Z Londynu Tomasz Skrzypczyński
Na siódmej pozycji zakończył swój bieg półfinałowy na 400 metrów Rafał Omelko. Polak nie awansował oczywiście dalej, ale osiągnął lepszy czas niż w eliminacjach - 45,37 s. - Poziom jest kosmiczny, myślę, że w finale będzie takie bieganie, jakiego jeszcze nie było.
- Sam awans do finału to była dla mnie wyprawa na księżyc, coś nieosiągalnego jeszcze - ocenił trzeźwo najlepszy polski sprinter na dystansie jednego okrążenia. - Jestem jednak zadowolony. To mój trzeci lub czwarty wynik w karierze.
Omelko ocenił, że jest zadowolony z wyniku, ponieważ musiał biec po trudnym jak dla niego drugim torze.
- Trochę mnie kosztowało pokonywanie go na łukach. Najbardziej cieszę się, że ustabilizowałem się obecnie na poziomie 45 sekund z kawałkiem, chyba przez całą swoją karierę nie zaliczyłem tyle wyników w tym czasie, jak tylko w tym roku - przyznał rosły zawodnik.
ZOBACZ WIDEO Paweł Fajdek o rekordzie świata: Zaatakuję, ale to będzie bardzo trudne (WIDEO)
Wierzy jednak, że uda mu się jeszcze w tym sezonie osiągnąć swój cel, czyli zejść poniżej 45. sekund.
- Liczę wciąż, że uda zrobi się udać w końcu ten jeden strzał i będzie zejście poniżej 45 sekund. Może na Uniwersjadzie, która przede mną. W Londynie czeka mnie jeszcze sztafeta, motywowanie młodszych chłopaków i sprawienie niespodzianki, co możemy zrobić.
W dalszej części wypowiedzi nasz zawodnik skupił się na indywidualnych startach i rekordach. Jego zdaniem sprinterzy z Europy mają coraz mniejsze szanse w rywalizacji z lekkoatletami z USA czy Ameryki Południowej.
- Poziom 400 metrów strasznie poszedł do przodu, a nam, Europejczykom ciężko pewne bariery przeskoczyć. Nie jestem naiwny i wiem, że prawdopodobnie nigdy nie zejdę do 43 sekund. Wiem jednak, że ta liczba 44 z przodu jest możliwa. Wtedy w pewnym stopniu czułbym spełnienie - ocenił.
Jego zdaniem rekord świata na tym dystansie padnie już w Londynie, a dokona tego nie kto inny, jak Wayde van Niekerk. - Myślę, że w finale 400 metrów w Londynie padnie rekord Wayde'a van Niekerka, on jest w stanie zejść poniżej 43. sekund. Widać po nim wielką moc, bo oszczędza się w każdym biegu, a i tak wygrywa.
Przed nim w Londynie jeszcze sztafeta. Jej skład różni się od tego, co oglądaliśmy w ostatnich latach. Nie ma m.in. Kacpra Kozłowskiego czy Jakuba Krzewiny. Są młodsi, Kajetan Duszyński czy Dariusz Kowaluk.
- Sztafeta? Chcę pomagać młodszym i biegać dalej w drużynie. Liczę, że będziemy nadal osiągać sukcesy, choć może już nie takie, jak przed kilkunastu laty. Pamiętajmy, że wtedy medal MŚ dawało zejście poniżej 3 minut. Dziś taki wynik nie daje pewności awansu do finału. Świat nam uciekł i to okrutne. Trzeba robić jednak wszystko żeby go gonić - zakończył Omelko.