja była zakazana. Co warte podkreślenia, była ona wpisana przez niego na liście przyjmowanych środków. Liska zdyskwalifikowano na sześć miesięcy. W żużlu niedozwolone stymulanty znaleziono u Patryka Dudka. Reprezentant Polski został zdyskwalifikowany na rok.

Czy podobnie jak w przypadku Liska będzie u Bukowieckiego? W tym momencie nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Ale wyrok - dla kibiców - już zapadł. Ostatnie wpadki dopingowe naszych reprezentantów sprawiły, że automatycznie mocno ucierpiał też nasz kulomiot. Już teraz został skazany, uznany za winnego i w ogóle powinien się wstydzić, że kiedykolwiek nosił koszulkę z orłem. To ostre wypowiedzi, ale jeśli okaże się, że strzelano ślepakami, to każdy będzie miał odwagę, by się do tego przyznać?

ZOBACZ WIDEO Ostatnia próba Majewskiego w karierze (wideo) (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Zresztą niedawno o doping kibice podejrzewali znakomitego młociarza Pawła Fajdka, który na igrzyskach w Rio miał celowo fatalnie rzucać i nie zakwalifikować się do finału. To aż niepojęte. 27-letni zawodnik całe cztery lata treningów podporządkowuje pod największą imprezę, która może mu przynieść splendor i ogromne pieniądze, a ostatecznie umyślnie przegrywa? Bądźmy poważni.

19-letni zawodnik otwarcie i stanowczo zaprzecza jakoby kiedykolwiek zażywał nielegalne środki. Dodał również, że byłaby to dla niego hańba i może się poddać badaniu wykrywaczem kłamstw. Ktoś powie, że to standardowe tłumaczenie, ale przykładowo Adrian Zieliński dość szybko wycofał się z wykrywacza kłamstw, a Bukowiecki sam wyszedł z inicjatywą.

Nie, to nie jest dowód na jego niewinność, ale jednak jest to znak, że on sam jest pewien, że umyślnie niczego niedozwolonego nie wziął. To nie wpłynie oczywiście na wyniki próbki A (wątpliwe, by próbka B dała inny wynik), ale może mieć kolosalne znaczenie dla decyzji IAAF.

[b]

[/b]

Źródło artykułu: